Wrocławianie nie boją się inwestować w srebro

- Zapłacę od 1,20 zł do 1,50 zł za gram, w zależności od próby - deklaruje pani Małgorzata z Wrocławia (nie chce podać nazwiska), która rozlepiła ogłoszenia. Do tej pory kupiła kilka porwanych łańcuszków i pękniętych pierścionków. - Ludzie nie chcą pozbywać się czegoś ładnego i nieuszkodzonego, a mnie zależy na złomie, bo będę to przetapiać - opowiada kobieta. Twierdzi, że mąż ma kontakty z jubilerem, a ona traktuje skup srebra jako inwestycję na przyszłość.

- Takie bogate kraje jak Grecja czy Hiszpania padają, czasy są straszne, więc już myślę, za co poślę dziecko na studia - tłumaczy. Na pomysł, by skupować srebrny złom, wpadła po tym, jak usłyszała, że od grudnia srebro zdrożało w skupie już dwa razy. Potwierdzają to jubilerzy. W pracowni R. Bliger Jubiler przy ul. Piłsudskiego usłyszeliśmy, że skupują srebro za 1,20 zł za gram (próba 925). Srebro niższej próby wyceniają odpowiednio niżej.

- Jeszcze niedawno w ogóle nie opłacało się skupować złomu srebrnego, bo stał po 10-20 groszy za gram - opowiada Krzysztof Jakóbczak, właściciel sklepu Jubiler Fason przy ul. Skłodowskiej-Curie. Teraz płaci za niego od 80 groszy do 1,50 zł za gram, w zależności od notowań na giełdzie. Nie przypomina sobie takiej zwyżki ceny srebra, od kiedy pracuje w zawodzie, a wykonuje go już 40 lat. W pracowni Koralium przy ul. Traugutta, w której właścicielki robią najróżniejsze ozdoby z korali szklanych, drewnianych i kamieni, przyznają, że kończą się zapasy srebrnych półfabrykatów.

- Mamy coraz większe trudności, by kupić łańcuszki srebrne do wisiorków albo zapinki do kolczyków - przyznaje Anna Kopeć, współwłaścicielka sklepu. Oblicza, że w grudniu średnio za gram zamówionego półfabrykatu srebrnego musiała płacić około 3 zł, a ostatnio - nawet 5 zł. Eksperci podkreślają, że nadal najbardziej opłaca się inwestować w złoto. Rok temu gram tego kruszcu kosztował 30 zł (skupowany jako złom przez jubilerów), w tym roku można za niego dostać nawet 60 zł. Ale skoro srebro też mocno - w porównaniu do poprzednich cen - podrożało, to opłaca się je zarówno sprzedawać, jak i skupować.

Zdaniem prof. Jana Rymarczyka, kierownika Katedry Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, wszystkie surowce mineralne drożeją. To pokłosie kryzysu gospodarczego z lat 2007-2009.

- Uncja, czyli 31 gramów, srebra jeszcze 6 lat temu kosztowała 11 dolarów, a teraz - 35 - przypomina Rymarczyk. Złoto kosztowało 700 dolarów za uncję, teraz dochodzi do 1500. Fundusze inwestycyjne robią lokaty już nie tylko ze złota i srebra, ale nawet miedzi, której do tej pory nikt z inwestorów nie brał pod uwagę.
- Wszystko przez to, że na rynku chińskim i hinduskim istnieje wielki popyt na te surowce - wyjaśnia wrocławski ekonomista.
Jego zdaniem, nawet zwykłemu wrocławianinowi bardziej się opłaca lokować oszczędności w srebrze niż na koncie bankowym. Stopa inflacji w Polsce wynosi teraz 4,5 proc., a trudno znaleźć lokatę o oprocentowaniu wyższym niż 4 proc. Tymczasem srebro podrożało w ciągu pół roku o 100 proc.