Mogłoby się wydawać, że tytuł nowej płyty Piaska jest narcystyczny. Brzmi przecież tak, jakby artysta sugerował, co odbiorca znajdzie na krążku.
- To prawda, że tytuł jest prowokacyjny - śmieje się w odpowiedzi na te zarzuty Piaseczny w wywiadzie dla "Gazety Wrocławskiej". - Nie zrobiłem tego jednak nieświadomie albo kierowany zachwytem nad własną twórczością. To moje wołanie do siebie. Wołanie o dostrzeżenie tego, co dobre w codzienności.
We współpracy z Sewerynem Krajewskim, którego kompozycje nazywa "słowiańskimi", bo mają w sobie słowiańską duszę, stworzył piosenki niemal garażowe. W studiu Henry'ego Hirscha, który nagrywał m.in. Lenny'ego Kravitza, Piaseczny używał sprzętu analogowego. - Hirsch ma sprzęt, którego używało się dwadzieścia lat temu - opowiada Piasek. - Pamiętam, jak wskazał na jedno ze swoich urządzeń i powiedział: "Patrz, na tym nagrywali bluesa w latach 60. czarnoskórzy z Memphis!". To robiło wrażenie - dodaje.
Na swoim nowym krążku artysta oddaje się pogodnej melancholii. Mówi, że pomaga mu to utrzymać wewnętrzną równowagę.
- Wydaje mi się, że każda odpowiedź znajduje się w nas - zastanawia się Piaseczny. -Niestety, czasem nie umiemy zadawać pytań albo słuchać odpowiedzi. Dlatego trzeba znaleźć drogę do zrozumienia siebie.
Koncert promujący płytę "To, co dobre" Andrzeja Piasecznego odbędzie się w WCK przy Hali Ludowej, ul. Wystawowa 1 już w najbliższą niedzielę o godzinie 18. Bilety 95-120 zł.
**Sprawdź w
KALENDARZU IMPREZ, co dzieje się w mieście**
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?