- W szpitalu od początku traktowano mnie jak nieuka, który ma nieuzasadnione pretensje. Dlatego poprosiłam, by sprawę wyjaśniła prokuratura - tłumaczy Elżbieta Skowera.
Lekarza oskarżono o narażenie 14-letniego wówczas chłopaka na utratę życia. Dziś, po 5 latach od wypadku, usłyszy wyrok w swojej sprawie. - Niestety, tyle trwają sprawy lekarskie - mówi Beata Piekarska-Kaleta z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy. I tłumaczy, że - mimo iż w aktach były opinie biegłych lekarzy - sąd zlecił nowe, bo treść tych prokuratorskich podważył obrońca oskarżonego. - A na takie opinie czeka się miesiącami - dodaje pani prokurator.
Dramat Mateusza zaczął się w maju 2006 r. 14-latek wyszedł wyrzucić śmieci i przewrócił się na szkło, którego odłamki wbiły mu się w kolano. W szpitalu ranę tylko zdezynfekowano i zaszyto, mimo że matka chłopca sugerowała, by wykonać prześwietlenie. Dwa dni później Mateusz omal nie umarł, bo w ranę wdało się zakażenie.
Trafił ponownie do szpitala, gdzie wykonano zdjęcie rentgenowskie. Pokazało ono, że w kolanie tkwiły odłamki szkła. Mateusz przeszedł operację. Ta jednak nie pomogła, bo kilka dni później kolano znowu spuchło. Wtedy pani Elżbieta zadecydowała, że zrobi Mateuszowi kolejne zdjęcie na własny koszt. To pokazało, że w kolanie nadal są odłamki szkła. Zdenerwowana pojechała z synem do szpitala w Wałbrzychu. Tam chłopak miał kolejną operację. Kolano oczyszczono, ale lekarze zastrzegli, że jest poważnie uszkodzone.
Jan M. uważa, że nie popełnił błędu. Podobnie myśli jego przełożony Jacek Domejko, który już podczas procesu awansował lekarza na stanowisko ordynatora. Za błąd w sztuce grozi do 5 lat więzienia.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?