- Pomysłów na zagospodarowanie było kilka: muzeum balneologiczne, sala koncertowa, galeria. W końcu jednak doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie kościół sprzedać i po uregulowaniu spraw majątkowych z przedstawicielami ewangelików przygotowaliśmy ofertę - opowiada Kazimierz Szkudlarek, burmistrz Lądka-Zdroju. Ile trzeba zapłacić, by zostać właścicielem kościoła?
- Prawie 140 tys. zł - mówi Roman Kubica, odpowiedzialny za gospodarowanie mieniem komunalnym w Urzędzie Miasta w Lądku-Zdroju. Dodaje, że kwota ta jest ceną za budynek, natomiast grunt pod kościołem gmina odda przyszłemu właścicielowi w wieczyste użytkowanie. Zainteresowanie ofertą jest spore. - Jeden z deweloperów chciał nawet przenieść kościół do Wrocławia. Tak mu się spodobał. Otrzymał nawet wstępną zgodę konserwatora zabytków - mówi Roman Kubica.
Twierdzi jednak, że większość chciałaby przeznaczyć obiekt na cele kulturalne i turystyczne, co jest zgodne z planem przestrzennego zagospodarowania miasta.
- Są tacy, którzy planują zrobić w kościele hotel, inni - galerię handlową. Pojawił się nawet pomysł, by zrobić tu dyskotekę - dodaje Kubica.
- Wszystko będzie lepsze od tej ruiny, która straszy w centrum miasta. Nawet dyskoteka. Choć moim zdaniem ładny hotel z restauracją byłby idealny w tym miejscu - komentuje Mateusz Kurdziel, mieszkaniec Lądka-Zdroju. Przetarg zaplanowano na 6 maja. Inwestorzy zainteresowani kupnem mają czas do 2 maja na wpłacenie wadium.
O tym, że kościół ewangelicki to dobra inwestycja, przekonała się Henryka Błąkała z Długopola-Zdroju. Ponad 30 lat temu razem z mężem kupiła zdewastowany XIX-wieczny kościół w centrum uzdrowiska.
- Z obiektem sakralnym, oprócz samej architektury, miał już niewiele wspólnego. Był w strasznym stanie. Na zniszczonym, dziurawym dachu rosły sześciometrowe drzewa. W środku, zamiast wyposażenia, mnóstwo śmieci i brzydkich napisów - opowiada pani Henryka. Mimo to zdecydowała się z mężem na zakup. W odremontowanie obiektu oboje włożyli mnóstwo pracy i pieniędzy. Dziś to jedno z najciekawszych miejsc w Długopolu. Działa tam m.in. kawiarnia.
- Pewnie, że ludzie się dziwią. Zwłaszcza Niemcy, którzy mieszkali tu przed wojną. Przychodzą i są zdumieni, że w kościele, w którym kiedyś się modlili, dzisiaj można się kawy napić. Niektórzy są nawet nieco zbulwersowani - dodaje właścicielka. Twierdzi jednak, że niezadowolonych jest niewielu.
- Najczęściej ludzie przychodzą i gratulują pomysłu. Dobrze wiedzą, że gdyby nie my, to dzisiaj tego kościoła na pewno już by nie było - mówi Henryka Błąkała.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?