- Pomysł dobry, ale pod warunkiem, że w ślad za dodatkowymi zadaniami dostaniemy pieniądze - dodaje Kazimierz Janik, wójt gminy Zgorzelec. - Bo na razie wygląda mi to na kukułcze jajo podrzucone samorządom - wójt ma 30-letnie samorządowe doświadczenie, więc wie, czego można się spodziewać. - Melioracją nie zajmie się pani zza biurka, to wymaga zatrudnienia fachowców - tłumaczy Janik. Na razie śpi spokojnie, bo ustawa powodziowa, którą posłowie uchwalili 25 sierpnia, wejdzie w życie dopiero w 2013 roku. Zdaniem wójta Janika bogatsze gminy, np. Bogatynia, dadzą sobie radę, ale mniejsze, choćby Sulików, Leśna, Pieńsk, mogą już mieć problemy.
- Z trudem nadążamy z usuwaniem zniszczeń - potwierdza burmistrz Leśnej. Gmina teraz remontuje drogi i mosty uszkodzone przez rzekę Kwisę rok temu. Szkód z tegorocznej powodzi, w której ucierpiało ponad 60 rolników, na razie nie usuwa, bo nie ma za co. Remontuje także Bogatynia, która rok temu ucierpiała najbardziej. Miasto przypomina wielki plac budowy. Z dziesięciu zniszczonych mostów udało się odbudować sześć. Powstaje osiedle mieszkaniowe dla powodzian.
Za 12 mln złotych powstaną 82 mieszkania. Mają być gotowe w przyszłym roku. Ale do zrobienia jest nadal wiele. Bogatyni podoba się, że nowe przepisy umożliwią szybką wypłatę bezzwrotnych zasiłków ludziom poszkodowanym przez wielką wodę. Każdy z nich może liczyć od razu na wypłatę 2 tys. zł. Gmina ma dwa dni na podjęcie decyzji od momentu wpłynięcia wniosku. Do tej pory gminy czekały, aż minister administracji i spraw wewnętrznych wyda przepisy dotyczące konkretnej gminy, co opóźniało wypłatę zasiłków dla powodzian. Ale Marcin Kiersnowski z magistratu w Bogatyni przyznaje, że też czekają na określenie zasad finansowania nowych obowiązków nałożonych na gminy. Bo utrzymanie drożności rowów i rzek jest najbardziej zaniedbane. Kanał powinien być odmulany co trzy lata, a roślinność wykaszana dwa razy w roku.
Joanna Gustowska, dyrektor Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, tłumaczy, że o to, by rowy nie były pozarastane i zamulone, powinni dbać ich właściciele, czyli spółki wodne, tworzone przez rolników oraz gminy. Jej firma zajmuje się rzekami oraz wałami przeciwpowodziowymi. - Mamy sześć tysięcy kilometrów rzek, potoków i cieków do utrzymania - mówi Gustowska. Rocznie na ten cel potrzeba ok. 80 mln zł. Dostają z budżetu państwa ok. 10-15 proc. tej kwoty. To za mało, a w pierwszej kolejności trzeba zajmować się usuwaniem szkód po powodzi
.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?