Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żużel: Kto zostanie w Betard Sparcie?

Wojciech Koerber
Piotr Świderski opuścił już szpital przy ul. Borowskiej i przebywa w domu w Rawiczu. Na razie jego rany leczy głównie czas
Piotr Świderski opuścił już szpital przy ul. Borowskiej i przebywa w domu w Rawiczu. Na razie jego rany leczy głównie czas fot. tomasz hołod
Szefowie Betardu Sparty o przyszłym roku. Choć najpierw trzeba się uporać, do końca listopada, z niemałym zadłużeniem względem zawodników. Każdy czeka na wypracowane w rywalizacji pieniądze. W najmniej komfortowej sytuacji znalazł się Piotr Świderski, bo on musi się także martwić o swoje zdrowie. Opuścił już jednak szpital i przechadza się po domu w Rawiczu.

- Cóż, rok temu o tej porze miałem już poczynionych sporo zamówień, a moje myśli wybiegały daleko naprzód. Dziś wszystkie te tematy są nieruszone. Najważniejsze, że nie muszę już leżeć w jednej pozycji, poruszam się o kulach, choć - oczywiście - na niedużych odległościach. Opuchlizna jeszcze nie zeszła, lewe kolano wciąż jest dwa razy większe od prawego, a ruchomość bardzo niewielka. Wiadomo, że przy złamanych kościach, popękanej rzepce, nie można przesadzać z zaczątkami rehabilitacji - mówi nam kapitan, dla którego menedżer rezerwuje miejsce w przyszłorocznym składzie ekipy.

W myśl nowego regulaminu te miejsca dla Polaków w przyszłorocznych składach muszą być nie trzy, a cztery. Świderskiemu, Janowskiemu oraz Jędrzejakowi umowy właśnie wygasają, lecz Baron liczy na podpisanie nowych. - Są to akurat chłopacy, którzy nadal chcą u nas jeździć i wierzę, że tak będzie - tłumaczy menedżer. Do tego dodajemy Patryka Malitowskiego i czterech biało-czerwonych jest. Klub nadal chce też współpracować z Dennisem Anderssonem, a Kenneth Bjerre ma jeszcze przez rok ważną umowę. Po tym, jak zastrajkował po raz drugi w czasie swojej wrocławskiej kadencji i odmówił przyjazdu na rewanżowy mecz I rundy fazy play-off w Toruniu (to był główny powód oddania walkowera), mogło się wydawać, że tym razem małżeństwo się rozpadnie. Czas leczy jednak rany albo chociaż przyzwyczaja do bólu.

- Z tego, co wiem, Kenneth ma u nas zostać. Myślę zresztą, że przy nowym regulaminie mówiącym o jednym uczestniku Grand Prix w zespole wielu obcokrajowców dość szybko będzie chciało podopinać swoje kontrakty - zauważa Baron.

We Wrocławiu kluczową misją bez wątpienia jest więc znalezienie wartościowego numeru 10. Jeźdźca drugiej linii, lepszego do Adama Shieldsa. Lista życzeń już powstała, są niej i zagraniczni zawodnicy, i krajowi. Czy pasowałby taki Robert Miśkowiak? - Wielu by pasowało. Czas pokaże, który przystanie na nasze warunki - czaruje Baron.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto