Z informacją o leżących paczkach zadzwonił prawdopodobnie motorniczy jednego z tramwajów, który zauważył je na przystanku przy ul. Curie-Skłodowskiej.
Z biurowca Grunwaldzki Center ewakuowano około 450 osób. Ulica Curie Skłodowskiej na czas akcji była zamknięta dla kierowców i pieszych. Już można nią przejechać.
Znaleziony ładunek składał się z dwóch akumulatorów połączonych z jakimś urządzeniem elektronicznym. Paczka miała własne zasilanie i wyświetlacz, który nie odliczał czasu, mimo tego, że był aktywny. - Jeśli to atrapa, wyglądała bardzo wiarygodnie - twierdzą funkcjonariusze.
Policyjni pirotechnicy zdetonowali podejrzane pakunki. Z relacji świadków wynika, że podczas detonacji wybuch był niewielki. Po zdetonowaniu pakunek został zabezpieczony przez policyjnych techników i pirotechników.
Czytaj również: Wandale niszczyli rowery miejskie
- W tej chwili będzie poddany szczegółowym oględzinom i wtedy stwierdzimy z czym mieliśmy do czynienia - powiedział Wojciech Wybraniec, z komendy dolnośląskiej policji. Na pewno nie był to ładunek wybuchowy, ale pakunek wyglądał naprawdę bardzo poważnie.
Po godz. 14 policja poinformowała jednak, że nie była to ani bomba, ani jej atrapa! Okazało się że, w nocy pracownicy MPK, którzy wykonywali w tym miejscu prace związane z regulacją ruchu, zapomnieli zabrać swoje urządzenia własnej konstrukcji.
Każdy kto pozostawia takie pakunki, musi pamiętać o tym, że sam siebie naraża na odpowiedzialność karną, ale również oprócz tego na zwrot kosztów akcji ratowniczej. Ponieważ na miejscu była policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe i pracownicy MPK, akcja kosztowała nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?