Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Kopał nielegalnie węgiel, teraz robi doktorat

Sylwia Królikowska
Gdyby ktoś jeszcze kilkanaście lat temu powiedział mu, że będzie mógł pochwalić się tytułem doktora, pewnie głośno parsknąłby śmiechem, odrzucając kolejną garść glinistej ziemi z biedaszybu w Wałbrzychu.

Grzegorz Wałowski z Głuszycy przez wiele lat utrzymywał się bowiem z nielegalnego wydobywania węgla. Przyznaje, że właśnie dzięki biedaszybom skończył studia na Politechnice Opolskiej. A dziś jest na pierwszym roku dziennych studiów doktoranckich. Co więcej, dostał dotację z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na zbadanie... biedaszybów.

Będzie w ten sposób przygotowywał materiały do pracy doktorskiej. Już wcześniej musiał za własne pieniądze zrobić wstępne badania wałbrzyskiego węgla, by ministerstwo przekonać do sfinansowania pomysłu.

- Teraz dostałem około 10 tys. zł na dalsze prace. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się dopiąć swego - mówi Grzegorz Wałowski.
W Wałbrzychu i Nowej Rudzie będzie przeprowadzał badania radiologiczne pod kątem uranonośności. - Sprawdzę, jak promieniowanie mogło wpłynąć, i nadal wpływa, na wydobywających węgiel - tłumaczy Grzegorz Wałowski.

Jest bardzo uparty. Kiedy tylko obronił tytuł inżyniera na Politechnice Opolskiej, zapowiadał, że na tym nie koniec. Niektórzy uśmiechali się pod nosem, słysząc o jego ambitnych planach. Tymczasem kilka lat później napisał i wydał książkę o podziemnym zgazowaniu węgla.

- Wiem, że ludzie oceniają pracujących na biedaszybach jako hołotę, która zarabia tylko na wino i papierosy. To bardzo krzywdzące - zauważa Grzegorz. - Każdy z nas ma rodzinę, plany, marzenia. Wielu pół życia przepracowało pod ziemią, a potem ktoś stwierdził, że już są niepotrzebni - mówi z żalem.

Pracował w różnych miejscach, nigdy jednak nie był górnikiem. Takich tradycji nie było też w jego rodzinie. Zainteresował się węglem, bo wyczuł, że na nim można zarobić i to lepiej niż za granicą. Na własnej skórze poznał, co to znaczy być tanią siłą roboczą. W 2003 roku, w trakcie studiów na Politechnice Wrocławskiej, wyjechał na dwa lata do pracy we Włoszech. Chciał zarobić na studia, bo na trzecim roku zaczynało mu już brakować pieniędzy i musiał zrezygnować z nauki. Zaraz po powrocie wrócił na studia zaoczne, ale tym razem w Opolu. Wtedy już głośno było o biedaszybnikach z Wałbrzycha.

Zebrał kilku znajomych i postanowili poszukać miejsca, gdzie dokopią się do węgla. Przygotowali się profesjonalnie. Najpierw szukali w okolicach Głuszycy, pilnując, by nie wypatrzyła ich policja. A jak kiedyś mundurowi ich znaleźli, Wałowski wskoczył do ledwo co wykopanej dziury i wmówił funkcjonariuszom, że ot tak sobie w niej siedzi. Zostawili go. Ale nie zawsze było zabawnie. Dlatego musiał wiele razy bronić się w sądzie przed odsiadką za paserkę. Wybronił się.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto