Jest tu i czarnoskóry Michael Kiwanuka ("I'll Get Along"), który został nazwany przez brytyjskie radio BBC największą muzyczną nadzieją roku, jest i Brytyjka Jesse Ware ("110 %"), która z godną pozazdroszczenia lekkością łączy w swoich kompozycjach soul z elektroniką. Ale najnowsze, dwupłytowe wydawnictwo wrocławskiego Radia RAM, skompilowane przez szefa muzycznego stacji, Piotra Bartysia, to nie tylko modne (przy czym modne nie oznacza kiepskie) nowości.
Na "Ram Cafe 7" znajdziemy, jak to zwykle na kompilacjach firmowanych nazwą radia bywa, brzmienia z kręgu szeroko pojętego chill outu, czyli leniwe, przestrzenne kompozycje, z którymi stacja jest kojarzona.
Niektórzy artyści jak Norweg Jarle Bernhoft ("Shout") zostali odkryci przez RAM dla polskiej publiczności, inni - jak Imany ("You Will Never Know") - zdążyli się dorobić w Polsce statusu gwiazdy, a tacy jak Emily King ("Georgia") są u nas zupełnie nieznani.
Sporo jest na krążku czarnych brzmień, ale nie zabrakło też czegoś dla klubowiczów (KOF "Child Of The Ghetto" czy "Phonique "Amy's Heart") i fanów wrocławskiej sceny muzycznej (m.in. "leniwa" Marcelina w "Znikam", nowocześni Oszibarack w "On My Sito"), co jest tradycją na RAM-owych składankach.
"RAM Cafe 7" to solidna porcja (37 kompozycji) "leniwych" dźwięków na wysokim poziomie, dobranych w taki sposób, że tworzą na obu krążkach bardzo spójną całość. Za oknem śnieg i plucha, ale wystarczy włożyć płytę do odtwarzacza, zamknąć oczy i przenieść się na malowniczą plażę na upalnej Ibizie.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?