.- Mama zadzwoniła do mnie, ja poinformowałem pogotowie. Kazano nam czekać - mówi oleśniczanin, który w tym samym czasie wsiadł do auta i ruszył do Twardogóry.
Kiedy dotarł na miejsce okazało się, że karetka jeszcze nie dojechała. - Moja mama czuła się coraz gorzej. Wykonałem jeszcze jeden telefon na pogotowie - opowiada. - Usłyszałem, że nie ma teraz karetki, którą można by wysłać do Twardogóry. Zapytałem, czy nie lepiej jak sam zawiozę mamę do szpitala w Oleśnicy. Pani zgodziła się ze mną.
Od kilku dni starsza pani dochodzi do zdrowia. - Ale nie wiadomo, jak by się to skończyło, gdybym sam nie zdecydował, by zawieźć ją do szpitala - mówi nasz Czytelnik, zastanawiając się, czy tak powinna wyglądać pomoc. - A co, gdyby mama zmarła w moim aucie - pyta.
Zdaniem NFZ liczba karetek jest prawidłowa
- Zdaniem NFZ i władz województwa, spełniamy wymogi związane z liczbą wyjazdowych zespołów ratunkowych - mówi Sławomir Jędruch z oleśnickiego szpitala. - W praktyce często wygląda to jednak tak, że karetka z powiatu przewożąca pacjenta do szpitala specjalistycznego we Wrocławiu, jest tam przetrzymywana. Musi czekać aż pacjent zostanie przyjęty, a to czasem trwa dłużej niż powinno. I bywa, że gdy zachodzi konieczność interwencji np. w Oleśnicy, zespół jest poza miastem.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?