Jelenia Góra: W TBS-ie koszty ogrzewania wzrosły o 62 procent

Okazało się, że tzw. koszty stałe wzrosły im aż o 62 procent. W poprzednim sezonie grzewczym mieszkańcy płacili 9 zł za metr kwadratowy, a teraz aż 15 zł. W mieszkaniu 50-metrowym koszty wzrosły o 300 zł, bez względu na to, czy ktoś ogrzewał mieszkanie w zimie, czy nie.

- W ubiegłym roku miałam zwrot 500 złotych za ogrzewanie, a teraz muszę dopłacić 200 złotych - żali się Maria Krzywonos, mieszkanka bloku TBS przy ul. Pijarskiej.Mało tego - w ubiegłym roku zużyła więcej ciepła niż w tym, a zapłacić ma więcej.

- Dodatkowo na rachunkach dopisano nam po 10 złotych miesięcznej spłaty rozłożonej na cztery lata za wymianę ciepłomierza. Tymczasem to właśnie jest już wliczone w koszty stałe - dodaje Marek Kosiński. Efekt jest taki, że mieszkańcom wzrosły opłaty o kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Jak wyjaśnił w piśmie do mieszkańców prezes TBS Sylwester Izydorczyk, rachunki dla mieszkańców są wyższe, wzrosły bowiem koszty gazowego ogrzewania budynku i wszystkich mieszkań.

- Koszty stałe zawsze są wydzielane na rachunkach, bo jest to uczciwe względem innych sąsiadów - uważa prezes Izydorczyk. Chodzi jednak o to, że koszt podgrzania ciepłej wody jest rozbity na wszystkich lokatorów, czy jej używają, czy też nie.

Czara goryczy przelała się, kiedy mieszkańcy bloku przy Pijarskiej dowiedzieli się, że mają do spłacenia więcej kredytu niż 10 lat temu, kiedy zaczynali mieszkać.
- Powoli dochodzi do sytuacji znanych nam z komedii "Alternatywy 4". Niewiele wiemy, a płacić, sprzątać i naprawiać i tak musimy sami - żali się Kosiński.
W 2001 roku TBS wzięło trzy mln zł kredytu na budowę bloku. Dzisiaj, choć minęło 10 lat, do spłaty pozostało... 3,3 mln zł. Kredyt jest przeliczany na powierzchnię każdego mieszkania. Lokatorzy spłacają go co miesiąc w czynszu. Nie wiedzą jednak, kiedy to się stanie ani jak to możliwe, że mają więcej do spłaty niż w chwili, gdyby TBS brało kredyt na budowę bloku. Wygląda na to, że nigdy...

"Nie potrafię w sposób uczciwy wyliczyć kwoty pozostałej do spłaty, bowiem spłata może dotyczyć całego kredytu, a nie znam nikogo, kto potrafiłby wyliczyć, ile to potrwa" - napisał do lokatorów prezes TBS.

Mieszkańcy są załamani. Ich delegacja poszła prosić o pomoc wiceprezydenta Jeleniej Góry Huberta Papaja. Okazało się, że miasto, które ma ponad 87 proc. udziałów w TBS (pozostałe należą do czterech prywatnych osób), ma jeszcze większy kłopot z TBS-em. Spółka ma kłopoty finansowe i dlatego jej prezes Sylwester Izydorczyk nie dostał absolutorium podczas ostatniego walnego zgromadzenia. - Przyglądam się poczynaniom TBS i wiem o ich kłopotach. Miasto będzie chciało uzdrowić sytuację w tej spółce - zapowiada Hubert Papaj.

Mimo kłopotów finansowych TBS hojnie wynagradza swoją radę nadzorczą. Jej przewodniczący, Marek Wojnarowski z Lubina, otrzymuje 2000 zł diety. Jego zastępca Rafał Mazur (przewodniczący rady powiatu jeleniogórskiego) dostaje 1700 zł, a członek rady Jerzy Wrona - 1200 zł.

- Za trzy tygodnie odbędzie się posiedzenie rady nadzorczej, na której będziemy dyskutować co dalej - mówi Wojnarowski. Wówczas prezes Izydorczyk ma przedstawić program, jak rozwiązać problemy TBS.