Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak zrobić w kuchni coś z niczego

Krzysztof Kucharski
To jest stary jak świat kulinarny temat i ja też zajmowałem się nim z czułością ogromną razy wiele. Bo to piękna przygoda. Wyobraźcie sobie - ktoś do nas przychodzi niezapowiedziany, a my, jak czarodzieje, otwieramy lodówkę, widzimy, że jest pusta, ale robimy czary mary i gość wychodzi z przekonaniem, że jesteśmy mistrzami sztuki kulinarnej.

Nie będę się jakoś specjalnie chwalił, ale jak każdy chwalipięta, przypomnę znajomym bliższym i dalszym, iż w czasach głębokiego PRL-u, kiedy o dobre piwo naprawdę było trudno, moi redakcyjni koledzy piwosze, których stać było, by piwo kupić za dolary albo bony dolarowe w Peweksie, chętnie z tymi zakupami mnie odwiedzali, bo robiłem im prosto z piekarnika pikantne przegryzki w ciągu kilkunastu minut.

Nie przyznawałem się wtedy, że to, czym się zachwycali, było moją "interpretacją" walijskiego przysmaku nazywanego welsh rabbit albo rarebbit. To kromka ciemnego chleba (używałem grahama), trochę startego sera cheddar (ja ścierałem ser pomorski) podlanego odrobiną piwa i wymieszanego na gęstą masę, którą grubymi warstwami należało nałożyć na kromki chleba. O smaku decydowały jednak dodane do masy przyprawy. Kminek, połówki czarnych oliwek albo posiekany koperek. Zwyciężałem zmielonym, suszonym tymiankiem i czarnym pieprzem. To były ostre przegryzki. Pragnienie też po tym rosło!

Zapieczonych kromek chleba z roztopionym serem nie kroiłem, jak wszyscy Brytyjczycy, na dwa trójkąty, ale na sześć prostokątów. Na jedno towarzyskie parogodzinne posiedzenie w cztero-, pięcioosobowym gronie wychodziło mi cztery bochenki grahama. To taka porcja na jeden ząb, trochę tylko większa od klasycznej tartinki.

Druga przegryzka to wręcz królewski przysmak, bo ponoć uwielbiał go król Węgier i Śląska naszego całego, nie tylko Górnego albo Dolnego, niejaki Maciej Korwin, który jego stolicę Wrocław odwiedził dwa razy i był też w ratuszu po królewsku podejmowany. Rzecz jasna, każdy z nas może tym przysmakiem podjąć znajomych, powołując się na królewskie korzenie skromnego dania. Na pewno nie mieści się ono w polskiej tradycji przyjmowania gości.

Duże cebule kroimy w grube plastry (ok. 1 cm). Plastry rozbieramy na krążki, każdy krążek zanurzamy w cieście naleśnikowym doprawionym na ostro węgierską papryką w proszku i pieprzem, wrzucamy na chwilę do wrzącego oleju. Gdy się krążki "pozłocą", wyławiamy i układamy na chwilę na papierowych ręcznikach, żeby odsączyć tłuszcz. Podajemy gorące.

Teraz rozglądam się po redakcji za Krzysiem Besterem, ale go nie ma. Jest duże prawdopodobieństwo, że gdzieś pojawiły się już grzyby. Tradycyjnie przez całe lata redakcyjne wyprawy na grzyby rozpoczynały się co prawda dopiero we wrześniu pod wodzą Józka Bestera, taty Krzysztofa, z udziałem licznych grzybiarzy z Czesiem Węgrzynem i Jędrusiem Górnym (tym od Jaj Grubego) na czele, ale przy dzisiejszych anomaliach...

Są już grzyby czy będą lada chwila, nie ma znaczenia, ta przegryzka w oczach wszystkich zyska. Smakuje i pachnie wyśmienicie. Cebulę pokrojoną w kostkę szklimy na tak samo pokrojonym, przerośniętym boczku. Na tej bazie dusimy te w kostkę pokrojone grzyby. Te brzydsze, nienadające się do suszenia. W między czasie siekamy natkę pietruszki i miażdżymy parę ząbków czosnku.
Z prawdziwych podpłomyków upieczonych z ciasta chlebowego robimy "kieszenie", tam upychamy przygotowane na patelni nadzienie pomieszane z natką i czosnkiem. "Kieszeń" spinamy wykałaczką i smarujemy po wierzchu roztrzepanym białkiem, wsadzamy do mocno rozgrzanego piekarnika. Wyciągamy, gdy się zrumieni zdrowo. Same pyszności. Słowo!
KH

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto