Syców: Zlot motocyklowy

Gdy wszystko nabierało rozpędu i ryk silników słychać było po całym Sycowie i okolicach, nic nie wskazywało na to, że na drugi dzień zostanie on przytłumiony przez burzę.

Kiedy siedzę na maszynie,
totalny czuję luz.
Włączam silnik, daję kopa
za mną tylko kurz.
To wspaniała jest maszyna
choć ma już ze 40 lat.
Stary mój ją też dosiadał,
to samo czuł mój starszy brat

Na szczęście jeszcze w piątek wieczorem żar lał się z nieba i pod wielkim namiotem w Stradomi burmistrz Sławomir Kapica mógł dokonać uroczystego otwarcia imprezy. Jak przyznał, był mile zaskoczony frekwencją właścicieli czoperów oraz ścigaczy, ciepło wypowiadał się również o samym poziomie organizacyjnym zlotu, za którym stali: Miejskim Ośrodek Sportu i Rekreacji w Sycowie i Klub Motocyklowy Falcon z Bralina. Zmierzch powitał ze wszystkimi zespół V-TWIN, mający w swym repertuarze, oprócz kawałków własnych, covery Iron Maiden, Judas Priest, Saxon czy Motorhead. Muzycy, którzy także pasjonują się motocyklami, występowali już u boku tak zasłużonych kapel, jak : Mech, TSA, Kobranocka i Proletaryat. Ostre brzmienie zastąpiło to bardziej skoczne, dyskotekowe, serwowane przez rezydentów Dj Rogue & Dj Brinkhofs. Po skończonej zabawie, bladym świtem, organizatorzy zabrali się za stawianie głównej sceny, na której, niestety, nikt już nie wystąpił.

On zmienił moje życie,
odkąd poskładałem go.
On wyleczył mnie
z kompleksów,
dał mi swoją moc.
Nigdy mnie nie zdradził,
nie zawiódł ani raz.
To wspaniała jest maszyna
Choć ma już ze 40 lat

W sobotę rano, przed oficjalnym wyjazdem na sycowski rynek, motocykliści zebrali się na parkingu hali MOSiR-u. Tam spotkaliśmy m.in. silną 6-osobową grupę z Dziadowej Kłody, której nieformalnym szefem jest Władysław Tokarski, dosiadający piękną yamahę drag stara 650. Pan Władek na motocyklach jeździł już w młodości, ale tak na poważnie do swej wielkiej pasji powrócił trzy lata temu, gdy przeszedł na emeryturę. W zeszłym roku był w Wilnie, a w tym bierze udział w 10. jubileuszowym Międzynarodowym Motocyklowym Rajdzie Katyńskim, który rozpoczyna się 27 sierpnia przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, a kończy 18 września. Do przejechania jest jakieś 7,5 tys. km. Oprócz pana Władka, z Dziadowej Kłody na zlot dotarli: Sławomir Pytel z synem Kacprem, Ryszard Powąska, Kuba Łach i Krzysztof Walędzki.

Harley mój, to jest to.
Kocham go!

Już na rynku, gdzie na jakieś pół godziny zatrzymały się wszystkie dopieszczone cacka, ich właścicieli powitał wiceburmistrz Jacek Przybył, wyrażając nadzieję, że I zlot będzie początkiem kolejnych tego typu imprez w mieście. – Gościliśmy niedawno legendę polskiego blues-rocka Kasę Chorych i podczas jej koncertu narodził się pomysł, aby od 1 do 4 lipca przyszłego roku zorganizować trasę koncertową pod nazwą Zalew Bluesa. Koncerty odbywałyby się w ramach kolejnego zlotu - w Stradomi, Mikorzynie, Kobylej Górze i pod Namysłowem – poinformował zastępca burmistrza, nie kryjąc, że jest pełen uznania dla kogoś, kto ma pasję, dla kogoś komu chce się jeszcze chcieć. Marek Markiewicz - szef klubu Falcon, życzył wszystkim tyle samo powrotów, co wyjazdów, a Władysław Tokarski zbierał podpisy poparcia dla Obywatelskiego Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Powrót do ojczyzny”, popierającego projekt ustawy o powrocie do RP osób pochodzenia polskiego, deportowanych i zesłanych przez władze Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Po południu jednoślady odjechały nad zalew, gdzie wieczorem miały zagrać zespoły BandIt i Menace. Nie zagrały, bo zaczął padać ulewny deszcz. Z tego samego powodu nie odbyło się też zaplanowane na godz. 23 Night House Party, ani ognisko do białego rana.