Potrafi rzeźbić w różnych materiałach, jak na absolwenta szkoły rzemiosł artystycznych przystało, ale najbardziej kocha drewno, które jest dla niego najbardziej wdzięcznym surowcem. – Ma swój zapach, swój nastrój, pięknie pracuje, wymaga też fachowej wiedzy dotyczącej samego przygotowania do obróbki, żeby później efekt końcowy nie pękał i żeby polichromia od niego nie odchodziła – wylicza. – Przy wykonywaniu dużych obiektów najlepsza jest lipa – miękka i łatwo poddająca się obróbce – dodaje.
Dzięki ojcu
Chęć do działania artystycznego i społecznego zaszczepił w nim ojciec, który także rzeźbił, lecz na mniejszą skalę i głównie do pobliskich kościołów, i także był wrażliwy na ludzkie potrzeby. Kiedy tylko mógł bezinteresownie pomóc, nie szczędził swych sił i brał się do roboty. A wykonywał ją zawsze najlepiej, jak tylko potrafił, bez chodzenia na skróty, czyli lekceważenia jakiegokolwiek detalu. We wszystko, czego w życiu się imał, wkładał duszę, sto procent siebie, którą to cechę również przekazał synowi.
Blisko ideału
Dzieła Andrzeja Obiegły można podziwiać w wielu miejscach Polski i Europy. To nie tylko wyrzeźbione figury czy posągi, ale także elementy ozdobne obiektów sakralnych, czy prace renowacyjne w nich wykonane. Ponieważ jest idealistą i najwięcej wymaga od siebie samego, zawsze stara się uzyskać ten wymarzony efekt, co co wcale nie jest takie proste. Najbliższa ideałowi była postać Chrystusa. Naturalnej wielkości, powstawała przez 1,5 miesiąca.
– Kiedy skończyłem pracować nad jego oczami, spojrzałem w nie i jakby do mnie przemówiły – z dumą opowiada o rzeźbie, której wyglądem zachwycają się dziś mieszkańcy regionu monachijskiego.
Cudownie ocalała
Wszystkie pokaźnych rozmiarów rzeźby są wydrążone w środku, żeby później nie pękały, co dla laika może być sporym zaskoczeniem, ale nie dla profesjonalisty, który musi znać właściwości fizyczne i mechaniczne drewna. Prowadząc kilka lat temu prace renowacyjne Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych z miejscowej bazyliki, Andrzej Obiegło zajrzał do wnętrza figury, który, według przekazów, trafił do Twardogóry ze wschodniej Polski, gdzie cudownie ocalał z pożaru.
– W środku znalazłem stare szmaty brudne od wycierania pędzli, w dolnej części nieco opalone. Był to dowód na to, że pomieszczenie, w którym stał posąg, naprawdę musiało kiedyś płonąć – przyznaje.
Jest satysfakcja
Prace Andrzeja Obiegły zdobią między innymi kościółek w pobliskim Grabownie Małym, gdzie jego autorstwa jest ołtarz, oraz Bazylikę Mniejszą w Twardogórze i kościół parafialny w Goszczu, dla których to świątyń wykonał tabernakula. – Jestem wierzący i Kościół od urodzenia był mi bliski – przynosi jedną ze swoich kompozycji w technice ozdobniczej relief intarsia. – Stosowało się ją głównie w XVII wieku, a mi do teraz udaje się jeszcze coś w niej zrobić – palcem wskazuje na gatunki drewna, jakie zastosował. – Tu jest orzech, tam czereśnia, a tę ostrą żółć daje ostrokrzew – wymienia.
– Co takiego się czuje, siedząc na mszy i patrząc na swoje rzeźby? – pytamy ich twórcę, nakładającego w swej pracowni złoto transferowe na figurę aniołka.
– Przywykłem do tego – uśmiecha się Andrzej Obiegło, za chwilę, już na poważnie, przyznając: – Czuję satysfakcję, kiedy widzę, że coś, w co włożyłem cząstkę siebie, cieszy również postronnego obserwatora.
„Bajeczny” czas
Cieszy dorosłego postronnego „obserwatora”, a swego czasu cieszyło też tego małego, albowiem nasz rozmówca miał w swojej rzeźbiarskiej karierze iście „bajeczny” okres życia, kiedy to przez prawie 10 lat wymyślał zabawki do Kinder Niespodzianek. – Wykonałem tych wzorów naprawdę dużo, więc potem nie raz trafiałem na jajka z gotowymi modelami lub elemencikami do złożenia, które wcześniej zrodziły się w mojej głowie – pokazuje kilkadziesiąt plastikowych detali.
Oczko w głowie
– Co człowiek o tak łagodnym usposobieniu i takiej wrażliwości robi w lokalnej polityce? Przecież tu trzeba mieć skórę grubą jak nosorożec? – prowokujemy 53-latka z ul. Asnyka.
– Nie uważam się za polityka – powtarza jak mantrę. – Jestem samorządowcem. W dodatku takim, który nie działa w pojedynkę, lecz w grupie ludzi z Gospodarnych Plus.
Osiągnięciami dla swej małej ojczyzny nie lubi się chwalić, ale jest jedno, które uważa za swoje oczko w głowie. To remont zespołu pałacowo-parkowego w Goszczu. – Oczywiście nad tym, aby doszło do realizacji tej mojej inicjatywy, musiał potem pracować cały sztab zgranych ludzi, ale najważniejsze, że inwestycja doszła w końcu do skutku – nie kryje zadowolenia.
Przyzwyczaili się
– Jak wygląda zdenerwowany Andrzej Obiegło? – po raz kolejny próbujemy sprowokować szefa twardogórskiej rady. – Tylko ode mnie zależy, co wydobędę ze swego wnętrza i czym obdaruję ludzi wokół. Faktycznie, w furię nigdy nie wpadam, ale podczas obrad wielokrotnie dawałem wyraz temu, co leży mi na sercu – wraca pamięcią i precyzuje: – Wielu mieszkańców naszej gminy nie zauważa i nie docenia inwestycji, które powstają. Są dla nich czymś normalnym, ponieważ przyzwyczaili się już do tego, że corocznie jest odbieranych kilkanaście wyremontowanych ulic, jakieś boisko, rondo czy hala – ubolewa. Nie ma wątpliwości, że za każdą wykonaną pracę człowiek powinien być doceniony, bo to daje impuls do dalszego działania. – Z doświadczenia wiem, ile czasu, nerwów i stresów kosztuje choćby najmniejszy sukces.
Andrzej Obiegło z zasady nie ocenia ludzi, nie krytykuje, ponieważ, jak mówi, nikt mu nie dał takiego prawa, a po drugie - przynosi to wiele zła. – Wolę ich doceniać, szanować wraz ze wszystkimi słabościami, a nie traktować wyłącznie jak swój elektorat – zwierza się.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?