Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwaga pracownik złodziej!

MM
Policja zatrzymała w ubiegłym tygodniu pracownice jednego z marketów spożywczych w Żarowie. 44-latka przez cztery dni wyniosła ze sklepu towar watr blisko 3 tys. złotych. Niestety pracownik – złodziej to dziś zjawisko niemal powszechne. Kradniemy wszystko od kartek czy długopisów w biurach, aż do pieniędzy z kasy.

- Ekspedientka z Żarowa przez kilka dni wychodząc ze sklepu do domu, pakowała do torby artykuły spożywcze, kosmetyki i alkohol nie płacąc za to – mówi podinspektor Arkadiusz Wojnowski z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy.
Jednocześnie w sklepie zaczęło niepokojąco szybko rosnąc manko w kasie. Obsługa zorientowała się, że złodziejem musi być ktoś zatrudniony w sklepie. Zaczęła się sobie baczniej przyglądać, aż w końcu wytypowała podejrzaną. Kiedy kierownictwo sklepu złapało ją na gorącym uczynku wezwało policję.
W ręce policji wpadli też pracownicy wałbrzyskiego saloniku prasowego. 21-letnia kobieta i 24-letni mężczyzna, upozorowali szantaż, by zatuszować fakt, iż okradali swojego pracodawcę. Twierdzili, że ktoś grozi im śmiercią, jeśli nie zapłacą mu stu tysięcy złotych. Policja wszczęła śledztwo I wtedy okazało się, że w kasie saloniku brakuje aż 80 tys. złotych.
Niestety pracownik – złodziej to dziś zjawisko niemal powszechne. Kradniemy wszystko od kartek czy długopisów w biurach, aż do pieniędzy z kasy. Tak było kilka miesięcy temu w Świdnicy. Policja zatrzymała wtedy pracownika hipermarketu „Tesco”, który przez dwa miesiące systematycznie okradał swojego pracodawcę. Zatrzymany pracował w punkcie zwrotów zakupionego towaru. I to właśnie tam wpadł na pomysł jak sobie dorobić do pensji. Kiedy klient oddaje z jakiś powodów zakupiony towar, a płacił za towar kartą nie gotówką, market przelewa mu kwotę z powrotem na konto. Sprytny pracownik skanował więc swoją kartę kredytową, wpisywał znany tylko pracownikom punkt zwrotów kod i przelewał sobie na konto pieniądze. Początkowo nikt nie podejrzewał oszustwa, bo były to jednorazowo kwoty najwyżej kilkuset złotych. 21-letni złodziej poczuł się więc pewnie i zaczął przelewać coraz większe sumy. Kiedy ukradł kilka tysięcy, szefostwo marketu sprawę zgłosiło na policję. Pracownik złodziej przyznał się do winy. Jak tłumaczył mało zarabiał, a bardzo lubi podróżować, pieniądze wydawał więc na zwiedzenia Europy.
Z opublikowanego niedawno raportu Ernst&Young wynika, że właśnie niewielkie zarobki są przyczyną tego, że rodzimi handlowcy w godzinach pracy zapadają na „chorobę lepkich rąk” i na potęgę okradają swoich chlebodawców. Taki pracownik często dochodzi do wniosku, że sam „wypłaci” sobie godne wynagrodzenie. W efekcie z magazynów znikają więc całe zgrzewki towarów. A zdarza się, że pracownicy wynoszą je do domu w porozumieniu z ochroną. Do częstych praktyk należy też podmienianie kodów na towarach czy fikcyjne zwroty realizowane na podstawie paragonów porzuconych przez klientów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto