- Przyjmujemy, że chodzi o mieszkańców oraz zaopatrzenie sklepów przy tej ulicy - mówi Waldemar Forysiak, naczelnik I wydziału wrocławskiej straży miejskiej. - Jednak wszystko zależy od konkretnego przypadku i interpretacji strażnika miejskiego interweniującego na miejscu, bo brakuje jasnych wytycznych w sprawie - przyznaje.
Problem z weryfikacją ma straż miejska, bo musi legitymować kierowców, a ci - by nie dostać mandatu - muszą znaleźć dobre argumenty. No i trafić na dobry dzień strażnika. Jednak wielu wrocławian ryzykuje, co najmniej dwa-trzy samochody na minutę. Dodatkową motywacją jest fakt, że na Włodkowica pozostawiono kilkanaście płatnych miejsc postojowych, o które w centrum wcale łatwo nie jest.
Podyskutuj: czy kobiety są gorszymi kierowcami?
Z kolei strażnicy przyznają, że ich interwencja często kończy się pouczeniem, bo znak rzeczywiście jest problematyczny.
Jakby tego było mało, na samym początku Włodkowica wciąż wymalowana jest linia ciągła od strony ulicy Krupniczej. Czyli teoretycznie nie można jej przekroczyć.
Ale to nie koniec absurdów przy niedługiej ulicy Włodkowica. Zaraz przy skrzyżowaniu z Krupniczą stoi sygnalizacja dla pieszych, którą śmiało można okrzyknąć mianem najbardziej przyjaznej w mieście. Otóż na sygnalizatorze przez cały dzień świeci się zielony ludzik.
Piesi przechodzą "na pewniaka", a ci, którzy nie znają tego miejsca, nawet podbiegają w obawie, że światłło zaraz zgaśnie. Sprawdziliśmy: na pewno nie zgaśnie. Urzędnicy, którzy ustawili zielone światło, twierdzą, że tak ma być, bo przecież przy Włodkowica ruch aut jest znikomy.
Znasz inne miejsca, gdzie organizacja ruchu zakrawa na absurd? Zapraszamy do dyskusji i wysyłania zdjęć z opisem na adres [email protected]
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?