Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław: 3-latka poparzona podczas wyścigów konnych

ZOE
- Rozgrzane grille nie były w żaden sposób zabezpieczone. Nie było też widać, że są gorące - twierdzi Piotr Kowaliński ojciec 3-letniej Milenki, pokazując zdjęcia z niedzielnej wyprawy na Partynice.
- Rozgrzane grille nie były w żaden sposób zabezpieczone. Nie było też widać, że są gorące - twierdzi Piotr Kowaliński ojciec 3-letniej Milenki, pokazując zdjęcia z niedzielnej wyprawy na Partynice. Piotr Kowaliński
Niedzielny piknik na wrocławskim torze wyścigów konnych skończył się dramatycznie. 3 -letnia Milenka, która niedzielę na Partynicach spędzała z rodzicami, starszym bratem i dziadkiem, ma poparzoną rękę od nadgarstka po łokieć.

- Piknik rodzinny na kilka tysięcy osób. Przerwa w gonitwie. Tłum ustawia się w kolejce, żeby kupić coś do jedzenia. Przy jednym ze stoisk dwa wielkie grille, obite blachą. Wyglądają niepozornie. Nagle słyszę krzyk własnego dziecka! - opowiedział Gazecie Wrocławskiej zdenerwowany Piotr Kowaliński, ojciec Milenki.

Dziewczynka dotknęła ręką niezabezpieczonego, rozgrzanego grilla. Reakcji rodziców była szybka - natychmiast pobiegli z dzieckiem do najbliższej toalety, żeby opłukać rękę zimną wodą. - Razem z wodą spłynęła skóra - opowiada ojciec Milenki. Monika Słowik - dyrektorka toru na Partynicach, równie szybko podjęła decyzję o przewiezieniu dziewczynki do szpitala karetką obsługującą gonitwy. Milenka trafiła do placówki przy ul. Traugutta. Tam rana została opatrzona, a potem odesłana do domu. W czwartek będzie wiadomo, jakiego stopnia oparzenia odniosła, bo na razie rana jest zbyt duża, żeby to ocenić.

Duże rozgrzane grille nie były zabezpieczone. - Nie było żadnego ostrzeżenia. Każdy się mógł poparzyć, nawet dorosły - mówi Kowaliński. Za zabezpieczenie grilli odpowiada ich właścicielka. - My im dajemy tylko miejsce, oni powinni je zabezpieczyć. Nie świadczymy usług gastronomicznych - twierdzi Monika Słowik. Grill na Partynicach działa od wielu lat i nigdy wcześniej nie doszło tam do takiej sytuacji. Właścicielka grilla jest ubezpieczona. Przeprosiła rodziców Milenki. Piotr Kowaliński zamierza jednak powiadomić o wszystkim prokuraturę. Przygotowuje doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa uszkodzenia ciała 3-letniej córki.

Właścicielka grilla ma wyłączony telefon - nie można więc się z nią skontaktować.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto