Od 9 września co kilka dni mieszkańców miasta budzi nocne wycie syren. W ten sposób zwołują się strażacy ochotnicy, którzy mają ostatnio pełne ręce roboty. Po dwukrotnym pożarze budynku socjalnego przy ul. Kościuszki na początku miesiąca, 9 września druhowie znów musieli nocą gnać na sygnale w ten sam rejon miasta. Tym razem przy ul. Kościuszki, przy jednym z budynków, paliły się przydomowe komórki. Pożar udało się szybko opanować, straty nie były wielkie, ale do czasu. Dwa dni później, 11 września, te same komórki zapłonęły ponownie. Tym razem spaliły się do szczętu. Trzy dni później, 15 września, znów wezwanie i znów płonące, przydomowe komórki. Tym razem przy ul. Bolesławieckiej. Tu straty były dość spore, bo w komórkach przechowywany był sprzęt, m.in. piły spalinowe i elektronarzędzia. I znów minęły trzy dni i znów pożar komórek. 18 września ok. godz. 4 rano ogień pojawił się w dwóch oddalonych od siebie o ok. 40 metrów komórkach przy ul. Tomaszka!
- To nie może być przypadek. Według nas, to robota podpalacza - mówi Dariusz Rusinek, prezes OSP Pieńsk.
Jeśli podejrzenia strażaków są trafne, mieszkańcy miasta powinni zachować zdwojoną czujność, a policja musi się wziąć do roboty i zatrzymać piromana.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?