Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dolnośląski radar meteorologiczny jest nowoczesny, zawodzą ludzie

Marlena Mokrzanowska, Grzegorz Żurawiński
(DOLNY ŚLĄSK) Supernowoczesny radar meteorologiczny za ponad milion dolarów, który stoi na górce w Pastewniku niedaleko Bolkowa, bez przerwy prześwietla chmury.

(DOLNY ŚLĄSK) Supernowoczesny radar meteorologiczny za ponad milion dolarów, który stoi na górce w Pastewniku niedaleko Bolkowa, bez przerwy prześwietla chmury. Połączony z nim komputer co 15 minut tworzy mapę, dzięki której wiadomo gdzie zacznie lać, a gdzie tylko pokropi. Jednak wie o tym jedynie Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Tydzień po nawałnicy jaka przetoczyła się nad Dolnym Śląskiem, szefowie niektórych gminnych i powiatowych sztabów kryzysowych na systemie powodziowego ostrzegania nie zostawili suchej nitki.

- Nie mamy kompletnej krajowej sieci radarów meteorologicznych, ale mamy trzy supernowoczesne urządzenia i - z tego co wiem - dobrze spełniają swoje zadania - mówił w środowy wieczór telewidzom wiceminister środowiska Marek Michalik.
Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Kamiennej Górze znajduje się 10 km od uruchomionego dwa lata temu z wielką pompą radaru w Pastewniku. Kamiennogórski szef od stanów nadzwyczajnych Stanisław Napierała, był przed laty dowódcą jednostki radiotechnicznej w tym samym miejscu...
Do radaru miejscowi kierują nas polną, ale utwardzoną drogą. Wreszcie pojawia się srebrna kula na kilkudziesięciometrowej konstrukcji - zbieracz danych w promieniu aż 100 kilometrów. Obok maszt telekomunikacyjny, który śle sygnał do Wrocławia.

Jednak radarowy obraz chmur zagrażających gminom powiatu Napierała ściąga Internetem z... czeskiego komputera, który co godzinę sygnał z dwóch tamtejszych urządzeń przetwarza na kolorowy obraz.
Widać na nim nie tylko chmury. Kolor wskazuje też, ile gromadzą wody. Na niebieskie można machnąć ręką, ale gdy kolor staje się czerwony ulewa jest niemal pewna, a gdy plama jest biała grozi oberwanie chmury.
Dwa czeskie radary obejmują zasięgiem Czechy i Austrię, część Słowacji, południowo-wschodnie Niemcy i południowo-zachodni pas Polski od Zielonej Góry po Nowy Targ.
- Te obrazki ściągam od paru dni. Z telewizyjnej dyskusji polityków o powodzi dowiedziałem się, że Czesi mają radary. Ale było to już po ubiegłotygodniowej nawałnicy, przed którą nikt nas nie ostrzegł - mówi Napierała.
Jego opinie potwierdził jeleniogórski starosta Ryszard Brol.
- Pierwsze precyzyjne informacje o ulewach otrzymałem w sobotę o 4 rano - mówił na konferencji. - W piątek dostaliśmy informację o opadach rzędu 30-40 milimetrów (30-40 litrów na metr kw. - przyp. red.). Nie wynikało z niej, gdzie mają być ulewy. Podobne pisma dostawaliśmy wielokrotnie i zawsze opady były mniejsze od zapowiadanych. W tym tygodniu ostrzeżono nas, że grozi nam powódź po nocnych ulewach w dorzeczu Bobru. Noc była bezchmurna... - twierdzi starosta.

- Dlaczego nie mogę w Internecie oglądać obrazów z radaru, który mam pod bokiem? - Dziwi się Napierała. Nie mniej zaskoczony wydaje się członek prezydium dolnośląskiego komitetu przeciwpowodziowego, członek zarządu województwa Artur Zieliński.
- Na czwartkowym posiedzeniu komitetu przeciwpowodziowego pytałem przedstawicielkę IMiGW dlaczego obrazu, co piętnaście minut przesyłanego do Wrocławia z Pastewnika, nie mogą oglądać w tym samym czasie w gminach i powiatach.Wszyscy muszą czekać na komunikaty, które co cztery godziny trafiają do urzędu wojewódzkiego, a potem - gdy potrzeba, dalej. Usłyszałem, że brak technicznych możliwości - mówi Zieliński.

- To jest sprawa techniczna - mówi Alina Słomska, zastępca dyrektora IMiGW we Wrocławiu. Tłumaczy, że oprogramowanie radaru stworzyła niemiecka firma. By odczyt przekazać do Internetu, trzeba nanieść poprawki w programie. Zamówienie złożono pół roku temu.
- I czekamy... - dodaje, a nam wierzyć się nie chce, że Niemcom tyle czasu zajmuje dostosowanie systemu.
- No dobrze. Obraz będzie dostępny, ale po co? - Kończy Słomska.
- Faktycznie, u nas obraz nie jest tak czytelny, jak na czeskich mapach - twierdzi Ryszard Klejnowski, zastępca dyrektora do spraw prognoz IMiGW w Warszawie. - Widać, gdzie jest chmura i jak duża. Laik nie odczyta jednak, ile z niej spadnie deszczu - dodaje.
Czy nawet taki obraz nie mógłby się pojawić w Internecie?
- Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - mówi Klejnowski. - A my ich nie mamy.
Usługi komercyjne?
Inną odpowiedź usłyszał przed rokiem w Sejmie jeleniogórski poseł Marcin Zawiła. Wówczas nie było technicznych możliwości, by obraz rozsyłać jak usługi komercyjne.
Inaczej patrzy na problem dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności DUW Romuald Siepsiak.
- Nie pójdę na to, by IMiGW zwolnić z odpowiedzialności za prognozowanie i interpretowanie danych. Na Dolnym Śląsku mamy 5 stacji IMiGW i to jego fachowcy muszą określić, jakie dane są im potrzebne. Radar to tylko jeden z elementów systemu prognozowania - tłumaczy.
- Jest pan zadowolony z trafności prognoz i faktu, że nie ma możliwości błyskawicznego spojrzenia na obraz chmur w Internecie? - Pytamy.
- To inna sprawa - Siepsiak unika odpowiedzi.
Obiecany wrzesień
W kamiennogórskim starostwie nikt nie neguje fachowości meteorologów. Ale...
- Jak na monitorze nie ma czerwonych i brunatnych plam, można odpocząć i nie siedzieć na całonocnym dyżurze - tłumaczy Napierała.
Może wkrótce doczeka się pomyślnego finału sprawy. Warszawska centrala IMiGW czeka na dotacje z Banku Światowego. Dyrektor Klejnowski solennie obiecał, że obraz z radaru w Pastewniku będzie można oglądać w sieci już we wrześniu tego roku.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto