Była godz. 7.13. Bus pana Władysława miał odjechać o 7.18. Do auta wsiadała szkolna młodzież i kobiety, które codziennie dojeżdżają do pracy w Legnicy. Kierowca był zajęty sprzedażą biletów, ale słyszał, że jedną z pań przy wejściu szarpał jakiś agresywny mężczyzna. Jak się potem okazało, był to jej mąż.
- Nie widziałem dokładnie, co się stało, ale gdy ten facet trzasnął drzwiami, wysiadłem i zapytałem go po męsku, co odpier... - opowiada pan Władysław. - To były sekundy. Nic nie odpowiedział, tylko wyciągnął nóż i machnął mi nim w brzuch. Zdążyłem się odchylić, ale i tak mnie zahaczył. Poczułem, że leje się krew.
Pasażerki zaczęły krzyczeć, ktoś wezwał policję, a sprawca uciekł. Pan Władysław nie potrafi powiedzieć, ile to trwało, ale pogotowie i policja pojawiły się na chojnowskim dworcu PKS bardzo szybko. Trafił do legnickiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, a na ostatnim chodniku stanowiska dworca autobusowego została wielka plama krwi.
- Jaki tam ze mnie bohater. To był odruch - mówi Władysław Wądzyński. - Na moim miejscu każdy zrobiłby to samo. Jestem zwykłym człowiekiem - dodaje.
Nożownik, Wiesław Z. z Chojnowa, został bardzo szybko zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Był pijany.
Nóż, który Wiesław Z. chciał wbić w brzuch Władysława Wądzyńskiego, ma ostrze o długości 24 cm. Gdyby kierowca busa nie zdążył się uchylić, z pewnością już by nie żył. Miał wiele szczęścia. Nóż i tak wbił mu się na głębokość 5 cm, sięgając otrzewnej.
Wiesławowi Z. grozi nawet dożywocie.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?