Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogaci studenci omijają Wrocław (22.04.2009)

Jerzy Wójcik
Magistrat i uczelnie wydały ponad 600 tys. zł na promocję na Wschodzie. Ściągnęliśmy 80 osób. Większość z nich nie zapłaci za studia ani grosza. Wrocławscy urzędnicy i naukowcy od trzech lat próbują ściągnąć ...

Magistrat i uczelnie wydały ponad 600 tys. zł na promocję na Wschodzie. Ściągnęliśmy 80 osób. Większość z nich nie zapłaci za studia ani grosza.

Wrocławscy urzędnicy i naukowcy od trzech lat próbują ściągnąć studentów zza wschodniej granicy na nasze uczelnie. W ramach akcji "Teraz Wrocław" na promocję i wycieczki na Wschód wydano do dziś ponad 600 tys. złotych. Kilka dni temu przedstawiciele naszych uczelni wrócili z kolejnego wyjazdu promocyjnego. Efekt? Mizerny.

Znacznie więcej Ukraińców i Białorusinów studiuje w Warszawie i Krakowie, a my możemy się pod tym względem równać co najwyżej z Poznaniem. Tyle że to miasto nie musiało tego opłacić taką dużą kwotą.

Akcję promującą nasze uczelnie i miasto na Wschodzie reklamowano jako pierwszą tego typu w Polsce. Z wielką pompą ruszyliśmy po studentów z ukraińskimi, białoruskimi i kazachskimi paszportami.
- W minionym roku akademickim ściągnęliśmy do Wrocławia 25 osób zza wschodniej granicy, w tym roku 52 - wylicza Ałła Witwicka-Dudek, szefowa projektu "Teraz Wrocław". - W tym momencie trudno mówić o sporych korzyściach finansowych dla uczelni, bo większość z tych osób ma różne stypendia i nie płaci za naukę we Wrocławiu - przyznaje Witwicka-Dudek. Zapewnia jednak, że z roku na rok powinno być coraz lepiej.

Ale w tym roku akademickim na największą wrocławską uczelnię zgłosiło się tylko 18 osób ze Wschodu - głównie Ukraińców, którzy dzięki różnym programom stypendialnym za studia nie zapłacą ani grosza. Tymczasem Uniwersytet Warszawski przyjął w tym roku prawie 90 Ukraińców, Białorusinów i Kazachów, korzystając z różnych programów stypendialnych. Czy więc opłacało się nam wydawać setki tysięcy na wycieczki?

- Promocja miasta i uczelni zaowocuje - nie ma wątpliwości Paweł Romaszkan, dyrektor Biura Promocji Miasta. - To dobrze wydane pieniądze. Za kilka lat będziemy się cieszyć z dużej liczby studentów, zamiast narzekać na niż demograficzny - zapewnia.

Mniej optymistycznie patrzą na sprawę specjaliści znający realia Wschodu. Ich zdaniem większości Ukraińców, a tym bardziej Białorusinów, po prostu nie stać na pełnopłatne studia w Polsce. - Podobnie jak nas wciąż nie stać na studia na zachodzie Europy - wyjaśnia dr Jędrzej Morawiecki, znawca tematyki wschodniej i wykładowca z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wydane pieniądze poszły głównie na wyjazdy promocyjne, udział wrocławian w targach akademickich na Wschodzie i budowanie strony internetowej. Według magistratu wszystko idzie w dobrym kierunku.

- Nie spodziewaliśmy się natychmiastowego efektu - podkreśla Ałła Witwicka-Dudek, szefowa projektu "Teraz Wrocław", który miał promować wrocławskie uczelnie wśród młodych ludzi ze Wschodu. - Na początku zawsze trzeba wydać sporo pieniędzy, żeby zaznaczyć swoją obecność. Jestem przekonana, że już wkrótce akcja zacznie przynosić efekty i we Wrocławiu pojawią się także ci studenci, którzy będą mogli zapłacić za naukę.

Organizatorzy akcji twierdzą, że już w lipcu tego roku powinno przyjechać do Wrocławia trzy tysiące osób ze Wschodu. Mają to być potencjalni studenci z rodzinami, którym zostaną zaprezentowane warunki na wrocławskich uczelniach. Nie wiadomo jednak, czy gościnni wrocławianie zdradzą, że za odpłatne studia dla obcokrajowców trzeba u nas zapłacić nawet kilka tysięcy euro rocznie.

- Pieniądze mogą być największą przeszkodą dla najzdolniejszych studentów ze Wschodu - twierdzi dr Jędrzej Morawiecki z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Jeśli nie dostaną stypendiów od własnego rządu lub strony polskiej, w większości przypadków będą musieli zrezygnować, bo nie będzie ich stać na płacenie kilku tysięcy euro za naukę.

Zdaniem dr. Morawieckiego, jeśli mamy na tym zarobić, akcję promocyjną należałoby skierować do najbogatszych Ukraińców czy Rosjan. Nie wiadomo jednak, czy ci za kilka tysięcy euro nie będą woleli wybrać studiów we Francji albo na Wyspach Brytyjskich.

Dziś, porównując się z innymi dużymi uczelniami - Uniwersytetami Warszawskim czy Jagiellońskim - wyławianie studentów ze Wschodu idzie nam kiepsko. Czy to wina nieudanej akcji promocyjnej?
- Poczekałbym z oceną trzy, a nawet pięć lat - twierdzi Wiesław Gałązka, ekspert z dziedziny PR z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej. - By wykreować swój wizerunek jako miasta przyjaznego studentom ze Wschodu, potrzeba czasu - przekonuje.

Nasze uczelnie lubią egzotykę
Wrocławskie uczelnie na różne sposoby próbują zabezpieczyć się przed niżem demograficznym, który najdotkliwiej może je dotknąć po 2012 roku.
Już dwa lata temu przedstawiciele Uniwersytetów: Wrocławskiego, Przyrodniczego i Ekonomicznego, wybrali się w poszukiwaniu studentów na Daleki Wschód. We Wrocławiu cieszono się, że teksty o naszych uczelniach zaistniały na łamach tamtejszych gazet. Wyjazdy promocyjne, połączone ze spotkaniami z przedstawicielami dużych chińskich i indyjskich uczelni, powtórzono w 2008 roku.
Jednak, podobnie jak w przypadku naszej promocji na Ukrainie, większych efektów tych działań nie widać do dziś. Azjaci nie zalali Wrocławia. Władze uczelni, pytane, czy warto było urządzać drogie podróże, podobnie jak magistrat wyjaśniają, że na efekty trzeba czekać kilka lat.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bogaci studenci omijają Wrocław (22.04.2009) - Dolnośląskie Nasze Miasto

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto