18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zrobione we Wrocławiu: Ramy, które nas przetrwają

Aleksandra Cieśla
Rzemieślnik - ramiarz łączy w swojej pracy współczesne narzędzia z technikami sprawdzonymi przez setki lat. Jest po części stolarzem, rzeźbiarzem, ale też artystą.

- Rama obrazu to krawędź, która zakańcza i ogranicza jego przestrzeń - mówi Ludomir Domański, ramarz i pozłot-nik, właściciel firmy "Ramy Domański".
W różnych czasach inaczej tłumaczono jej kształt i rolę, jaką ma spełniać. Hiszpański filozof José Ortega y Gasset twierdził na przykład, że bogactwo szczegółów wystawnych, barokowych ram miało na celu zmęczenie oka (rozproszenie uwagi) oglądającego, który dzięki temu koncentrował się na samym malowidle. Znów pozbawione zdobień, czarne ramy holenderskie nie rozpraszały widza zwracającego całą uwagę na obraz. Dzisiaj ostatecznie słowo w kwestii jej kształtu ma jednak zamawiający ramę klient.

Podstawą do powstania konstrukcji są drewniane listwy. Oprócz walorów estetycznych drugą najważniejszą cechą wytwarzanego produktu jest trwałość.
- Nie rozmawiamy o perspektywie pięciu lat, tak jak jest w przypadku wielu współczesnych produktów. Jeżeli podchodzimy poważnie do tego zawodu, to staramy się robić rzecz, która nas przetrwa - mówi Ludomir Domański.

Drewno docina się do ustalonych wymiarów. Elementy kładzie się następnie na olbrzymim pulpicie, a napędzana sprzężonym powietrzem maszyna łączy je metalowymi zszywkami. Powstały w ten sposób prostokąt jest następnie gruntowany. Ramę zdobić można na dwa sposoby. Starszy polega na wykonaniu wszystkich ornamentów z drewna. W XIX wieku, kiedy zwiększył się popyt na obrazy, a co za tym idzie, na ramy, wykorzystano tańszą metodę. Wszystkie ozdoby wykonywane są z ciasta stiukowego.

Przepis na ciasto: woda, klej glutynowy, papier (jakkolwiek to brzmi, najlepiej w tej roli sprawdza się papier toaletowy) i kreda.
- Wyrabianie stiuku przypomina trochę zagniatanie ciasta na pierogi - mówi pan Domański. Rzeczywiście, pracę wykonuje się na stolnicy, zamiast mąki dobrze obsypanej kredą. W XIX wieku warsztaty ramarskie posiadały pokaźną bibliotekę ozdób liczoną w tysiącach sztuk. Pan Ludomir też ma ich dużą kolekcję, którą ciągle uzupełnia. Projektuje nowe dodatki albo odbija ornamenty z innych ram.

Umieszczony w formie stiuk zastyga i nabiera konsystencji gumy. Gotowe ozdobniki przykleja się następnie do zagruntowanej konstrukcji, kituje i także na nie nakłada się podkład pod złocenia. Pozłacanie ramy to zajęcie niezwykle precyzyjne. Płatki złota przechowywane są w specjalnych książeczkach, po jednym między dwiema stronicami. Każdy ma grubość jedenastu dziesięciotysięcznych milimetra i jest bardzo delikatny. Dotyk potrafi go zniszczyć. Pozłotnik do pracy wykorzystuje więc malutki pędzelek. Pan Ludomir pociera nim o czoło - w ten sposób natłuszczony lepiej przylgnie do złota. Płatek wyciąga się z książeczki i kładzie na irchowej poduszce, do której nie przywiera. Następnie nożykiem wycina się odpowiedni fragment i znów pędzelkiem nanosi go na wysmarowane wcześniej miejsce na ramie. Złoto przyciskane jest następnie pałeczką zakończoną agatem i polerowane - wszystkie elementy dzięki temu łączą się ze sobą.

Ludomir Domański rzemiosłem zajmuje się już 37 lat. Zaczął z przymusu. Wypadek w górach zmusił go do podjęcia lekkiej pracy. Dlatego w 1975 roku zatrudnił się we wrocławskiej ramiarni Domu Książki przy ulicy Braniborskiej.

- Zaczynając, nie miałem najmniejszego pojęcia, czym będę się zajmował - wspomina po latach. Powoli niezobowiązujące zajęcie stało się jego pasją. W 1979 roku zdał egzaminy czeladnicze i otworzył swój pierwszy zakład. Jego prace znaleźć możemy we wrocławskich muzeach (Narodowym i w Ossolineum) i kościołach. Oprawiał m.in. obrazy Jacka Malczewskiego. Wykłada też we wrocławskiej Szkole Wyższej Rzemiosł Artystycznych. Wyprowadza z błędu kolejne rzesze studentów, udowadniając, jak mało w tym rzemiośle "lekkiej pracy", a jak dużo wysiłku i artystycznej wizji, która musi sprostać oprawionemu malowidłu.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto