MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jak chłopak spod Środy Śląskiej został Misterem

Robert Migdał
Siłownię w Rusku odwiedza dwa, trzy razy w tygodniu
Siłownię w Rusku odwiedza dwa, trzy razy w tygodniu Janusz Wójtowicz
- Strasznie mi teraz głupio. Z kumplami przez wiele lat wyśmiewałem się z chłopaków, którzy startują w wyborach piękności. I co ja mam im teraz powiedzieć? - martwi się Krystian Kurowski ze wsi Rusko pod Środą Śląską, który właśnie został Misterem Polski 2011.

Jego życie jednego dnia wywróciło się do góry nogami. Nadal jest w szoku po wygranej. Nadal nie wierzy. Sen? Ktoś sobie z niego żartuje? No bo przecież dotychczas był zwykłym chłopakiem (lat 25, 187 centymetrów wzrostu, 95 kilogramów wagi), który mieszkał sobie spokojnie z mamą i rodzeństwem w niezbyt spokojnej wiosce (tuż przy trasie przelotowej Wrocław - Zielona Góra; gdy otwiera okna w swoim pokoju, huk przejeżdżających aut jest nie do wytrzymania). Dzień w dzień wychodził do pracy do fabryki tektury w Krępicach (pracuje tam od pięciu lat - jeździ wózkiem widłowym i jest liderem zmiany), trzy razy w tygodniu na siłownię, a w weekendy na dyskotekę (z narzeczoną, z kumplami).

I nagle: głośno o nim w całym kraju (wiadomo: najprzystojniejszy Polak wybierany jest raz do roku z przystojniaków z całej Polski) i za granicą (plotkarskie portale rozpisują się o chłopaku z małej wsi pod Wrocławiem, który będzie reprezentował Polskę w przyszłorocznych wyborach Mistera Świata w Chinach).

***
Przystojniakiem był zawsze. Widać to już na zdjęciach z dzieciństwa (jak siedzi na kucyku w kapciach w kratkę lub z kwiatkiem we włosach przy świętym Mikołaju).
- W podstawówce i liceum oglądałem się za dziewczynami, ale i one za mną - przyznaje się po dłuższych namowach. - Zaczepiały, mówiły, że fajnie wyglądam. Ale nie uderzyła mi od tego woda sodowa do głowy. Żaden ze mnie narcyz: nie staję przed lustrem w łazience i nie wpatruję się w swoje odbicie godzinami, jak Książę ze "Shreka" - uśmiecha się Krystian. - I nie mam jakiegoś fioła na punkcie dbania o urodę: w łazience jestem przelotem, z kosmetyków uznaję tylko mydło.
- Wizyta u kosmetyczki?
- Zapomnij! Nigdy nie byłem.
- Fryzjer?
- Chodzę od czasu do czasu, żeby mi włosy przyciął.
- Solarium?
- (chwila milczenia) No... Byłem tydzień przed konkursem na Mistera Polski. Przełamałem się, bo na scenie, wśród innych chłopaków, nie chciałem wyglądać jakbym przed chwilą wyszedł z młyna. Ale jak już się mam opalać, to wolę, jak mnie słońce łapie przy koszeniu trawy za domem - uśmiecha się. Wysportowany, obcisła koszulka, sportowa sylwetka...
- Eeee tam, sportowa. Ważę o 10 kilogramów za dużo. Chłop jestem, nie facet. Muszę zrzucić - dodaje.
Gdy był małym Krystiankiem, nie miał problemów z nadmiernymi kilogramami. - Choć zawsze dużo jadłem. Ciągle wołałem: "Mamo, jeść!". Potrafiłem, jadąc na dyskotekę, wziąć sobie do pojemników ryż na mleku i gdy kumple pili piwo i tańczyli, ja zakradałem się w środku zabawy do auta i jadłem, jadłem... Pewnie dlatego byłem takim głodomorem, bo mama cudownie gotuje: te jej pierogi, naleśniki - rozpływa się. - Ale wszystko od razu zrzucałem: starsi bracia grali w piłkę i bieganie po boisku też mnie wciągnęło. Myślałem, że będę grał całe życie - opowiada Krystian. Nie gra. Rzucił piłkę kilka lat temu. Dla siłowni.
- Potrafię ćwiczyć trzy razy w tygodniu, po kilka godzin. Kiedyś przeszarżowałem i po pięciu godzinach musieli mnie prawie wynosić z siłowni. Teraz już ćwiczę z głową - dodaje. - No i mam kolejną pasję: motocykle. Jak się pędzi na ścigaczu, jest to cudowne uczucie, wielka adrenalina - oczy mu błyszczą.
Siłownia, motocykle, piłka nożna. Męski świat...
- Ale to nie jest tak, że ze mnie jest jakiś superman. Mięśniak i nic więcej.
- To co dla ciebie znaczy być męskim?
- Mama mnie nauczyła: być rodzinnym, opiekuńczym, odpowiedzialnym. I czułym. Tego ostatniego nauczyła mnie narzeczona.

***
Czy Mister Polski ma kompleksy na punkcie swojego wyglądu?
- Kiedyś się trochę przejmowałem, że mam... oklapnięte jedno ucho. Jak Miś Uszatek - wspomina. - Teraz nie myślę już o swoim wyglądzie: czy mam za duże uszy, czy za małe dłonie. Natura mnie tak uformowała i na pewno bym sobie tego nożem chirurga nie poprawiał - dodaje z przekonaniem.
Stara się zdrowo prowadzić. Nie pije za dużo alkoholu (no chyba że dwa piwa na dyskotece, bo inaczej nie odważy się wyjść na parkiet i tańczyć), nie pali ("Jakoś nigdy się nie nauczyłem"), nie jest kawoszem ("Nawet nie wiem, jak smakuje").

***
Życie przewróciło mu się do góry nogami przez narzeczoną - Patrycję. To ona po kryjomu wysłała jego zdjęcia na casting do Mistera Polski.
- Byłem na nią zły. Bo mnie te konkursy piękności dla facetów śmieszyły. Dla kobiet - to co innego. Ale faceci pokazujący swoje wdzięki na scenie? To była dla mnie żenada - opowiada.
Gdy jednak okazało się, że przeszedł wszystkie etapy i zakwalifikował się do finału, postanowił pojechać na wybory Mistera do Bielska-Białej. Prawie dwa tygodnie temu, 22 maja, wygrał. Za rok jedzie na wybory do Chin: będzie reprezentował Polskę.
- Narzeczona na początku bardzo się ucieszyła. Ale nie za długo. Bo niedawno się zaręczyliśmy, planowaliśmy ślub w przyszłym roku, dzieci. Kupiliśmy działkę pod budowę domu w Środzie Śląskiej. I teraz to wszystko trzeba przełożyć, bo startując na Mistera, muszę być kawalerem i na dodatek bezdzietnym - tłumaczy Krystian.

***
Plany na najbliższe miesiące? - Podszkolić język angielski. To po pierwsze. Po drugie, schudnąć (tak do 80 kilogramów). No i cały czas czekam, czy mi ktoś nie powie, że to był tylko jeden wielki żart.RSM

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Prezydent Andrzej Duda obchodzi 52. urodziny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto