Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oleśniczanka mieszkająca w Paryżu: Przeżyliśmy trudne chwile, ale trzeba żyć dalej

KK
fot. Grzegorz Kijakowski
To miał być wieczór taki sam jak każdy inny, przed zbliżającą się sobotą - mówi oleśniczanka, która mieszka w Paryżu. I dodaje, że informację, która na chwilę przed snem zmroziła całą rodzinę, przekazał jej syn. - Usłyszałam “mamo, jest strzelanina w Paryżu” - mówi pani Magda. - Zaczęłam zmieniać kanały w telewizji w poszukiwaniu informacji i wtedy dotarło do mnie, że koszmar ze stycznia znów dziś się powtarza, ale na dużo większą skalę. Koszmar, który, jak się później okazało, dotknął przypadkowych ludzi.

Czujemy się okropnie. Strach, przerażenie, ale jednocześnie dopadające nas egoistyczna myśl – „szczęście, że nas tam nie ma”. Pani Magda przyznaje, że przerażeniem napawały syreny za oknem i policyjne auta zmierzające do centrum Paryża. - Rozdzwoniły się telefony od znajomych - relacjonuje tamten wieczór oleśniczanka, która z portalu społecznościowego dowiedziała się, że jej koleżanka jest blisko miejsca, w którym odgrywała się tragedia. - Słyszała strzały i widziała ludzi, którzy biegali w panice, szukając schronienia - mówi pani Magda, przyznając, że tej nocy nieraz zadawała sobie pytanie„Co z nami będzie?” . - Mimo że mieszkamy poza centrum Paryża tamtego wieczora nie czułam się bezpieczna - przyznaje. - Tym bardziej, że rano miałam jechać do pracy w polskiej szkole.

Jak w zawieszeniu
Ale zajęcia odwołano. - Było zbyt niebezpiecznie, ponadto nie kursowały pociągi i linie metra - mówi nasza rozmówczyni. - W sobotę wszyscy zostaliśmy w domu. Byliśmy jak w zawieszeniu, nie mogliśmy znaleźć sobie miejsca. Cały dzień odbieraliśmy telefony od zmartwionych przyjaciół i rodziny z Polsce. Pani Magda przyznaje, że nie raz była w pobliżu miejsc, w których stały się te straszne rzeczy.
- To mogliśmy być my - mówi, ale zaraz dodaje, że nie chce myśleć w ten sposób, bo trzeba żyć dalej. - Mnie i mojej rodzinie nic się nie stało, a co mają powiedzieć ludzie, którzy stracili w tej tragedii bliskich - pyta i mówi, że i ona, i jej rodzina starają się żyć normalnie. - Trzeba przyzwyczaić się do widoku żołnierzy z wielkimi karabinami, którzy będą stali na każdym dworcu, w metrze, na rogu każdej ulicy - mówi oleśniczanka. - Dzisiaj (w niedzielę, red.) przejeżdżałam przez Paryż i zobaczyłam go w nowej odsłonie. Paryż cichy, uśpiony, kawiarnie zamknięte, kina, muzea, gdzieniegdzie jakiś przechodzień. Mieszkam tu krótko, ale wiem, że Francuzi już nieraz udowodnili, że potrafią się jednoczyć, że są silni. Może zabrzmi to górnolotnie, ale my też musimy być silni. Wybraliśmy to miejsce na nasz drugi dom, będziemy silni razem z nimi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto