MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Damian Szwarnowiecki: Do igrzysk w Rio droga jeszcze daleka

Paweł Witkowski
Damian Szwarnowiecki w Pradze został mistrzem Europy do lat 23 w judo w kategorii do 73 kilogramów
Damian Szwarnowiecki w Pradze został mistrzem Europy do lat 23 w judo w kategorii do 73 kilogramów fot. Carlos Ferreira /www.eju.net
Sięgnął po złoto mistrzostw Europy, mistrzostw Polski juniorów i seniorów. Z Damianem Szwarnowieckim, kandydatem do pierwszego polskiego medalu IO w judo od 20 lat, rozmawia Paweł Witkowski

W tym roku wygrał Pan wszystko, co było do wygrania. Spytam przekornie - o największą porażkę, co się nie powiodło, czego najbardziej żal?
Chyba takiej nie znajdę. To był tak udany rok, że trudno w nim szukać niepowodzeń...

Podobno do mistrzostw Europy U-23 w Pradze przystąpił pan z marszu, zbytnio się do nich nie przygotowując...
Byłem w okresie roztrenowania. Otrzymałem propozycję udziału i zgodziłem się. Przebieg turnieju pokazał, że łatwo nie było. Trochę się męczyłem, nie udało mi się skończyć przed czasem tylu walk, co na mistrzostwach juniorów w Perecu.

Ojciec dźwigał ciężary w Śląsku Wrocław. Nie próbował Pan pójść w jego ślady?
Nie. Tato szybko wysłał mnie na judo.

Dlaczego?
Jeszcze trenując w Śląsku, zobaczył w klubie zajęcia małej sekcji judo i tak mu się spodobał ten sport, że spróbował przekonać do niego i mnie. Ćwiczyłem też pływanie, podobnie jak starsza siostra, która obecnie jest na Akademii Muzycznej. Byłem bardziej z tyłu niż z przodu. Nie miałem warunków - byłem za niski.

Jak wyglądały początki z judo?
To była 2-3 klasa podstawówki. Wiadomo - zaczynało się od zabawy, ale gdy przyszły pierwsze walki, przyznam: nie szło mi dobrze. Wszystko przegrywałem. Dopiero po roku przyszło jakieś zwycięstwo. Do tego roku byłem przeciętnym judoką. Zdarzały się jakieś sukcesy, mogłem nawet liczyć na stypendium, ale nie byłem wyróżniającym się zawodnikiem. Jednak po tegorocznych wynikach sytuacja się odmieniła.

Mówi Pan o słabych początkach, nie było chwili zawahania?
Od gimnazjum już nie miałem wątpliwości, że to jest mój sport. Zawsze się przykładałem do treningów. Lepsze wyniki przyszły dopiero w juniorach, po części przez to, że urosłem. Zacząłem pokonywać rywali, z którymi wcześniej regularnie przegrywałem. Drobne sukcesy napędzały mnie do dalszych treningów.

Teraz jest Pan bardziej rozpoznawalny?
W środowisku judo na pewno. Tam panuje dobry klimat, więc chyba wrogów jeszcze nie mam (śmiech). Wśród znajomych też otrzymałem sporo gratulacji po tegorocznych występach. Wiadomo, jaką siłę przebicia ma Facebook. Ktoś udostępni jakąś informację i już większe grono o tym wie. Co ciekawe, niedawno zgłosił się do mnie właściciel jednego ze sklepów z odżywkami. Zaproponował mi wsparcie finansowe. Dowiedział się o mnie właśnie poprzez "lajki" swoich znajomych z portalu.

Zbigniew Zamęcki, Pana trener, poprzeczkę stawia wysoko. Padają porównania do Damiana Janikowskiego, który jest o jedną olimpiadę starszy. Sięgnął po pierwszy polski medal IO w zapasach w stylu klasycznym od wielu lat. Judo też długo czeka na podium...
Jeszcze daleka droga mnie czeka, aby znaleźć się w Rio. Ciężkich rywali mam nie tylko za granicą, ale i w kraju. Piotr Kurkiewicz jest bardzo dobrym zawodnikiem.

Proszę się przyznać, który ze złotych medali zdobyć było ciężej - ME juniorów, czy MP seniorów?
Ten pierwszy turniej. Na niego budowaliśmy formę. Po dużych zdobyczach punktowych widać, że wypadłem lepiej.

Czasem ciężko rozpoznać kategorię wiekową. Kilku z Pana rywali z Pereca pewnie już od kilku lat nie miało problemów z kupnem piwa w sklepie.
To dowód, że nie twarz walczy. Ważny jest charakter. Czasem słyszę, że nazywają mnie "zabójcą o twarzy dziecka". Zresztą, starsi koledzy z klubu mówią na mnie "dzieciak".

Jaki styl walki rywala najbardziej Panu odpowiada?
Dobrze walczy mi się z zawodnikami silnymi, jak Gruzini, z którymi mierzyłem się w Perecu. Wiem, jak ich wykluczać, jakie zakładać im chwyty. W rozpracowywaniu rywali dobrą pracę wykonuje drugi trener (Radosław Zamęcki, syn pierwszego szkoleniowca - dop. PW), który rozpisuje nam schematy i wskazuje, jaką obrać taktykę. Często podpowiada podczas samych pojedynków, ale akurat to nie zawsze pomaga. W ferworze walki, gdy usłyszy się "z prawej strony", to można się długo zastanawiać, która to właściwie prawa (śmiech).

Co Pan robi oprócz uprawiania judo?

Jestem studentem pierwszego roku na AWF-ie. Kierunek: Sport. Przyznam, że starałem się wybrać taki, aby nie utrudniał mi treningów w klubie. Jednak spodobał mi się. Na razie radzę sobie przyzwoicie.

Rozmawiał Paweł Witkowski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto