Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zoopsycholog radzi: Pies w sieci internetu

Marcin Wierzba, zoopsycholog
Trzeba nauczyć się odróżniania mądrości od kłamstw i manipulacji
Trzeba nauczyć się odróżniania mądrości od kłamstw i manipulacji Janusz Wójtowicz
Wszyscy używamy internetu. Jest to dla wielu codzienne narzędzie pracy oraz źródło wielu cennych informacji, nie mówiąc już o możliwościach komunikacji ze światem, jakie to narzędzie niesie. O psach w sieci pisze się bardzo dużo. Niestety, nie wszystkie informacje można brać na poważnie. Trzeba więc się nauczyć odróżniania mądrości od kłamstw, bzdur i manipulacji. Selekcjonowanie informacji - to cenna umiejętność, której powinny uczyć wszystkie szkoły.

Gdy jest gorąco nie ugotuj swojego psa!

"Psy w sieci radzą sobie różnie". Niektóre są wystawiane na sprzedaż, innym szuka się domu lub to domownicy próbują odnaleźć zaginionych pupili. Są też filmy pokazujące różne umiejętności psów i ich opiekunów, filmy naukowe przedstawiające wyniki najnowszych badań nad zachowaniem psów lub wyjaśniające tajemnice udomowienia lub też filmy pokazujące nietypowe i zabawne zachowania.

Istnieją też profesjonalnie prowadzone strony hodowli, fundacji, stowarzyszeń i związków zajmujących się szerokim spektrum spraw dotyczących psów. Działają ponadto rozmaite fora internetowe, w których posty publikują bardzo różni ludzie.

Niektórzy wiedzą, o czym piszą, ale jest wiele osób, które epatują fałszywą, anonimową mądrością. Najgorsze, co może zrobić właściciel psa, to ślepo wierzyć, że wszystkie informacje na temat wychowania, szkolenia lub terapii zachowań zwierząt publikowane w internecie można z powodzeniem wykorzystać w opiece nad własnym zwierzakiem!

Masz problem ze swoim czworonogiem? Poczytaj PORADY ZOOPSYCHOLOGA

W tym miejscu przychodzi mi do głowy rozmowa, którą parę dni temu przeprowadziłem przez telefon. Zadzwonił do mnie ktoś, kto przygarnął zimą młodego labradora. Pies został znaleziony na ulicy. Ponieważ nikt się po niego nie zgłosił, mimo licznych ogłoszeń, psiak został w domu nowych opiekunów. Było zimno, więc zamieszkał z ludźmi. Wiosną nowi właściciele zdecydowali, że pies będzie mieszkał w ogrodzie, gdyż w domu za bardzo brudzi.

W każdym razie opiekunowie labradora postanowili, że pies nie będzie mógł wchodzić do domu. Pies, wyrzucony do ogrodu, z uporem drapał drzwi, by dostać się do środka, więc zaczęto w sieci szukać rozwiązania tego problemu. Jakiś internetowy "specjalista" podający się za trenera zwierząt doradził, by bić psa za każdym razem, gdy drapie drzwi domu. Właściciele wprowadzili więc w życie "program szkoleniowy", ale nie przyniósł on pożądanego skutku nawet po kilku miesiącach trwania (sic!).
Nie będę cytował swoich komentarzy. Dodam tylko, że pies drapie drzwi, gdy rodzina wraca do domu z pracy. Czy naprawdę nie można zadać sobie odrobiny trudu i poczytać o potrzebach rasy psa, którego bierzemy pod dach oraz poszukać kogoś, kto nie stosuje przemocy w układaniu zwierzaków?

Tak naprawdę cała ta historia podpada pod złamanie ustawy o ochronie zwierząt, nie wiem tylko, kogo oskarżyć - naiwnych właścicieli, "tresera z internetu", obie strony, czy może samą sieć!

Teraz inny przykład. Ktoś opublikował na mojej facebook'owej tablicy komunikat następującej treści: To jest Szczęściarz (tu zdjęcie psa z poważnymi ubytkami skóry na całym ciele), który trafił do nas z interwencji Straży dla Zwierząt po tym, jak jego pan postanowił przywiązać go do samochodu i przeciągnąć po asfalcie, jadąc z dużą prędkością. Pies przeżył, ale potrzebuje specjalistycznego leczenia, gdyż oprócz obrażeń skóry ma też urazy wewnętrzne. Musimy zebrać pieniądze na jego leczenie i rehabilitację, więc proszę, dołącz się do akcji i kliknij "lubię to".

Oczywiście, że kliknąłem. Udostępniłem też całe ogłoszenie wszystkim swoim znajomym z komentarzem dotyczącym mojej bezradności w doborze słów na określenie kogoś, kto dopuścił się takiego okrucieństwa. Szybko dostałem odpowiedź: nie klikajcie i nie przekazujcie dalej. Ta historia wydarzyła się rok temu w USA, pies przeżył i ma się dobrze. Jestem wściekły, gdyż osoba, która umieściła taki post, zagrała na uczuciach moich i pewnie wielu innych osób.

I jeszcze jeden przykład. Parę lat temu, na prowadzonych przeze mnie zajęciach, tragicznie zginął mój własny pies. Bardzo to wszyscy przeżyliśmy. To był nieszczęśliwy wypadek. Psiak nie został zaatakowany przez jakiekolwiek zwierzę. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć tej sekundy nieuwagi. Sprawa jednak została szybko wykorzystana. W sieci pojawił się komentarz: jak można ufać trenerowi, na którego zajęciach umierają szczeniaki?

Drogi Czytelniku, proszę, traktuj internet jak każde inne narzędzie. Młotkiem można wbić gwoźdź, ale można też zrobić krzywdę. Narzędzie jest dobre, gdy pasuje do intencji użytkownika. Te jednak nie muszą być uczciwe.

Poczytaj: Nie wolno zmuszać psa północy do życia na kanapie w salonie

Zobacz też: Jak wyleczyć psa z lęku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto