Do tragicznych wydarzeń doszło w ubiegłą sobotę przy ulicy Niepodległości w Wałbrzychu. W jednym z mieszkań budynku wielorodzinnego znaleziono zwłoki 40-letniej kobiety.
Jak się okazuje, ciało żony odkrył jej 37-letni mąż. Z tego, co udało nam się ustalić, mężczyzna wezwał pogotowie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że miał reanimować kobietę aż do przyjazdu karetki. Kiedy jednak ratownicy dotarli na miejsce tragedii, mogli już tylko stwierdzić zgon 40-latki.
Grzegorz B. nie przyznaje się do zabójstwa żony. Przeciwnie, twierdzi że ją kochał i nigdy, by jej nie zabił.
W sobotę na miejscu tragedii przez wiele godzin pracowali policjanci pod nadzorem prokuratury. Zdaniem śledczych jednak, to właśnie mąż zabił żonę. Takie też zarzuty zostały mu postawione.
- Na tym etapie śledztwa, przepisy prawa precyzują, by zachodziło wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu przez podejrzanego i naszym zdaniem takie właśnie zachodzi. Dlatego mężczyźnie został postawiony zarzut zabójstwa. Pragnę zaznaczyć, że nasze stanowisko podzielił sąd i przychylił się do wniosku o tymczasowy areszt dla mężczyzny - mówi Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
Skąd taki wniosek? Z tego, co wiemy, kiedy w mieszkaniu zjawili się ratownicy, drzwi były otwarte. To znaczy zamek nie został zamknięty. Teoretycznie więc, do środka mógł wejść każdy i wyjść niepostrzeżenie. Zamek jednak mógł zostać otwarty także przez męża po tym, jak zabił żonę. Właśnie po to, by skierować podejrzenia na kogoś innego. Jak było, będzie musiała ustalić Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Na tym etapie wiadomo, że kobieta została uduszona. Jeśli jednak to nie mąż zabił, jak to możliwe, że nie słyszał iż ktoś wszedł do mieszkania, nie słyszał odgłosów walki i tego jak zabójca wychodzi?
- Spał w drugim pokoju, a drzwi były zamknięte. Moim zdaniem jest dużo możliwości w tej sprawie. Do środka mógł wejść każdy i jeśli oboje spali, zarówno mąż, jak i żona, osoba trzecia mogła popełnić zbrodnię i wymknąć się niepostrzeżenie – tłumaczy Jacek Jankowski, obrońca Grzegorza B. - Mój klient twierdzi, że kochał swoją żonę i nie chciał jej śmierci.
Mecenas błyskawicznie złożył zażalenie na tymczasowy areszt mężczyzny i domaga się sprawdzenia przez śledczych innych wątków w tej sprawie. - Niestety, nie mogę zdradzić nic więcej – zaznacza tajemniczo.
Rodzina Państwa B. cieszyła się dobrą opinią w miejscu zamieszkania. Zarówno obrońca, jak i śledczy przyznają, że to była porządna rodzina. Małżeństwo wychowywało małą córkę, którą zajęła się pełnoletnia siostra. Do tematu wrócimy.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?