Dotarli już do Beskidu Sądeckiego. Na liczniku mają ponad tysiąc przejechanych kilometrów. Początkowo omijały ich burze i nawałnice, upały dawały się mocno we znaki, a asfalt topił się pod kołami.
- Ale ostatnio i nas dopadły burze, co trochę spowolniło jazdę - powiedział nam wczoraj Michał.
Dziennie rowerzyści pokonują po około 100 km. Bywa, że raz przejadą 115, a na drugi dzień 60 km. Nie zabrali ze sobą wielkich zapasów jedzenia, żeby nie przeciążać rowerów. Sami starają się przygotowywać posiłki. Kanapki zapamiętają na długo, ale czasem wpadają gdzieś na solidny obiad. Dobrze, że to sezon świeżych owoców i warzyw. Nocują pod namiotami.
W każdej chwili można się do nich przyłączyć i przejechać wspólnie część trasy liczącej, w sumie, około 4 tys. km. Cała wyprawa ma potrwać 52 dni.
Po drodze podróżnicy rozdają ulotki fundacji, która zbiera pieniądze na budowę ośrodka rehabilitacji w Warszawie. To było zaplanowane od początku wyprawy.
Michałowi najbardziej zależy na dotarciu do wschodnich rejonów kraju. Dla niego będzie to powrót w tamte rejony, bo był już tam w zeszłym roku podczas samotnej pieszej wędrówki wzdłuż granic Polski. Wtedy z Polkowic wyruszył na północ. Tym razem wybrał południe, by jak najszybciej pokonać góry.
- Na wschodzie spotkałem wyjątkowych, bardzo otwartych ludzi, którzy opowiadali mi o swoim życiu, nawet o dramatycznych przeżyciach - wspomina polkowiczanin. - Widziałem też wiele ciekawych miejsc, ale nie wszystko udało mi się wtedy zarejestrować. Do tej wyprawy lepiej się przygotował. Zabrał aparat i kamerę, a nawet dyktafon.
Po powrocie do Polkowic Michał zamierza przez dwa dni odpocząć, a potem wyruszyć pieszo wzdłuż koryta Wisły, ku morzu.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?