Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek oleśniczanina na wybiegu dla niedźwiedzi

Klaudia Kłodnicka
Na stronie Historia Oleśnicy na jednym z portali społecznościowych pojawiła się mrożąca krew w żyłach historia oleśniczanina, który w 1959 roku został rozszarpany przez niedźwiedzie w jednym z ogrodów zoologicznych.

Wypadek miał miejsce tuż po godzinie 15 w dniu 17 maja 1959 roku. Mały Krzyś Kluba z Oleśnicy wybrał się do ZOO na wycieczkę. Był zbyt mały by przez murek wybiegu niedźwiedzi polarnych zobaczyć cokolwiek i został na nim posadzony. Zaczął się bujać w lewo i prawo naśladując zwierzęta, gdy w tym czasie niedźwiedzie zanurzyły się w fosie. W pewnym momencie jeden z nich nie mogąc doczekać się karmienia przez widzów odbił się od dna, wyskoczył i zahaczył dziecko za opuszczoną nogę. Krzyś wpadł do fosy i momentalnie poszedł na dno. Jeden z niedźwiedzi zanurkował i okaleczonego malca wyciągnął na brzeg. Ciągnięty na środek wybiegu chłopiec krzyczał by po chwili jedynie płakać. Wśród widzów i świadków był milicjant, który sięgnął po broń i wymierzył w niedźwiedzia. Nie dał jednak rady oddać strzału bojąc się zranić dziecko lub rozjuszyć któregoś z niedźwiedzi. Przy wybiegu pojawił się Edward Witkowski (mieszkaniec Wrocławia) w tym dniu zwiedzający ZOO. Szedł na Stadion Olimpijski na żużel i przypadkiem znalazł się koło całego wydarzenia. Zaczął rzucać celnie kamieniami i udało mu się odwrócić na tyle uwagę niedźwiedzi, że te puściły rannego chłopca. Z węża ogrodniczego leżącego na pobliskim trawniku, przy pomocy pozostałych uczestników zajścia szybko związał linę po której opuścił się na wybieg. W tym samym czasie milicjant wsparty o ogrodzenie mierzył z pistoletu do zwierząt. W czasie gdy Witkowski szedł po chłopca przy wybiegu pojawił się drugi funkcjonariusz i z kolegą podzielili się "celami" na wypadek ataku niedźwiedzi. Witkowskiemu udało się podnieść dziecko i zostać na linie wciągniętym przez osoby zgromadzone na górze.
Krzyś został przewieziony do szpitala gdzie operował go lekarz wojskowy dr Alfred Majchrzak i gdzie dziecko powoli wracało do zdrowia lecząc rany na głowie, klatce piersiowej i udach. Sam Edward Witkowski (ur. 1933, we Wrocławiu od 1955) nie odniósł obrażeń i został udekorowany na wniosek RN miasta Wrocławia Złotym Krzyżem Zasługi.

źródło: polska-org.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto