OSTRYGI I CASANOVA
Historia dań afrodyzyjskich jest długa jak dzieje ludzkości. Gdybym chciał wymienić tylko wszystkie zioła, przyprawy, jarzyny i owoce budzące żądze i wspierające seksualne pragnienia, to cała ta strona by nie wystarczyła. Znawcy afrodyzjaków dalej się upierają, że takie moce ma wanilia i oczywiście imbir pobudzający krążenie i rozgrzewający ciało. Pobudza ponoć pracę gruczołów płciowych seler naciowy i fenkuł (koper włoski). Proszę się nie śmiać, ale podniecająco działa olejek Apio zawarty w pietruszce. I tak mógłbym bez końca.
Na Casanovę działały ostrygi, surowe żółtka i ser z gruszką. Moc wielką przypisuje się owocom morza i przyznam się, że przeglądając liczne walentynkowe menu szukałem jakichś oryginalnych smaków z mocą afrodyzjaków. Trzeba przyznać, że niektórzy szefowie kuchni mocno się do tego kierunku poszukiwań przyłożyli. A właściciele lokali spuścili sporo w cenowej ofercie.
MAŁŻE ŚW. JAKUBA
Swoimi afrodyzjakalnymi tradycjami popłynął urządzony z piękną surowością i prostotą Sakana Sushi Bar, który zakochanym oferuje ostrygi na lodzie w sosie ponzu. Tajemniczej nazwy sosu nie rozwikłam, bo poza towarzyszącymi najważniejszym składnikom (cytryna, pieprz, chili i sos sojowy) reszta mi nic nie mówi. Intrygujące wydaje się hotate sarada, bo to małże św. Jakuba zrumienione na sezamowym oleju z salsą z bazylii i czosnku oraz macerowanymi warzywami.
To już bardziej europejsko pachnie, a całkiem łatwo wyczuć smakowe intencje w tatarze z tuńczyka z kawiorem na lodzie i już oswojonymi sushi i saskimi. Tym morskim smakom będzie towarzyszyły do wyboru dwa szampany: Moët & Chandon i Veuve Clicquot Brut.
DESER CASABLANCA
Specjalnie ponazywał walentynkowe dania szef kuchni wrocławskiego hotelu Duet. I tak roladka-karotka z łososia jest przystawką "M jak miłość", a pierś z młodego kurczęcia nadziewana liśćmi szpinaku pod beszamelem (danie główne) nazywa się "Zabiorę Cię Właśnie Tam".
Do filmowego romansu nawiązuje deser "Casablanca", czyli bita śmietana z kawałkami bezów i mrożonymi czarnymi jagodami.
Czym zakochani będą to popijać, barman nie zdradził, ale nadał koktajlowi dynamiczną nazwę wziętą z beatlesowego przeboju "She Loves You". Może być gorąco.
Te dwa walentynkowe zaproszenia wydały mi się najoryginalniejsze, choć pewnie do wszystkich ciekawych nie dotarłem. Ale za rok też są walentynki.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?