Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrocław. Szlaban spadł na autobus MPK na przejeździe kolejowym

Redakcja
Sytuacja przy ulicy Okulickiego
Sytuacja przy ulicy Okulickiego Czytelnik
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu na przejeździe kolejowym na skrzyżowaniu ulic Przedwiośnie i Okulickiego. Wszystko wskazuje na to, że kierowca autobusu wjechał na przejazd przy migających światłach. MPK odpiera zarzuty. Przeczytaj o tej sprawie

Do zdarzenia doszło w poniedziałek ok. godz. 13.15. Szlaban spadł na autobus linii 128.

- Autobus wjechał na przejazd na migającym świetle. Szlaban spadł gdzieś w jednej trzeciej długości autobusu. Jedna z rogatek została uszkodzona. Widziałem to wszystko, byłem szóstym kierowcą jadącym za autobusem - opowiada Adam Góruk.

W tym samym czasie jechał pociąg Kolei Dolnośląskich nr 6693 (kurs z Wrocławia do Trzebnicy). Mogło dojść do naprawdę niebezpiecznej sytuacji.

- Maszynista otrzymał instrukcję od dyżurnego. Hasło "Baczność" oznacza, że powinien zmniejszyć prędkość do minimum. Rzeczywiście, zmniejszył prędkość jazdy, ale i tak przejechał bez żadnego problemu, między pociągiem a autobusem było jakieś 10 metrów. Nie było żadnego realnego niebezpieczeństwa - dodaje Bartłomiej Rodak, rzecznik prasowy Kolei Dolnośląskich.

Początkowo przedstawiciele MPK sugerowali, że mogła to być awaria rogatek. To jednak szybko wykluczono. Poprosiliśmy Dolnośląską Służbę Dróg i Kolei o przeanalizowanie monitoringu. Czy szlaban mógł opaść samoistnie?

- Samoczynnie "spadający szlaban" może być jedynie efektem zaniku napięcia w instalacji, wtedy zabezpieczenia na przejeździe kolejowym automatycznie przechodzą w tryb bezpieczeństwa, powodując tym samym samoczynne opadanie rogatek, jednak wczoraj taka sytuacja nie miała miejsca - powiedział nam we wtorek Leszek Loch, dyrektor Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu. - 9 września, kierujący autobusem linii 128 w momencie zadziałania sygnalizacji zrównał pojazd z sygnalizatorem świetlnym, w związku z czym mógł nie zauważyć zadziałania instalacji lub zignorował ten sygnał, efektem tego było opadnięcie rogatki na autobus.

Kierowca MPK musiał więc wjechać niezgodnie z przepisami. Według przedstawicieli biura prasowego MPK Wrocław winy jednak nie ponosi.

- Po dokładnej weryfikacji zdarzenia stwierdzamy, że nasz kierowca nie ponosi winy za zderzenie ze szlabanem. Sygnalizacja zapaliła się niefortunnie w momencie, w którym kierowca nie mógł bezpiecznie zahamować przed szlabanem, nie narażając przy tym pasażerów na uszczerbek na zdrowiu - twierdzi Bartosz Naskręski. - W związku z tą sytuacją poprosimy PKP PLK o sprawdzenie czy w odpowiednim momencie na tym przejeździe kolejowym zapala się sygnalizacja - dodaje.

To również sprawdziliśmy. - Nie ma takiej możliwości, by sygnalizacja działała nieprawidłowo. Zamontowana na przejeździe sygnalizacja spełnia wszystkie normy, jakie stawia się tego typu urządzeniom - zapewnia Natalia Kita, rzecznik prasowy DSDiK. - Jest to sygnalizacja wiodącego na rynku kolejowym i znaczącego w branży producenta, firmy BOMBARDIER.

Okazuje się też, że w tym miejscu kierowcy dość często łamią przepisy. - Na tym przejeździe bardzo często dochodzi do podobnych incydentów z udziałem kierowców, nasza jednostka średnio od kilku do kilkunastu razy w skali miesiąca kieruje na policję wnioski o ukaranie sprawców za analogicznie wykroczenia - dodaje Loch.

Zdjęcie z tego zdarzenia pokazaliśmy również Mirosławowi Siemieńcowi, rzecznikowi prasowemu PKP PLK i zapytaliśmy, jak często takie sytuacje zdarzają się z powodu awarii. Okazuje się, że praktycznie wszystkie takie przypadki to wina kierowców.

- Na postawie zapisów monitoringu PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. przedstawiona na zdjęciu sytuacja na linii Psie Pole – Trzebnica przypomina incydenty powodowane przez nieostrożność, gdy: Kierowca wjeżdża na przejazd w momencie, kiedy sygnalizatory już są włączone i wówczas „łapie” się pod opadająca rogatkę albo kierowca nie czeka na wolne miejsce za przejazdem, tylko jedzie w szeregu za innymi pojazdami, wjeżdża na przejazd, sygnalizacja się włącza, kierowca nie ma zjazdu – zablokowany samochodami przed i za autobusem - rogatka opada na dach - wypunktowuje Mirosław Siemieniec. - Nie ulega wątpliwości, że oba przypadki są wynikiem błędu, bowiem nie wolno wjeżdżać, gdy pali się czerwony sygnał i nie wolno wjeżdżać, gdy nie ma pewnego zjazdu z torów. Nie spotkałem się dotychczas, by rogatka samoistnie spadła na samochód.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto