Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Trzebnicy walczą o odbudowę ręki 9-letniego Piotra ze Zgorzelca

Paulina Gadomska
9-latkowi groziła amputacja ręki. Jego mama oskarża o zaniedbania lekarzy ze Zgorzelca. Ci się bronią, a chłopcem zajmują się specjaliści z Trzebnicy.

Piotrek Wróbel podczas zabawy tak nieszczęśliwie spadł z krzaku bzu, że złamał sobie lewy łokieć w trzech miejscach. - Lekarze przeprowadzili zabieg i założyli gips. Wszystko było w porządku.- mówi mama 9- letniego chłopca, Sylwia Wróbel. Niepokojące objawy wystąpiły już następnego dnia. Chłopiec skarżył się, że ciśnie go gips, a ręka była napuchnięta i zaczerwieniona. Pojawiła się gorączka. Chłopiec dostał antybiotyk i został wypisany do domu.

Dwa dni później konieczne już było przewiezienie go do Akademii Medycznej we Wrocławiu. - Chłopiec został przywieziony do nas ze zgorzeleckiego szpitala z infekcją lewego przedramienia - mówi prof. Juliusz Jakubaszko. - Dziecku groziła amputacja ręki - dodaje.

We wrocławskim szpitalu udało się powstrzymać infekcję. Ustąpił ból, obrzęk, a chłopiec odzyskał czucie w ręce. - Dziecko zostało skierowane na oddział Mikrochirurgii i Chirurgii Ręki w Trzebnicy. Nie wiadomo jednak w jakim stopniu zostanie przywrócona mu sprawność - mówi prof. Jakubaszko. Mikrochirurdzy z Trzebnicy walczą o odbudowę ręki.

- Mam pretensje do szpitala w Zgorzelcu o straszne zaniedbanie - mówi pani Sylwia. -Piotrek skarżył się, że go boli ręka, ciśnie go gips. Personel nie reagował na nasze prośby o rozcięcie gipsu, temperatura była mu mierzona tylko przez członków rodziny - dodaje.

Mama chłopca zgłosiła już sprawę do prokuratury. Zamierza również skontaktować się z Rzecznikiem Praw Pacjenta i Izbą Lekarską. - Nie mogę zostawić tego w ten sposób - podkreśla zdenerwowana.

- Jest nam bardzo przykro, że tak się stało i sami chcielibyśmy wiedzieć co spowodowało tak piorunująco postępujący proces infekcyjny - komentuje Arkadiusz Kawka, zastępca dyrektora ds. leczniczych zgorzeleckiego szpitala.

- Dziecko trafiło do nas z poważnym złamaniem ręki w łokciu, gdzie jedna kość była złamana, a druga zwichnięta i złuszczona- relacjonuje przebieg zdarzeń. Po wykonaniu zabiegu nastawiania i zespolenia drutem śródszpikowym, lekarze założyli gips. Według dyrektora zgorzeleckiego szpitala cały czas prowadzona była obserwacja, a ponieważ wystąpiła temperatura, prócz leków przeciwgorączkowych został włączony antybiotyk do leczenia. - Po dwóch dniach gips został ściągnięty i założono szynę gipsową. W środę pacjent został wypisany do domu w stanie dobrym. Rana była zamknięta, nie było widocznej infekcji.

W czwartek dziecko trafiło na pogotowie. Z rany wyciekała ropa, a lewe przedramię było opuchnięte. - Przeprowadzono dwie rewizje rany, które ujawniły, że wdała się bardzo szybko postępująca infekcja - tłumaczy dyrektor Arkadiusz Kawka. Przy dwukrotnym otwieraniu rany robiony był posiew. Wyniki nie wskazywały na obecność bakterii.

- Podejrzewamy, że tak szybko postępujący proces był spowodowany albo bakterią beztlenową, albo urazem zmiażdżenia trzech palców lewej ręki, który chłopiec przeszedł przed laty, a który spowodował zespół cieśni. Powoduje on problemy z ukrwieniem, a co za tym idzie gorszym oczyszczaniem się i regenerowaniem ran. - podsumowuje dyrektor Arkadiusz Kawka. W jego ocenie lekarze ze Zgorzelca nie mogą nic sobie zarzucić.

Mama Piotrka Sylwia Wróbel jest innego zdania i zapowiada, że będzie walczyć, by winni ponieśli konsekwencje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto