Dolny Śląsk przeżył w tym tygodniu najcięższy, jak dotąd, atak smogu w obecnym sezonie grzewczym. W środę późnym wieczorem stacja pomiarowa WIOŚ przy ul. Korzeniowskiego we Wrocławiu odnotowała stężenia godzinowe pyłu zawieszonego PM 2,5 sięgające 179 μg/m3, czyli ponad 700% normy średniodobowej WHO, a stolica Dolnego Śląska zajęła niechlubne czwarte miejsce w zestawieniu światowych metropolii pod względem fatalnej jakości powietrza. W Dusznikach Zdroju sytuacja była jeszcze bardziej dramatyczna: stężenie godzinowe we wtorek 22 stycznia osiągnęło tam poziom 297 μg/m3 dla pyłów PM2,5 (1200% normy WHO).
Wzrost liczby zgonów w styczniu i lutym jest przypisywany głównie smogowi - alarmuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Problem dotyczy całej Polski, jednak najgorzej jest na Dolnym Śląsku.
W centrum Wrocławia działacze Dolnośląskiego Alarmu Smogowego uruchomili urządzenie, które pozwala na monitorowanie smogu w mieście. Wyniki są zbierane co 30 sekund.
W środę o godz. 7 na stacjach pomiaru zanieczyszczeń powietrza przy ul. Piłsudskiego i ul. Andrzejewskiego w Szczecinie odnotowano znacznie przekroczone normy odnośnie dopuszczalnych stężeń dobowych, jakie obowiązują według Światowej Organizacji Zdrowia. Z takimi jak teraz stężeniami pyłów PM10 i PM2,5 w większości krajów Europy ogłoszony zostałby stan alarmowy.
Smog ponownie zawitał nad Małopolskę. W wielu miejscowościach województwa dopuszczalne normy stężenia pyłów są wielokrotnie przekroczone.
Brak wiatru i niska temperatura. Tyle wystarczyło aby nad Małopolskę powrócił smog. W Krakowie normy smogu przekroczone są kilkukrotnie.
W nocy z piątku na sobotę i rano na stacji pomiarowej przy ul. Bulwarowej w Krakowie odnotowano sześciokrotne przekroczenie normy zanieczyszczenia powietrza. Stężenia pyłu PM10 osiągało tam wartość aż 300 µg/m3.