Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotuły. Mieszkańcy stawiają na ekologię - rezygnują z foliówek, plastikowych butelek i...

Magda Prętka
Magda Prętka
U Kasi, w "Pyrach w tytce" niemalże wszystkie produkty pakowane są w szare, papierowe torebki
U Kasi, w "Pyrach w tytce" niemalże wszystkie produkty pakowane są w szare, papierowe torebki Magda Prętka
Rezygnacja z używania foliowych toreb i plastikowych butelek, to podstawa globalnego trendu „less waste”, a raczej stylu życia, który za cel stawia sobie ograniczenie produkowanych śmieci. Staje się on coraz bardziej popularny również wśród szamotulan

Czy mniej może oznaczać więcej? Co należy zrobić, by nie marnować żywności? I czy uwolnienie się od plastiku jest w ogóle możliwe? Odpowiedzi na te, jak i szereg innych pytań odnajdziemy na forum dyskusyjnym grupy „Less waste w Szamotułach”, która kilka miesięcy temu powstała na Facebooku. Jej celem jest zaszczepienie w społeczności lokalnej idei ograniczania produkowanych śmieci, często poprzez bardzo drobne działania, jak rezygnacja z używania foliowych toreb, czy plastikowych butelek lub zabieranie na zakupy własnych pudełek i woreczków. To podstawa globalnego trendu „less waste” (w dosłownym tłumaczeniu: mniej marnotrawstwa), a raczej stylu życia, który oprócz minimalizacji domowych odpadów, skupia się m.in. na racjonalnych zakupach i przemyślanym „gospodarowaniu” żywnością.

Do grupy dołączyć może każdy posiadacz konta na Facebooku. Na razie nie jest ona duża, ale z dnia na dzień jej popularność rośnie, w związku z czym użytkowników również przybywa. W ramach dyskusyjnego forum mieszkańcy dzielą się pomysłami np. na wykorzystanie resztek jedzenia lub smakowych herbat (latem można zrobić z nich chłodne napoje), czy przygotowanie bezmięsnego obiadu. Polecają sobie kosmetyki pakowane w innowacyjny – ekologiczny sposób i w myśl zasady „podaj dalej” urządzają internetowe wyprzedaże, aby zbędne rzeczy mogły znaleźć nowy dom, zamiast trafiać do kosza. Działa tu też „Punkt adopcji roślin”, pozwalający np. na zbycie zbyt dużej ilości kwiatów, ziół czy sadzonek lub na ich wymianę.

Skąd jednak pomysł na takie działanie w Szamotułach? Grażyna Kałużyńska, która jest założycielką i administratorką facebookowej grupy, postanowiła wcielić w życie zasadę „myśl globalnie – działaj lokalnie”, a tym samym podzielić się z mieszkańcami dobrymi praktykami, stosowanymi na całym świecie dzięki, którym jej własny dom stał się dużo bardziej bezśmieciowy.

– Na Facebooku znajdziemy mnóstwo grup „less waste”, ale przez wzgląd na publikowane dość często posty, bardzo łatwo można się w tym pogubić. Gdy rozmawiamy, dyskutujemy, pytamy, czy wymieniamy poglądy w mniejszym, po części znanym sobie gronie, jest po prostu łatwiej – tłumaczy Grażyna Kałużyńska – Jestem też lokalną patriotką, więc te dobre – moim zdaniem – praktyki, które już od pewnego czasu stosuję we własnym domu, chciałam w jakiś sposób przełożyć na grunt szamotulski. Bo patriotyzm lokalny nie musi przecież polegać tylko na wielkich czynach i symbolach, ale i chęci poprawy życia codziennego w naszej Małej Ojczyźnie. A ja chciałam przekonać mieszkańców do tego, że każdy może coś zrobić, aby pomóc planecie. Wiem, że jako jednostki nie naprawimy świata i nie zatrzymamy globalnego ocieplenia, ale być może nasze pomysły zainspirują innych – np. lokalnych przedsiębiorców, którzy w swoich zakładach pracy wdrożą jakieś rozwiązania pozwalające lepiej funkcjonować planecie. A to już naprawdę dużo – dodaje.

Do rozpoczęcia przygody z „less waste” Grażynę skłoniły 2 książki: „Mniej” Marty Sapało oraz „Magia sprzątania” Marie Kondo. Obie, jak tłumaczy szamotulanka, uświadamiają czytelnikowi wprost: kupujemy więcej, aniżeli potrzebujemy.

– To dotyczy w zasadzie wszystkiego – od żywności począwszy, przez ubrania, na zabawkach dla dzieci kończąc. Prawda jest taka, że wiele z produktów, które kupujemy trafia później do kosza lub zwyczajnie z nich nie korzystamy. W ten sposób, na własne życzenie produkujemy nadmierną ilość śmieci – mówi Grażyna – W moim przypadku takim pierwszym świadomym krokiem, jaki podjęłam na drodze do ograniczenia domowych odpadów była rezygnacja z używania foliówek na rzecz bawełnianych toreb. Kolejnym – znaczne ograniczenie korzystania z plastikowych butelek. Zawsze segregowaliśmy odpady, ale w pewnym momencie zaczęło nas przerażać to, że wystawiamy do odbioru 3 wielkie worki plastiku. Co prawda, jest nas w domu pięcioro, ale to nadal były 3 wielkie wory. Postanowiliśmy zatem, że trzeba coś z tym zrobić. Woda w szklanych butelkach nie jest zbyt popularna i niestety dużo droższa, aniżeli ta w butelkach plastikowych. Zapytaliśmy, więc w wodociągach czy możemy pić wodę z kranu. Okazało się, że „kranówka” jest jak najbardziej zdatna do picia i tak, pijemy ją już od ponad roku. Nic nam nie dolega z tego powodu, a mnie osobiście wydaje się po prostu smaczna. W domu natomiast, plastiku rzeczywiście ubyło – wyznaje.

Rezygnacja z foliówek, czy ograniczenie napojów w plastiku, to małe działania, ale zdaniem Grażyny – każdy może spróbować je wdrożyć.

– To zawsze jakiś krok „ku lepszemu”. Będąc na zakupach zauważam zresztą, że coraz więcej osób korzysta z własnych toreb. Być może dlatego, że foliówki od pewnego czasu są płatne i chociaż to tylko 8, czy 10 groszy, to człowiek jednak zastanowi się dwa razy zanim wyda kolejne pieniądze. A być może świadomość w tym zakresie po prostu rośnie – mówi.

Podobne przemyślenia i działania towarzyszą innym członkom grupy „Less waste w Szamotułach”. Tworzą ją zarówno osoby, które już kilka lat temu postanowiły uwolnić się od plastiku i folii, jak i ci, którzy dopiero wprowadzają te rozwiązania w życie. Bodźcem dla niemalże wszystkich były zaś… worki ze śmieciami.

– Nigdy nie byłam jakimś eko zapaleńcem, ale zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje z naszym światem i co zostawiamy dzieciom, powoli wdrażaliśmy jakieś nawyki. Najpierw to było segregowanie śmieci, które trafiały do odpowiednich pojemników, a potem – kiedy wprowadzono worki, przeraziły nas ilości, jakie wystawiamy do odbioru. Szczególnie plastik – to było kilka worków miesięcznie! Zrezygnowaliśmy, więc z wody butelkowanej na rzecz „kra-nówki”, kupiliśmy sokownik, dzięki czemu sporo odpadów nam odeszło. Przerzuciliśmy się też na robienie zakupów z własnymi torbami i woreczkami – opowiada Milena Kolat – Rzepecka, jedna z członkiń „Less waste w Szamotułach”.

Największą wartością grupy zdaje się być jednak wymiana „informacji zakupowych”. Gdzie w Szamotułach nabędziemy kosmetyki w szklanych, bądź przeznaczonych do recyklingu opakowaniach? W co zapakować drobne produkty na wagę, by nie sięgać po foliówki? Czy warto kupić szary papier toaletowy, wyprodukowany z makulatury? To tylko niektóre z tematów, jakie przewijają się na grupie. A pytania nigdy bez odpowiedzi nie pozostają.

– Idąc do rzeźnika lub do sklepu, w którym możemy kupić np. sery na wagę, warto zabrać ze sobą własne pudełko i poprosić panią przy ladzie, by zapakowała do niego nasze produkty, zamiast owijać je w kolejną folię – przekonuje Milena – W kilku lokalnych sklepach nie ma z tym problemu. Ekspedientki nawet chwalą to rozwiązanie przyznając, że faktycznie – po co ta folia? Niestety jeszcze w wielu, jest zgoła inaczej. Czasem podając pani za ladą pudełko mam wrażenie, że robię jej jakąś krzywdę – dodaje ze smutkiem.

A jednak zakupy z własnym pudełkiem, to rozwiązanie stosowane na całym świecie. Sieć marketów Carrefour poświęciła mu nawet kampanię promocyjną, zachęcając konsumentów do rezygnacji z foliówek. Oprócz pudełek, warto wyposażyć się również w niewielkie woreczki, które można wykonać samodzielnie np. z resztek materiałów lub starych pościeli. Zapakujemy do nich drobne warzywa i owo-ce, orzechy oraz szereg produktów kupowanych na wagę.

Jednym z najchętniej odwiedzanych przez członków grupy miejsc w Szamotułach, choć nie tylko przez nich, są „Pyry w tytce”. To niewielki, choć świetnie zaopatrzony sklep oferujący zdrową, ekologiczną żywność (również dla alergików). Innowacyjne, jak na dzisiejsze czasy, lecz doskonale znane jeszcze z początku lat 90. sposoby pakowania produktów, są tu na porządku dziennym. Nazwa zobowiązuje – niemalże wszystko, co kupimy w „Pyrach” – pakowane jest w szare, papierowe „tytki”, a same produkty pochodzą od lokalnych wytwórców.

– Stosuję zasady „less waste” w domu, więc naturalną koleją rzeczy było przeniesienie ich do sklepu. Powrót do starych papierowych toreb okazał się zaś strzałem w dziesiątkę – przyznaje Katarzyna Ratajczak, właścicielka „Pyr w tytce” – Każdy może do nas przyjść również z własnym pudełkiem lub woreczkiem, do których zapakujemy sery, kiszonki, owoce i warzywa, wszystkie produkty na wagę (m.in. kasze, makarony, orzechy, ciastka), jak również produkty suszone (m.in. owoce). Pozostałe rzeczy znajdują się albo w opakowaniach szklanych albo plastikowych, ale takich, które w 90. proc. są przeznaczone do recyklingu – zaznacza Kasia – Stawiamy na to, aby faktycznie mieć produkty lokalne – prosto od rolnika lub od producentów działających w Wielkopolsce. Promujemy je, ale tym samym nie generujemy kosztów związanych z transportem. Warzywa i owoce pochodzą z Szamotuł, Żydowa, Rokietnicy. Sery mamy z Pniew, jajka z Otorowa, chleb z Sycyna, soki z Popówka, a dżemy i inne zaprawy z Międzychodu – wylicza.

W „Pyrach” można również zakupić świeże mleko. Składając zamówienie wystarczy tylko zabrać ze sobą butelkę lub słoik.

– Niezwykle miłe jest to, że przychodzi do nas sporo starszych osób, którym bardzo podoba się organizacja sklepu. Mówią: u pani jest jak kiedyś „w składzie”, tyle rzeczy na wagę! I co ważne – przychodzą z własnymi torbami, tak jak przecież dawniej chodziło się na zakupy – dodaje.

Ale „less waste”, to nie tylko pożegnanie się z foliówkami i plastikiem. To także, a może przede wszystkim – przemyślane zakupy. Stawianie na produkty lokalne i te sezonowe, zdaje się być kluczem do sukcesu. Zdaniem Grażyny, warto również zastanowić się nad ograniczeniem ilości spożywanego mięsa.

– Zbilansowana dieta wegetariańska jest zdrowa dla ludzi i dobra dla środowiska. Produkcja mięsa generuje bowiem bardzo duże zanieczyszczenia. Nie nakłaniam jednak nikogo do przejścia na wegetarianizm, bynajmniej. Mimo to, uważam iż warto np. 3 razy w tygodniu przygotować bezmięsny obiad. Dieta może być bogatsza w warzywa, orzechy i owoce, bo przecież codziennie nie musimy jeść mięsa – kwituje.

Milena stanowczo zaś podkreśla: przede wszystkim musimy kupować mniej! – W odniesieniu do żywności, powinniśmy kupować lokalnie, sezonowo i oczywiście w opakowaniach wielokrotnego użytku. I tutaj dużą odgrywają lokalni sklepikarze, którzy powinni stworzyć nam do tego warunki, a nie kręcić nosem, traktując jak nieszkodliwych wariatów, kiedy uparcie odmawiamy pakowania zakupów w folię – podkreśla.

Członkowie facebookowej grupy starają się zarażać swoimi nawykami innych. I jak sami przyznają – mają na tym polu już pewne sukcesy. Nie chcą być jednak bierni.

– Myślę, że grupa pozwoliła na zawiązanie się takiego mikrospołeczeństwa obywatelskiego. Pojawiły się już sugestie: zróbmy coś! A zrobić można faktycznie sporo. Chcielibyśmy ruszyć z jakąś akcją edukacyjną dotyczącą sprzątania psich odchodów. Myślimy też o skrzyknięciu się, aby uwolnić od śmieci jakieś konkretne miejsce w Szamotu-łach – pójść i po prostu je posprzątać. Sądzę, że realne działanie, to tylko kwestia czasu – mówi z uśmiechem Grażyna.

Zasady „less waste” można odnieść do wielu aspektów życia codziennego. Zamiast butelek plastikowych postawmy na te wielokrotnego użytku. Zaopatrzmy się w kubki termiczne, pudełka na żywność i bawełniane torby. Róbmy zakupy z głową, kupując tylko te produkty, które naprawdę są nam niezbędne. Sięgajmy po rzeczy z odzysku, a tym zużytym starajmy się znaleźć drugi dom.

– „Less waste” to też np. guzik, którym można ozdobić spodnie, zamiast od razu je wyrzucać i kupować nowe. To zepsute buty, które naprawi nam szewc. Dostałaś za dużo jabłek? Podziel się nimi! Dawaj drugie życie przedmiotom – zużytą butelkę przerób na wazonik, doniczki do sadzonek zrób z wytłaczanek do jajek. Takie przykłady można mnożyć i mnożyć. A tak naprawdę – choć zabrzmi to zabawnie – najbardziej „less waste” były nasze babcie, które niczego nie wyrzucały, a dla każdej rzeczy znalazły w domu miejsce – komentuje z uśmiechem Kasia.

Dziewczyny przekonują, że „mniej” faktycznie może znaczyć o wiele, wiele „więcej”. Ale stosując zasady „less waste” nie można dać się zwariować.

– Jeśli zapomnimy wziąć z domu torby na zakupy lub pudełka na żywność, świat się nie zawali. Jeśli czasem zdarzy nam się użyć foliówki, albo kupić napój w plastiku, to też żadna tragedia się nie stanie. Grunt, by w miarę możliwości wdrażać w życie dobre nawyki, ale jeśli coś jest poza naszym zasięgiem, nie powinniśmy się zadręczać – mówi Grażyna.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto