Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław: Puchary odbijają się już na lidze

Mariusz Wiśniewski
Piotr Celeban i Rok Elsner - nie tylko oni łapali się w niedzielę za głowy pod bramkę Górnika
Piotr Celeban i Rok Elsner - nie tylko oni łapali się w niedzielę za głowy pod bramkę Górnika Tomasz Hołod
- Nie mogę obiecać, że mecze pucharowe nie odbiją się na naszej postawie w lidze - komentował zaraz po czwartkowym spotkaniu z Lokomotivem Sofia Sebastian Mila. Niestety, kapitan Śląska wiedział, co mówi. W niedzielę w pojedynku przeciwko Górnikowi wyraźnie było widać po wrocławskim zespole trudy pucharowych pojedynków. Odbiły się one na składzie, a także już na samej grze podopiecznych Oresta Lenczyka.

- Nie zaczęliśmy mecz z Górnikiem najmocniejszym składem, ale nie dlatego, że ich zlekceważyliśmy - przyznał po meczu szkoleniowiec Śląska.

We wrocławskim zespole zabrakło między innymi Piotra Ćwielonga, Roka Elsnera, Amira Spahicia, a Waldemar Sobota nie usiadł nawet na ławce rezerwowych. Skrzydłowy Śląska nabawił się urazu w pojedynku z Lokomotivem i sztab trenerski postanowił go oszczędzić na rewanż w Bułgarii.

WYBIERZ PIŁKARZA MECZU

- Na obozie przygotowawczym też miał uraz stopy i rwał się do gry. Wystawiłem go i po dziesiąciu minutach musiałem zdjąć. Chciałem dzisiaj tego uniknąć - opowiadał trener Lenczyk. Dalej dodał: - Liczę na Waldka na sto procent w meczu z Lokomotivem.

Przemeblowany Śląsk w pierwszej połowie na tle Górnika prezentował się słabo, a niektórzy zawodnicy wręcz bardzo słabo. Zupełnie nie radzili sobie dwaj skrzydłowi Tadeusz Socha oraz Marek Gancarczyk, ale również słabo w środku pola radził sobie Mila. Stąd też Śląsk miał duże problemy z rozegraniem akcji i przedostaniem się pod pole karne rywali, gdzie doskonale ustawiona defensywa rywali bez problemu rozbijała ich ataki.

Górnik może nie prezentował się zdecydowanie lepiej, ale po przejęciu piłki łatwiej skrzydłami przedostawał się pod wrocławską bramkę. I w końcu nadeszła 32 minuta. Najpierw goście wywalczyli rzut rożny, a chwilę później w ogromnym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Adam Banaś, który z bliska wepchnął piłkę do siatki. Kilka chwil później mogło być już 0:2, ale Dariusz Pietrasiak zdołał zablokować groźny strzał.

- Dobrze wiem, że w przerwie pięciu, sześciu zawodników nadawało się do zmiany - przyznał trener Lenczyk. - Ponieważ trenera powinna cechować cierpliwość, doszło tylko do jednej zmiany.

Za Sochę na boisku pojawił się Johan Voskamp i Śląsk teoretycznie grał dwoma napastnikami.

Holender lub Cristian Diaz zbiegali jednak do drugiej linii i pomagali w rozgrywaniu akcji. Po kwadransie za bezproduktywnego Gancarczyka wszedł Mateusz Cetnarski i od tej pory wrocławianie grali bez ani jednego nominalnego skrzydłowego, ale za to z aż trzema ofensywnymi środkowymi pomocnikami - Milą, Cetnarskim i Sebastianem Dudkiem. Manewr trenera Lenczyka okazał się bardzo skuteczny, bowiem od momentu pojawienia się na boisku Cetnarskiego Śląsk uzyskał zdecydowaną przewagę i gra toczyła się głównie na połowie rywali.

Sprawiedliwie trzeba jednak dodać, że chwilę przed tym, jak na boisku pojawił się Cetnarski, goście mieli wyśmienitą okazję na zdobycie drugiego gola, ale Marian Kelemen zdołał nogą zatrzymać strzał dynamicznego Pawła Olkowskiego. To mogła być kluczowa akcja meczu.

- Być może zabrzmi to bardzo arogancko, ale przyjechaliśmy do Wrocławia po trzy punkty - stwierdził po spotkaniu trener Adam Nawałka. Dalej dodał: - Ale żeby wygrać z drużyną z takim potencjałem, trzeba zagrać dwie równe połowy i trzeba strzelić drugą bramkę. Nie udało się. Zdobyliśmy jeden punkt, ale też jesteśmy zadowoleni.

We wrocławskim zespole w ostatniej półgodzinie szczególnie widoczny był Voskamp. Holender podobnie dużo ożywienia wniósł w poczynania Śląska w spotkaniu z Lokomotivem i tym samym pokazuje, że może okazać się bardzo cennym nabytkiem wrocławskiego zespołu. Voskamp pokazuje również, że jest nie tylko skuteczny w walce w powietrzu, ale potrafi przyspieszyć, cofnąć się i odebrać piłkę, a następnie rozegrać atak. Razem z Diazem mogą już niebawem stworzyć najgroźniejszy atak w lidze.

- Jeżeli chodzi o postawę dwóch naszych napastników, to mogę powiedzieć, że coś drgnęło i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej - ocenił Lenczyk.

Ataki Śląska przyniosły efekt jednak dopiero w 78 minucie. Po dośrodkowaniu Voskamp uderzył głową, piłka odbiła się od jednego słubka, od drugiego i wychodziła w pole, ale dopadł do niej Diaz i z bliska wepchnął do bramki. Powtórki telewizyjne pokazały, że piłka już po uderzeniu Holendra minęła linię bramkową. Sędzia boczny nie zasygnalizował gola, ale wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążył. Można się jednak zastanawiać, czy podniósłby chorągiewkę, gdyby do piłki nie doszedł Diaz. Argentyńczyk zachował się na szczęście jak rasowy napastnik i teraz pozostaje tylko zastanawiać się, komu ekstraklasa zapisze gola.

Od momentu straty bramki Górnik już nawet nie próbował kontratakować większą liczbą zawodników. Goście koncentrowali się na obronie i wybijaniu piłki. A Śląsk nacierał i powinien zdobyć drugą bramkę, ale albo zawodziła celność, albo fantastycznie w bramce spisywał się młody Łukasz Skorupski. Po sytuacjach, jakie marnowali wrocławianie, kibice aż kręcili głowami z niedowierzania.

Trener Lenczyk natomiast komentował: - Mogę być zadowolony ze stwarzanych sytuacji, ale osobną sprawą jest ich wykorzystywanie, ponieważ to spędza mi sen z oczu.

Przed Śląskiem teraz dwa dni treningów i później lot do Bułgarii na rewanż z Lokomotivem. Jeżeli powtórzą tam wynik z meczu z Górnikiem, będzie wielka radość. A za tydzień już spotkanie z ŁKS
Łódź - też na Oporowskiej.

Zobacz także: Transmisja NA ŻYWO: Śląsk - Górnik Zabrze (ZDJĘCIA)

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1 (0:1)
Bramki: Diaz 78 - Olkowski 32
Widzów: 7500.
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Śląsk: Kelemen - Celeban, Pietrasiak, Wasiluk, Pawelec - Socha (46. Voskamp), Sztylka (73. Elsner), Dudek, Mila, Gancarczyk (60 Cetnarski) - Diaz.
Górnik: Skorupski - Bemben, Banaś, Danch, Magiera - Olkowski (89. Marciniak), Kwiek, Pazdan, Gierczak (79. Przybylski), Zahorski - Milik (55. Gołębiewski).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto