Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrócę jak odrzutowiec, chcę tego złota z Londynu

Szymon Kołecki
Z Szymonem Kołeckim, wicemistrzem olimpijskim z Sydney i Pekinu (kat. 94 kg), ciężarowem Górnika Polkowice, rozmawia Wojciech Koerber

Doszły mnie słuchy, że otrzymał Pan wreszcie zielone światło na wznowienie treningów?
To prawda, dostałem taką zgodę z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej i lada chwila wznowię treningi.

Lada chwila, czyli za kilka dni?
Raczej za kilka tygodni, ale może się uda wcześniej. Trudno powiedzieć, ile tego czasu dokładnie mi zejdzie. Pamiętajmy, że choć zgoda z COMS-u jest, to jednak nie oni mnie prowadzą, a dr Robert Śmigielski z Carolina Medical Center. Zatem potrzebuję jeszcze ich konsultacji i ich zielonego światła.

Nie dźwigał Pan, ba - praktycznie się nie ruszał, od igrzysk w Pekinie. I po takiej przerwie, ot tak, da się wrócić na szczyt?
Ja się o moje samopoczucie mentalne nie obawiam. O pełne zregenerowanie organizmu również, bo wiem, jak to zrobić. Dlatego dziś nie wykluczam nawet startu na jesiennych mistrzostwach świata w Paryżu. Nie wszystko zależy jednak od mojego chciejstwa, a od kolana. Jeśli z nim będzie w porządku, wtedy o resztę nie mam najmniejszych obaw. Tempo mojego powrotu do formy będzie przypominało pogoń odrzutowca za furmanką. To cytat z Mariusza Jędry, który swego czasu mówił tak przy swojej kontuzji.

Zaskakuje mnie nieco ta Pana pewność siebie. Że po tylu dniach wolnego i tak poważnych kłopotach zdrowotnych znów chce Pan dźwigać to żelastwo jak piórko. Tym bardziej, że lata lecą, w październiku pojawi się na zegarze trzydziestka.
Przy założeniu, że kolano będzie w porządku, da się. Ja po prostu potrafię przystosować swój organizm do znoszenia dużych obciążeń. Uważam, że mam na to sposób. Oczywiście nie twierdzę, że na wspomnianych mistrzostwach świata mogę się bić o medale. Nie, o tym nie ma co myśleć. Ale będą to kwalifikacje olimpijskie i jeśli mógłbym wspomóc reprezentację kilkoma punktami, to chętnie to uczynię. Choć, powtarzam, na razie to gdybanie i odległa perspektywa. Trzeba najpierw sprawdzić kolano.

Co porabiał Pan ostatnio, gdy nie mógł myśleć o dźwiganiu?
A właśnie otwieram fitness club w Ciechanowie i przenoszę jakieś sprzęty.

To byłby już trzeci. Te dwa otwarte wcześniej, w Pułtusku i Ciechanowie, wciąż funkcjonują?
Nie. Jeden znajdował się w budynku, który spółdzielnia rzemieślnicza sprzedała, więc trzeba było się wynieść. Drugi natomiast znajdował się na pierwszym piętrze i też wypowiedziano mi umowę, bo zbyt dużo ciężkiego sprzętu groziło zawaleniem. Ten najnowszy będzie się mieścił w nowej galerii, ta powinna wytrzymać.

Czyli, podsumowując, Szymon Kołecki nie myśli na razie ani o prezesurze w PZPC, ani o trenerce.
Nie myślę ani o tym, ani o tym. Na kurs trenerski co prawda się zapisałem, lecz nie jest mi niezbędny i nie myślę o tym na poważnie, nie wiążę z tym swojej przyszłości. Jeśli go zrobię, to dobrze, jeśli nie zrobię, to też dobrze.

Czyli rozumiem, że chce Pan polecieć do Londynu i przywieźć stamtąd wyłącznie złoto?
Oczywiście.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Arsen nie broni

Arsen Kasabijew nie poleci w kwietniu do Kazania, by bronić tytułu mistrza Europy w kat. 94 kg. Sztangista Górnika Polkowice skończył dopiero przyjmować lek na regenerację więzadła właściwego rzepki. Jego celem są w tym roku jesienne MŚ. A już w niedzielę, m.in. w Polkowicach, pierwszy rzut drużynowych mistrzostw Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska