Na strzelanie fochów i tupanie nóżkami na sesjach rad miejskich, gminnych czy powiatowych czasem trzeba czekać kilka miesięcy. Tymczasem w rozpoczynającej się kadencji Rady Miejskiej Chojnic opozycja z PiS już zadbała o dobrą rozrywkę. Na poziomie przedszkola, więc zabawną.
Układ sił w nowej Radzie Miejskiej Chojnic jest 13 do 8 na korzyść połączonych sił komitetu burmistrza Chojnic oraz Koalicji Obywatelska. Sześć mandatów ma Prawo i Sprawiedliwość a dwa Głos Chojniczan. 21 radnych, dla których właśnie rozpoczęło się 5 lat intensywnej pracy na rzecz mieszkańców i dla mieszkańców.
Bo radni muszą pracować w komisjach, o czym mówią przepisy. Jeśli jesteś dobry, albo masz znajomości - zostajesz przewodniczącym komisji. To opłacalne zajęcie, bo szefowie dostają ekstra kasę. I do tego bez podatku. Dlatego radni pracować chcą.
Ale żeby być członkiem komisji, trzeba się oficjalnie zgodzić, gdy zza stołu przewodniczącego padnie pytanie „czy pani/pan radny wyrażą zgodę, by pracować...”. Tymczasem podczas pierwszej sesji doszło do niesłychanej sytuacji. W trakcie obrad radni z klubu Prawa i Sprawiedliwości wymaszerowali z sali. Oficjalnie dlatego, że nie dostali tego, czego chcieli, czyli stanowisk szefów trzech komisji. Państwo z PiS ewidentnie obrazili się.
Obraziła się też druga strona, bo opozycja zgłosiła swojego kandydata na szefa rady. To dziwne, bo rządząca ekipa ma większość głosów, więc tego stanowiska PiS by i tak nie dostał. Klub burmistrz Finstera z KO ma więc przewodniczącego rady, członków prezydium rady i szefów poszczególnych komisji. A do tego dali prztyczka w nos PiS-owi, nie zgadzając się na stworzenie dwóch doraźnych komisji. I właśnie to ta decyzja rozsierdziła radnych opozycji, że ci wymaszerowali z sali obrad.
Ale to nie koniec przepychanki rodem z przedszkolnych sal. Teraz biją na alarm, że zostali wykluczeni z pracy w komisjach, że się poskarżą sądowi administracyjnemu, ale… są cały czas gotowi rozmawiać. Jednak tym razem planują wszystkie ustalenia spisać i podpisać, bo nie ufają nikomu – zwłaszcza temu niedobremu burmistrzowi, bo przecież wcześniej się zgodził na stworzenie komisji doraźnych. Ciekawe czy ufają sami sobie i nawzajem?
I tutaj wkracza przedszkolanka – sam burmistrz Arseniusz Finster. Ma za pomocnika dyrektora generalnego urzędu Roberta Wajlonisa. Wiadomo, pomocnik to norma w każdym przedszkolu. Obaj przekonują, że wybrane na sesji bez udziału radnych PiS składy komisji stałych na kolejnych obradach mogą, a wręcz muszą, być uzupełnione o opozycję. Wiadomo, że miejsce dostaną w dwóch komisjach, rewizyjnej oraz skarg i wniosków. Szkopuł tkwi w tym, że właśnie w nich... muszą być. Bo zgodnie z prawem nie mogą obradować bez opozycji. Warunek jest jeden, kandydaci muszą się zgodzić.
Jeśli radni PiS jednak zabiorą swoje zabawki i okopią się, to mogą sparaliżować pracę samorządu. Komisja rewizyjna bowiem opiniuje wykonanie budżetu za rok poprzedni. Bez tego burmistrz nie ma prawa otrzymać absolutorium.
Kiedyś w przedszkolach niegrzeczne dzieci rozstawiało się po kątach. W Chojnicach jest problem – nie ma budynku z 21 kątami.
ZOBACZ TAKŻE:„Tymek” zamieszka na dworcu w Chojnicach? Jest pomysł na stary budynek nastawni [WIDEO]
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Odszedł Janusz Rewiński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?