Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Braterski pojedynek w meczu Śląska Wrocław z Polonią Warszawa

Mariusz Wiśniewski
Archiwum
Po trzech wyjazdowych meczach ligowych i jednym w Pucharze Polski piłkarze Śląska wracają do Wrocławia. Ostatni raz na Oporowskiej kibice oglądali swoją drużynę 11 września w pojedynku z Lechem Poznań (1:2). Od tego czasu we wrocławskiej drużynie wiele się zmieniło.

Przede wszystkim trener. Zawieszonego w swoich obowiązkach Ryszarda Tarasiewcza zastąpił Orest Lenczyk, dla którego będzie to drugi debiut w historii przed wrocławską publicznością. Kiedy pierwszy raz zaczynał pracę ze Śląskiem w 1979 roku na inaugurację ograł we Wrocławiu ŁKS Łódź 2:0. Powtórka z historii bardzo by się przydała, bo sytuacja Śląska w tabeli jest tragiczna.

Wcale jednak nie będzie łatwo o wygraną, bo Polonia to jeden z silniejszych personalnie zespołów w naszej lidze. Latem do drużyny z Konwiktorskiej dołączyli między innymi Artur Sobiech, Euzebiusz Smolarek oraz Patryk Rachwał. Po udanym starcie sezonu i trzech wygranych z rzędu Polonia zaczęła słabnąć i charyzmatyczny prezes Józef Wojciechowski wymienił na ławce trenerskiej Jose Bakero na Pawła Janasa. Na razie zmiana niewiele dała, bo w dwóch spotkaniach ligowych pod wodzą Janasa warszawianie zanotowali dwa remisy (2:2 z Polonią Bytom i 0:0 z Arką Gdynia).

- Nasza gra wygląda coraz lepiej i oba mecze mogliśmy wygrać - zaznacza jednak Janusz Gancarczyk, skrzydłowy Polonii Warszawa.

Postać Janusza Gancarczyka jest kolejnym powodem, dla którego sobotnie spotkanie zapowiada się niezwykle ciekawie. Właściwie nie tylko Janusz, ale też Marek Gancarczyk. Bracia jeszcze w zeszłym sezonie grali razem dla Śląska, ale zimą Janusz przeniósł się do Warszawy. Wtedy też po raz pierwszy drogi obu piłkarzy się rozeszły.

- W sobotę zagramy po raz pierwszy przeciwko sobie. To może być ciekawe - komentuje Marek, starszy z braci.

Możliwe, że bracia będą bezpośrednio z sobą walczyć na boisku, bo Janusz może zagrać na lewym skrzydle Polonii, a Marek na prawym w Śląsku. Taki pojedynek byłby na pewno okrasą meczu, który mimo słabszej postawy wrocławian wzbudza wśród kibiców duże zainteresowanie.

Kolejki po bilety na sobotni pojedynek ustawiają się od wczesnych godzin przedpołudniowych. Dlatego też włodarze Śląska postanowili wydłużyć w piątek godziny otwarcia kas od 10 do 19. I tylko jeszcze dzisiaj można wejściówki kupić taniej.

Marek mnie ogrywał
Z Januszem Gancarczykiem, piłkarzem Polonii Warszawa, rozmawia Mariusz Wiśniewski

Rozmawiał Pan już z bratem o zbliżającym się meczu?
Nie i chyba nie będziemy rozmawiali. Byłem w weekend w domu i w ogóle nie rozmawialiśmy o sobotnim pojedynku. Może jak już będziemy wiedzieli, czy zagramy czy nie, zadzwonimy do siebie.

Będzie to pierwszy oficjalny mecz, w którym zagracie przeciwko sobie. Na pewno jednak graliście jako chłopcy z sobą na podwórku. Kto był lepszy?
To było tak dawno temu... Marek był starszy, miał przewagę fizyczną i chyba częściej mnie ogrywał. Ale to już historia. Teraz liczy się najbliższy mecz.

Zna Pan jednak słabe strony brata jak nikt inny i pewnie wykorzysta to w sobotę.
Znam słabsze strony Marka i będę się starał to wykorzystać, ale działa to też w drugą stronę. Marek zna moje słabsze strony. Zapowiada się więc ciekawy pojedynek.

Kto będzie górą w sobotę?
To nie jest ważne. Ważne, aby wygrała Polonia.

Skoro Janusz tak mówi
Z Markiem Gancarczykiem, piłkarzem Śląska Wrocław, rozmawia Mariusz Wiśniewski

Rozmawiałem z Pana bratem i mówił, że ostatnio się widzieliście, ale w ogóle nie poruszaliście tematu sobotniego pojedynku.
Zgadza się. Janusz był ostatnio w domu, ale o meczu nie rozmawialiśmy. Kiedy się widzimy, staramy nie rozmawiać o piłce. A jak już, to nie jest ona wiodącym tematem.

To prawda, że kiedy jako chłopcy graliście przeciwko sobie, to był Pan lepszy od brata?
Janusz tak mówił? Skoro tak mówił, to chyba tak było. Ja za bardzo tego nie pamiętam, bo było to tak dawno temu. Graliśmy jeszcze przeciwko sobie na treningach. Ale w oficjalnym meczu jeszcze nie i to będzie pierwszy raz.

Będą jakieś braterskie złośliwości na boisku?
Przede wszystkim to musimy obaj zagrać. A jeżeli już zagramy, to będziemy się pewnie koncentrowali tylko na grze, a nie na docinaniu sobie.

Kto będzie górą w sobotę?
Dla mnie najważniejsze, aby wygrał Śląsk. Musimy się w końcu przełamać, bo mamy trudną sytuację w tabeli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto