Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oleśniczanin sprawcą napadu na bank

Karolina Jurek-Bugla
Minęło ponad pół wieku od zuchwałego skoku na bank w Wołowie. Pomysłodawcą skoku był Mieczysław F., oleśniczanin, który przed laty był w naszym mieście elektronikiem. Sprawców wydała jego żona, kupując obrus!

Minęło ponad pół wieku od największego w czasie PRL-u napadu na bank. Łupem zuchwałych rabusiów pada wówczas olbrzymia - jak na tamte czasy - kwota 12,5 miliona złotych. Wśród złodziejaszków był oleśniczanin Mieczysław F., elektronik, który prowadził w Oleśnicy zakład naprawy sprzętu radiowo-telewizyjnego. To właśnie żona mieszkańca Oleśnicy, Mieczysława F. sprawiła, że sprawcy napadu stulecia zostali złapani i odpowiedzieli za swój czyn przed sądem.

Strażnika do piwnicy
Położony na Dolnym Śląsku Wołów w latach 60. liczy zaledwie około ośmiu tysięcy mieszkańców. To na obrzeżach tego miasta znajdował się oddział Narodowego Banku Polskiego. Do zuchwałego napadu, który odbił się szerokim echem w całym kraju, doszło w weekend. W poniedziałek, 20 sierpnia, w budynku banku pojawia się sprzątaczka. Zaskoczyło ją, że pomimo otwartych drzwi nigdzie nie ma bankowego strażnika. Dopiero po chwili znalazła go skrępowanego i zakneblowanego. Rabusie pozostawili go w piwnicy. Co zeznał milicji, która rozpoczęła szerokie działania mające na celu zatrzymanie sprawców zuchwałej kradzieży? M.in. to, że o godzinie 20 feralnego dnia zmienił on kolegę i rozpoczął swój dyżur. Przed północą miał wyjść ze stróżówki na obchód pomieszczeń. To właśnie wtedy ktoś oślepił go światem latarki. Zaskoczony mężczyzna nie miał czasu na reakcję, nie zdążył też sięgnąć po broń ani zapamiętać szczegółów, bo napastnicy mieli na twarzach czarne pończochy.

Łom i wiertarka
Sprawcy, bo od razu zakładano, że było ich co najmniej kilku, przy pomocy podnośnika hydraulicznego przebili się przez strop pomiędzy piwnicą a parterem do skarbca. Tam pancerne drzwi sforsowali łomem i wiertarką. Po otwarciu drzwi zabrali wszystkie worki z pieniędzmi. Zanim wyszli z banku rozlali jednak na podłogę ropę, aby zatrzeć ślady i nie pozwolić na podjęcie poszukiwań przez psa tropiącego. Zagadką dla tamtejszych funkcjonariuszy prowadzących śledztwo było to, jak rabusiom udało się dostać na teren placówki bankowej. Według seniorów z Oleśnicy, którzy doskonale pamiętają historię napadu stulecia, Mieczysław F., miał wcześniej bywać w banku, ponieważ montował tam system alarmowy. Doskonała znajomość pomieszczeń była zatem bardzo przydatna do przygotowania zuchwałego skoku. Już w poniedziałkowy ranek było wiadomo, że łup włamywaczy był gigantyczny. Zrabowali 12 milionów 531 tysięcy złotych, gdzie średnia pensja w 1962 roku wynosiła 1700 zł. - W tamtych czasach za kwotę skradzioną w banku można było kupić np. sto nowych domów jednorodzinnych - opowiada nam jeden z oleśniczan pamiętający tamtą historię.

Gigantyczne śledztwo
Po napadzie milicja od razu wzięła się do pracy. Śledztwo nadzorowane było przez Komendę Główną Milicji Obywatelskiej i opatrzone kryptonimem "W62". Szybko ustalono, że lewarek, którym posłużono się podczas napadu, pochodzi od krajowego producenta i był sprzedawany wyłącznie w sieci państwowych sklepów "Motozbyt". Najbliższa taka placówka mieściła się we Wrocławiu. W ciągu roku sprzedano tylko około dwudziestu takich urządzeń, ale sprzedawcy nie umieli sobie przypomnieć ani jednego nabywcy. Samochód, którym posługiwali się sprawcy, zostawił lady opon. Pasowały do żuka, nysy i warszawy, a więc pojazdów, których było wiele w tamtych czasach na polskich drogach. Ale milicja sprawdziła wszystkie tropy. W Wołowie przez kilka tygodni pracowało przynajmniej dwudziestu tajniaków, którzy ze strzępów rozmów próbowali wyłowić istotne informacje. Nie na wiele to się zdało. Miejscowi nie wnieśli do śledztwa nic nowego. Przyjęto, że rabusie pochodzili spoza miasteczka, a nawet spoza Dolnego Śląska. Dlaczego jednak ich wybór padł na bank w Wołowie? To była jedna z największych zagadek.

Kobieta zdradziła
Milicja nie traciła jednak nadziei i cierpliwie czekała na wpadkę rabusiów. Funkcjonariusze byli przekonani, że sprawcy prędzej czy później będą próbowali zapłacić gdzieś w Polsce zrabowanymi pieniędzmi. Dlatego niemal wszystkie sklepy otrzymały serie i numery zrabowanych pieniędzy. Kasjerzy mieli dyskretnie sprawdzać każdy wręczany im banknot. Sprawcy się tego spodziewali i Mieczysław F. miał zastrzec, że przez co najmniej pięć lat nie będą wydawać pieniędzy, aby nie rzucać się w oczy milicji. Planu nie spełniła jednak żona pomysłodawcy skoku, pochodzącego właśnie z Oleśnicy. Na początku października 1962 roku kobieta odwiedziła rodzinę w Kluczborku, u której ukryto część zrabowanych pieniędzy. W miejscowym sklepie odzieżowym jej uwagę miał przykuć piękny obrus za 200 zł. Nie pytając męża o zgodę wyjęła ze skrytki jeden banknot i próbowała zapłacić nim za zakup, jednak czujne oko kasjerki wyłowiło trefny banknot. Jeszcze tego samego dnia w areszcie “znalazł się jej mąż.

Wyrok: dożywocie
Proces rabusiów rozpoczął się przed Sądem Wojewódzkim we Wrocławiu 4 grudnia 1962 roku. Za zarzucane im czyny groziła rabusiom kara śmierci. - Aż nie chce się wierzyć, że ci ludzie dokonali najzuchwalszego po wojnie napadu w Polsce - relacjonował pierwszy dzień procesu sprawozdawca Kuriera Polskiego. Choć niektórzy spodziewali się, że w tym procesie polecą głowy sąd nie orzekł najwyższego wymiaru kary. Pięciu głównych sprawców skazano na kary dożywocia, które potem zamienione zostały na 25 lat więzienia, dwaj pozostali pomocnicy dostali po 15 lat odsiadki. W kilku pozostałych procesach na kary od roku do ośmiu lat więzienia skazano dwadzieścia innych osób (red. najbliższa rodzina, krewni, znajomi) za paserstwo, pomocnictwo bądź niepowiadomienie organów ścigania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto