"Nasze dzieci to nie śmieci", "Ta uchwała to jest chała", "Oddajcie dotację, to my mamy rację" - takie m.in. okrzyki można było usłyszeć przed magistratem. Do protestujących rodziców przyłączali się przechodnie, a wśród nich również dziadkowie i babcie, których wnuki korzystają z opieki przedszkolnej.
- Chcemy, żeby radni zmienili głupią decyzję - wyjaśniał Mariusz Lalewicz ze stowarzyszenia Razem dla Montessori.Od września zmieniono zasady płatności za przedszkola. Oprócz tego na ostatniej sesji lubińscy radni większością głosów obniżyli dotację dla przedszkoli niepublicznych.
- To, co radni postanowili na ostatniej sesji, jest kroplą, która przelała czarę goryczy - tłumaczy Lalewicz. - W 2010 r. nasze przedszkole musiało oddać 24 tys. zł, bo ktoś nie umiał wyliczyć dotacji. W 2011 r. musieliśmy oddać 17 tys. zł. Oprócz tego 17 tys. zł miesięcznie musieliśmy wygospodarować, by przedszkole nie upadło. Po ośmiu miesiącach okazuje się, że musimy mieć dodatkowo 14 tys. zł miesięcznie. Nie możemy dłużej tego tolerować. Mówimy "dość" radnym i prezydentowi. Radny Krzysztof Olszowiak złożył wniosek o wysłuchanie przedstawiciela rodziców i wycofanie obniżki dotacji. Głosami rajców rządzącej koalicji wniosek został odrzucony.
- To nic innego, jak sięganie do kieszeni mieszkańców, a ludzie takich podwyżek mają dość - powiedział Olszowiak. - To się odbija na tych, którzy chcąc pracować, muszą dzieci oddać do przedszkola. Sytuacja bulwersuje Katarzynę Marcinek, mamę 3,5-letniego Juliana.
- W tej chwili płacę 250 zł za przedszkole plus wyżywienie, czyli 8,5 zł za dzień - wylicza.
- Na zebraniu rodziców sami zadeklarowaliśmy, że będziemy płacić o 100 zł więcej. Dla budżetu domowego to jest dużo. Obniżenie dotacji, które zacznie obowiązywać w styczniu, to 14 tys. zł mniej dla przedszkola. Dyrektor i nauczyciele obniżyli już swoje pensje, zwolniono ratownika medycznego, a przecież nie o to chodzi. Wylicza, że gmina zaoszczędzi tylko 600 tys. zł w skali roku. To nie są dla niej duże pieniądze. Kiedy radni jasno pokazali, że nie chcą rozmawiać z rodzicami, ci opuścili salę obrad z niecenzuralnymi słowami na ustach.
- To hańba i wstyd. To nie radni, to bezradni - komentuje Mariusz Lalewicz. - Demokracja jest dla nich, a nie dla nas.
O to, dlaczego żadnego z rodziców nie dopuszczono do głosu, zapytaliśmy Andrzeja Górzyńskiego, szefa lubińskiej rady. - Nikt z mieszkańców nie prosił o głos, nie było formalnego wniosku - stwierdził.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?