Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kanapki na kanapie

Krzysztof Kucharski
Na niedzielny finałowy mecz proponuję Państwu kromki, kromeczki i kawałki chleba posmarowane masłem albo różnymi pastami, pasztetami, obłożone wędliną, serem, kolorowymi jarzynami, jajkami i czym się da oraz co kto lubi. Biorąc pod uwagę kanapkowe tradycje wszystkich uczestników polsko-ukraińskich finałów w piłce kopanej, zastanawiam się, kto powinien zagrać smakami w finale na naszych talerzach.

Chyba nie wurstbrot, czyli duża kromka chleba posmarowana masłem z plastrem kiełbachy, z wyglądu przypominającej naszą mortadelę? Tu ważna jest średnica plastra od 10 do 12 cm. Choć Niemcy są królestwem kiełbas, których gatunków wyrabia się tam niewiele mniej niż we Francji serów, to jednak za prosta to, jak na finał, przegryzka.

Myślę, że nie usatysfakcjonuje nas też hiszpańskie bocadillo czy emparedado, bo nie rożni się specjalnie od naszych kanapek, które robimy sobie do pracy. Martwi mnie, że coraz więcej Hiszpanów swoje najróżniejsze kanapki nazywa z angielska sandwiczami, choć klasyczne sandwicze przypominają rzadko. Ponoć trójkątną angielską kanapkę - dwie kromki chleba posmarowane masłem i przełożone plastrem wołowej pieczeni, szynki albo sera - wymyślił John Montagu, lord Sandwich, by nie odrywać się od gry w karty i nie umrzeć z głodu. Ten sandwich (tak się pisze w oryginale) ma 250 lat. Podobnie wyglądają włoskie tramezzini, tyle że zamiast plastra mięsa czy sera mamy pastę z posiekanego bardzo drobno, ugotowanego kurczaka, wymieszaną z majonezem i musztardą.

Do finału na naszych talerzach dopuściłbym z satysfakcją duńskie kanapki smorrebrod o robotniczych korzeniach w kapitalistycznym świecie, bo wspięły się parę klas wyżej. Pierwszy serwował je w swojej restauracji Nimb w Tivoli Oskar Davidsen w roku 1883. Inne restauracje ściągnęły ten pomysł. W Norrebro doliczono się 177 odmian tej kanapki. Cała kromka chleba rugbrod i co bozia dała. Te kanapki je się przeważnie nożem i widelcem.

Kto mógłby im stawić w finale czoła? Perfidnie kombinuję, żeby do finału przeszmuglować malutkie (prostokąty 1,5 na 3 cm), wyrafinowane, subtelne, porywające oko francuskie tartinki. Początkowo serwowano je do szampana. Dziś są na nie miliony receptur, i to zgodnych z duchem i ideą pierwowzorów. Mają wyglądać jak dzieła sztuki i zaskakiwać smakami. Niestety, są upiornie pracochłonne. Na czym polega wyższość tartinek nad innymi kanapkami? Proste. Bierzemy je w dwa palce i wkładamy do ust. Gdy tartinki robimy dla kibiców domowników, wystarczy nam trzy różne smakowo pasty. Każda powinna mieć inny kolor. Czosnkowa - biała, cebulowa - różowa (za pomocą buraczanego soku) i curry - żółta plus doprawiony trochę pasztet i zagęszczony przecier pomidorowy wzmocniony paprykowym cieniem. Reszta to nasza fantazja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto