Jazz to także muzyczne odkrycia, szczególnie na festiwalu Jazztopad. – Mamy The Necks, legendarny zespół z Australii, dość mało znany w Polsce. Ich koncerty przechodzą do historii, a grają 30 lat – zapowiadał przed koncertem Piotr Turkiewicz, dyrektor artystyczny Jazztopadu. I tak koncert wpisał się w nurt Jazztopadowych odkryć. „Karki” – jak powiedział o nich Piotr Turkiewicz tuż przed występem, dla swoich fanów zadecydowali się zagrać dwa sety. Pierwszy set zaczął się cicho granymi dźwiękami. Prowadził Chris Abrahams na fortepianie. Muzyka narastała, falując monotonnymi motywami. Grana coraz szybciej, gęściej, coraz niżej, hipnotyzowała i wprowadzała w trans. Powtórzenia następowały tak mechanicznie, że aż trudno uwierzyć, że grał to człowiek, a nie maszyna. Podążali za nim: kontrabasista Lloyd Swanton i perkusista Tony Buck. Swanton grał smyczkiem, stosując tradycyjne techniki. Buck traktował swój zestaw perkusyjny bardzo eksperymentalnie. Panowie w ogóle nie posługiwali się żadnym znanym jazzowym językiem. Być może dlatego Piotr Turkiewicz, zapowiadając ich występ zastrzegł, że zdjęcia można robić po kwadransie. To koncertowy ewenement, bo dla fotoreporterów zwykle przeznaczone jest kilka minut na początku. Ale tu muzykom potrzebny był czas, by wprowadzić publiczność w swoisty trans. Drugi set nie był w czystej formie powtórzeniem pierwszego, pojawiły się pewne odstępstwa. Narastanie nie zaczynało się tak wysoko i cicho, i nie trwało tak długo, jak w pierwszej części. Nawet Chris Abrahams parę razy zagrał całkiem jazzowo. The Necks od 1986 roku wydali osiemnaście albumów, ostatni z nich, „Vertigo", w 2015 roku.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?