Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janusz Łach z Radzowic: „Mam w sobie iskierkę społecznika”

Dawid Samulski
Janusz Łach
Janusz Łach Dawid Samulski

Jest jednym z największych przedsiębiorców w regionie, człowiekiem spełnionym, który już nic w życiu nie musi, a tylko może. Rozmawiamy z Januszem Łachem, właścicielem firmy Eko-Rados z Radzowic, kandydatem KKW Lewica Razem do rady powiatu oleśnickiego

Kandyduje Pan z komitetu SLD. Pan, ceniony biznesmen, z ramienia partii o zabarwieniu lewicowym?
Wszyscy wiedzą, że byłem w Partii, czego się wcale nie wstydzę. Nie przeszkadza mi to, a poza tym nie zamierzam być chorągiewką czy skakać z kwiatka na kwiatek. Jestem wierny swym ideałom, co nie oznacza, że całkowicie utożsamiam się z programem SLD.

Komuna była zła?
Byłem blisko i za dużo widziałem, więc nie pochwalam tamtych czasów. Jako młody człowiek realizowałem się, należąc do ZSMP, czy pracując w urzędzie gminy jako instruktor.

Po co Panu ta polityka?
Bardziej postrzegam to jako pracę w lokalnym samorządzie na szczeblu powiatowym.

Jak zwał, tak zwał…
Chcę coś dla ludzi zrobić.

Mało Pan robi?
Chcę jeszcze więcej. Mam czas, doświadczenie i wiedzę, jak to zrobić. W pojedynkę nie dam rady, więc ubiegam się o mandat radnego powiatowego. Na pewno powalczę o dokończenie słynnej drogi namysłowskiej, która jest tragiczna. Nie dziwię się mieszkańcom Dalborowic, że narzekają, bo przejeżdżające przez ich miejscowość ciężarówki potrafią uprzykrzyć im życie. Nie dość, że są niebezpieczne, to jeszcze bardzo głośne. I niszczą jezdnię. Zabiegał również będę o odcinek z Bierutowa do Dziadowej Kłody, który uczynię za swój priorytet. Uważam, że błędem była likwidacja oddziału wewnętrznego w sycowskim szpitalu, więc zrobię rozeznanie, czy istnieje szansa na przywrócenie interny. Na pewno szwankuje w Sycowie zaopatrzenie w karetki pogotowia, dlatego tej kwestii także zamierzam się bliżej przyjrzeć.

Gmina Dziadowa Kłoda rolnictwem stoi.
A kto powiedział, że nie można do nas ściągnąć dużych przedsiębiorców? Po co mówić, że się nie da, skoro się nawet nie próbowało. Może zachętą powinny być niższe podatki. Z naszej wsi co najmniej 30 osób jeździ pracować do gminy Perzów, ponieważ nie może znaleźć zatrudnienia na miejscu.

Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć Krzysztofa Kazimierczaka, jako jednego z dwóch kandydatów na wójta gminy Dziadowa Kłoda?
Szanuję dokonania władz wszystkich kadencji, więc denerwuje mnie, gdy teraz słyszę, że kiedyś nie robiło się nic, a obecnie to gmina jest mlekiem i miodem płynąca. Tak nie można, to nie fair. Tadeusz Ziółkowski też ma na koncie wiele dokonań.

To dlaczego przegrał?

Zlekceważył kampanię wyborczą. A bez odpowiednio poprowadzonej kampanii wyborczej dziś się sukcesu nie odnosi. Były wójt nawet swoich ulotek nie miał.

Czego od gminy oczekują mieszkańcy Radzowic, na co narzekają najbardziej?

Na podstawowe problemy, którymi są drogi chodniki czy oświetlenie.

Inwestorzy do Dziadowej Kłody drzwiami i oknami raczej nie walą. A jak żyje się tu rolnikom? Narzekają?

Zawsze będą narzekać, bo albo leje, albo jest susza, tak jak w tym roku.

Bez Unii Europejskiej by sobie nie poradzili?

Dopłaty pomagają. Wbrew pozorom, ludzie zdają sobie sprawę z tego, jak wielką wartością jest nasza obecność w UE.

Jest Pan też prezesem OSP Radzowice.
Przynależność do straży pożarnej do dla mnie duma, wielki honor, ale też pasja. Ponad 35 lat już jestem. Nie kryję, że mam w sobie iskierkę społecznika. Niedawno dla naszej jednostki zakupiony został samochód strażacki, ufundowany przez społeczeństwo wsi, samorząd gminy Dziadowa Kłoda oraz prywatnych sponsorów. Szkoda, że fakt ten został pominięty w folderze promocyjnym wydanym przez gminę, bo sam na to auto dołożyłem ponad dychę.

Porozmawiajmy teraz o Pana firmie.
Eko-Rados istnieje 20 lat i zajmuje się konfekcjonowaniem warzyw do handlu. Dziennie wyjeżdża od nas około 12 tirów, głównie do Sieradza, Skalbmierza, Lubina, Koszalina i Gdańska. Stamtąd sieć Biedronka rozwozi je do swych sklepów sama.

Słyszałem, że trafiają również do Dino.
Częściowo, gdyż do Dino dopiero wchodzimy. Jeżeli ktoś w naszym regionie nabywa warzywa w Biedronce, to może mieć pewność, że połowa pochodzi ode mnie. Dlatego połowa, ponieważ Biedronka ma taką politykę, że nigdy nie podpisuje umowy z jedną firmą.

Ile osób zatrudnia spółka i jaka jest jej struktura?
Pracuje u nas około 50 osób. Zarząd to ja i moich czworo dzieci. Funkcję prezesa pełni mój syn, a ja jestem prokurentem.

To kto jest ważniejszy?
Prezes, tylko ja mam więcej udziałów (śmiech).

Jak nawiązaliście kontakt z Biedronką?
Początkowo woziliśmy warzywa do sieci Plus. Potem Biedronka dała ogłoszenie do rolniczej gazety „Top Agrar”, na które ja odpowiedziałem i tak doszło do naszej współpracy.

Jest Pan człowiekiem spełnionym?
Chyba tak. Mam kochającą rodzinę, a i w biznesie wiele zamierzeń udało mi się zrealizować. Marzyłem o wielkiej hali, udało się. Transport – też częściowo mam własny.

Jaka jest recepta na sukces w biznesie?
Praca, szczęście, no i jeszcze trochę w głowie trzeba mieć.

Jako przedsiębiorcy, lepiej się Panu wiodło za PO, czy za PiS?

Z ust człowieka lewicowego może to dziwnie zabrzmi, ale teraz, za rządów PiS, jest lepiej. Chyba ma na to wpływ te 500+, bo za PO miałem obroty rzędu 20 mln zł, a obecnie są trzy razy większe.

W Eko-Rados pracują też Ukraińcy. Jakie ma Pan o nich zdanie?

Jestem bardzo zadowolony. Z tego, co wiem, oni też nie narzekają, ponieważ stworzyłem im tu godne warunki. Nie tylko do pracy.

To znaczy…

Każdego dnia gotujemy dla wszystkich obiady. Przyjeżdżają do mnie ci sami pracownicy, co bardzo sobie cenię. Po upływie pół roku jadą do siebie na Ukrainę, wracają po miesiącu i z marszu, bez zbędnej zwłoki na przyuczanie, ostro ruszają do pracy. Ukrainek pracuje u mnie około 15, czyli prawie trzy razy więcej niż Ukraińców. Ci przyjeżdżają często z żonami, co ma swoje plusy, bo mają bat na głową.

Radzowice po wojnie zamieszkali głównie ludzie ze wschodu. Czy stamtąd także pochodzą Pana rodzice?

Tak. Mieszkali w słynnej wsi Dylągowa, która w październiku 1945 r. wraz z sąsiednimi wioskami (Bartkówka, Łączki, Sielnica oraz Pawłokoma) została spalona przez sotnie UPA. Ojciec przyjechał tu w 1945 roku, a matka 12 lat później.

Wiem, że bardzo ważny w Pana życiu jest także sport.

O tak. Sam kiedyś grałem w piłkę, a dziś sponsorujemy B-klasową Dziadowa Kłodę. W drużynie tej występuje teraz mój syn Krzysztof. Ale nie samym futbolem człowiek żyje. Obok domu na działce zamierzam wybudować kort tenisowy o sztucznej nawierzchni.

Kiedy odbędą się na nim pierwsze zawody o mistrzostwo gminy Dziadowa Kłoda?

Zapraszam w przyszłym roku (śmiech).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto