Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gwiezdne wojny potrwają do 2017

Jacek Antczak
Większość widzów uznaje "Mroczne widmo" za najgorszy film z gwiezdnowojennej serii. Ale i tak wiele osób pójdzie, by go zobaczyć w wersji 3D
Większość widzów uznaje "Mroczne widmo" za najgorszy film z gwiezdnowojennej serii. Ale i tak wiele osób pójdzie, by go zobaczyć w wersji 3D East News
To prezent i biznes jednocześnie. Bo i sam George Lucas, twórca sagi "Star Wars", jest postacią chyba bardziej wielowymiarową niż kino 3D. To nie tylko świetny reżyser, scenarzysta i producent, ale równie dobry biznesmen działający w branży popkulturowej. A rozrywka to poważna sprawa.

Lucas jest m.in. właścicielem firm Lucasfilm, specjalizującej się w grach komputerowych LucasArts, Industrial Light and Magic zajmującej się efektami specjalnymi. I w tym swoim starwarsowym holdingu robi galaktyczny biznes na filmowej coca-coli, za jaką są uznawane "Gwiezdne wojny".

To najsłynniejsza saga w historii kina (pierwsze trzy obrazy trylogii powstały w latach 1977, 1980, 1983, kolejne trzy w 1999, 2000 i 2005). Teraz do kin trafił ponownie "Epizod 1. Mroczne widmo". Tyle że przekonwer-towany na 3D. Pytanie tylko, po co? Czy wyłącznie dla pieniędzy? I czy je przyniesie? Bo przecież chyba każdy, kto chciał, obejrzał już całe "Gwiezdne wojny" przynajmniej raz, a jeśli chce je sobie odświeżyć, to wszystkie ukazały się na DVD, a niedawno na blu-ray.

- To w niczym nie przeszkadza. Chyba rozumiem biznesplan Lucasa - tłumaczy Michał Wolski, redaktor "Bastionu Polskich Fanów Star Wars", jednego z największych w Europie tego typu portali. - "Gwiezdne wojny" to nie tylko marka, ale cała gałąź przemysłu popkulturowego. Pod jej szyldem ukazują się książki, komiksy, seriale animowane, gry komputerowe czy RPG. I każde z tych mediów jest ukierunkowane i dedykowane dla różnych grup wiekowych odbiorców. A teraz Lukas chce te targety wymieszać i poukładać. By wychodzić od kreskówek dla najmłodszych, iść przez gry komputerowe i książki dla nastolatków i by w pewnym momencie całe to zakręcone towarzystwo "starwarsowców" spotkało się w kinie - tłumaczy Wolski.

Jak twierdzą znawcy tematu, amerykańscy specjaliści od podtrzymywania mody na "Gwiezdne wojny" zauważyli jednak, że pojawił się problem. Demograficzny. Powiększa się czarna dziura, i to nie w kosmosie. Pierwsze pokolenie "wyznawców" miało swoją trylogię. Drugie (i chyba trzecie) - kolejną.

Ale i "najnowsi", i "średni", i "najstarsi" fani... postarzeli się. Zaopatrzyli się już w płyty DVD, niektórzy kupili sobie nawet blu-ray, ale nawet ci, którzy byli w kinie na ostatniej premierze w 2005 roku, już pokończyli studia, zaczęli pracować, niektórzy mają dzieci, więc brakuje im czasu i ochoty na zjazdy czy siedzenie przy grach komputerowych. A już za nic w świecie nie przebiorą się za Luke'a Sky-walkera czy Obi-Wana Kenobiego, o Lordzie Vaderze nie wspominając. To już nie jest rozrywka dla nich. Ale do kina w weekend chętnie by poszli...

To oni są więc jedną z grup, dla których powstało "Mroczne widmo 3D" i co roku - aż do 2017 - powstawać będą kolejne, zgodne z rozwojem technologicznym, nowoczesne wersje filmów z gwiezdnej sagi.

- Mnie już mają , pójdę do kina w 2017, bo najbardziej lubię "Powrót Jedi" - deklaruje Michał Wolski. Dodaje, że Lucas ma też inne motywacje. - Po pierwsze w dobie wszechobecnego piractwa internetowego filmy w 3D są znakomitą okazją, by wyciągnąć ludzi sprzed komputerów, i sprawić, by poszli do kina. Poza tym Lucasowi bardzo zależy, by widzowie oglądali jego sagę "po bożemu", czyli nie - jak powstawała, ale zgodnie z chronologicznym rozwojem fabuły.

Ortodoksyjni fani dotąd nie dawali się do tego przekonać. Zawsze wybierali na początek pierwszą trylogię. Ale przecież nie o najzagorzalszych fanów tu chodzi - i tak pójdą do kina na wersję 3D. I to - mimo narzekania albo właśnie po to - w najgorszym wypadku po 3 razy na każdy film. Na stronie "Bastionu" www.gwiezdne-wojny.pl powstał już nawet ranking scen, które trzeba zobaczyć w trójwymiarze. Na pozostałych została zastawiona - zgodna z naturalnym biegiem czasu w odległej galaktyce - przekorna pułapka. Otóż większość widzów, nie tylko fanów, uznaje "Mroczne widmo" za... najgorszy film gwiezdnowojennej serii.

- Zarzutów do tego filmu jest tyle, ilu widzów lubiących porównania, więc powiem tylko w swoim imieniu, że "Epizod I" ma nie najlepszy scenariusz, kiepską reżyserię, a przede wszystkim mało wyrazistych bohaterów - recenzuje Michał Wolski, nie odnosząc się nawet do wersji 3D. Na nią, tuż po premierze, narzekań jest sporo, ale nawet sceptyczni widzowie i tak wybierają się do kina ponownie. - Drugi film, "Atak klonów", jest już uważany za znośny, a o "Zemście Sithów" mówi się, że jest OK. "Nowa nadzieja", jako pierwsza, jest kultowa, "Imperium kontratakuje" uważa się za najlepsze, a "Powrót Jedi" za niewiele mu ustępujący - dodaje Wolski, doktorant filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim.

Recepta na powodzenie powrotu "Gwiezdnych wojen" na duże ekrany jest prosta i przejrzysta jak miecz świetlny gwiezdno-wojennych bojowników. Po prostu każdy kolejny film będzie lepszy od poprzedniego. I ma nas coraz bardziej wciągać. I taki jest pokrótce scenariusz nowego filmu pt. "Imperium Lucasa kontratakuje w 3D".

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto