18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzaniec na zimową aurę

Krzysztof Kucharski
Janusz Wójtowicz
Nie, żebym Państwa do czegoś namawiał, bo to nie przystoi. A i nie wolno, zgodnie z obowiązującym prawem. Ale sobie tak myślę, kiwając się w bujanym fotelu: co może być najlepsze na taką podwójnie paskudną aurę za oknem? Koc? Kotka? Kociołek z wrzątkiem? W tym momencie głos, ten z "chwały na wysokościach", jakby do mnie zamruczał tak jakoś - no, no...

Po konsultacjach z autorytetami uznałem, że na taką pogodę najlepsze jest grzane wino. Akurat z tym winem kontaktów miałem wiele i wiem już doskonale, że ono czasami przesadza ze swoją gotowością do rozgrzewania organizmu w największy ziąb i największą pluchę. Dlatego pamiętajcie Państwo, że ono nie ma hamulców, to my musimy powiedzieć: dziękuję ci grzańcu, już jestem rozgrzany albo nagrzany - wszystko jedno.

Zimową porą w średniowieczu w przydrożnej karczmie grzaniec nazywał się hipocris. Ci, od marketingu wywiedli, że to w oczywisty sposób oddaje cześć Hipokratesowi, starożytnej legendzie medycyny. I niech będzie.

W naszym kraju nie przetrwało to jakoś w narodowej pamięci, ale w całej Skandynawii, Anglii, Niemczech, Austrii, Estonii, Armenii, Czechach, Słowacji od jesieni chłodnej i kapryśnej, przez całą zimę i wczesną nieprzyjazną wiosnę pije się grzane wino. I to jest prawo natury, nie jakiś tam alkoholizm...

W książce "Mrs Beeton's Book of Household" z roku 1869 można przeczytać, że mulled wine (grzane wino) nie tylko "zdrowotności doda, ale też obroni przez wszelką zarazą". Taka wiara mnie przekonuje, jak przepis z tej książki:

"Do kotła z porto wrzuć cztery garście goździków, złupanego cynamonu kwartę, posiekanego imbiru trochę, cukru dwie chochle, startej gałki muszkatołowej miseczkę małą. A pieprzu też ziaren kilkadziesiąt, mocy nada. Nie zagotuj".

Grzane wino robi się w zasadzie z gorszych gatunkowo win. Ale nie wszędzie. W Austrii, a dokładnie w południowym Tyrolu, do grzańca używa się także win białych. Co jest w środku, nie jest tajemnicą, bo to trochę cukru, cynamonu, goździków, gałki muszkatołowej i skórki cytrynowej. Jak proporcję poznać? Trzeba próbować.

Gdyby nasi górale spod Tatr też się zawzięli, mogliby sobie zastrzec geograficznie swojego grzańca, którego próbowałem, rozgrzał mi nawet paznokcie, to przed nimi sama sława i chwała.

Robi się go tak: pięć butelek półwytrawnego, czerwonego wina, nie psiego, dwie szklanki wędzonych węgierek, dwie szklanki cukru, dwie czubate łyżki goździków, trzy łyżeczki zmielonego cynamonu, cztery pokrojone w ćwiartki jabłka i na koniec pół litra własnego spirytusu.

Spirytus albo bimber, jak kto woli, dodaje się na końcu i potem wszystko dwa razy przelewa. Myślę, że góralskich grzańców jest tyle, ilu górali, ale najlepiej sprawdźcie to sami, bo każdy ma wdzięk panny młodej. Do trzeciego albo czwartego toastu.

Teraz wchodzę na śliski grunt, tam zawsze jest gdzieś śnieg i lód, czyli w skandynawskie gloggi. Ale po kolei: w Szwecji i w Islandii grzane wino to glögg, w Norwegii i Danii glogg, w Finlandii i Estonii glögi. Jakich "cudów" ów skandynawski specjał ma więcej od wcześniej wspomnianych? Oprócz cynamonu i goździków ma jeszcze moc kardamonu i… jak u górali wódki albo nawet brandy.

Czym się więc wyróżnia polski grzaniec? Robiony przez entuzjastów tego trunku z okolic Torunia, oprócz korzennych przypraw, ma pyszny i zdrowszy miód zamiast cukru.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto