Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton dr Macieja Łagiewskiego: Słynny likier z Wrocławia. "Breslauer Dom” (Wrocławska Katedra) produkowano w manufakturze Galewsky’ego

Hanna Wieczorek-Ferens
Hanna Wieczorek-Ferens
Reklama likieru Wrocławska Katedra
Reklama likieru Wrocławska Katedra Muzeum Miejskie Wrocławia
Był taki czas, kiedy Wrocław zyskiwał rozgłos dzięki produkowanym w mieście wybornym trunkom. Wśród nich nie mogło oczywiście zabraknąć owocowych i ziołowych likierów. Szczególnie w likierze "Breslauer Dom” (Wrocławska Katedra) z manufaktury Galewsky’ego.

Wrocławianie wyjątkowo rozsmakowali się w tego typu destylatach. Można było je nawet degustować w specjalnych sklepach, gdzie dodatkowo serwowano niewielkie posiłki. Natomiast w domowym zaciszu w dobrym tonie było podawanie likierów do deseru czy popołudniowej kawy. Nic zatem dziwnego, że tutejsi producenci tego trunku nie narzekali na brak powodzenia. Choć w stolicy Dolnego Śląska produkowano wiele sławnych likierów, to żaden nie mógł się równać z „Breslauer Dom” (Wrocławska Katedra) z manufaktury Galewsky’ego.

Louis Galewsky urodził się w 1819 roku, prawdopodobnie w Kępnie. Mając zaledwie 25 lat, otworzył we Wrocławiu wytwórnię alkoholi. Niewielka firma mieściła się na tyłach nieistniejącej obecnie kamienicy przy dzisiejszej ulicy Wita Stwosza 57. Choć początki tej destylarni były skromne, to dzięki produkcji wyśmienitych likierów szybko zyskiwała na popularności. Szczególnie po wprowadzaniu na rynek jej flagowego produktu – likieru „Wrocławska Katedra”. Ten szlachetny trunek, powstały na bazie lekkiego ziołowego destylatu, sprzedawano w niedużych butelkach z odbitymi w szkle zarysami charakterystycznych dla architektury gotyckiej ostrołukowych okien. Wzrok przyciągała także zabawna etykieta, na której siedzący na chmurze aniołek i diabełek stukali się kieliszkami wypełnionymi likierem.

Trunek od Galewsky’ego był w ofercie wszystkich sklepów i składów alkoholi w mieście, ale można go było również spróbować na firmowej kawiarni przy obecnej ulicy Szewskiej 36, gdzie tradycyjnie pito go przy kawie i lekturze codziennej gazety. W drugiej połowie XIX wieku należał, obok tutejszych piw, do ulubionych alkoholi wrocławian, a jego sława sięgała daleko poza granice Śląska. Odpowiadając na rynkowe zapotrzebowanie na ten „szlachetny trunek”, Louis Galewsky otworzył swoje filie również w Berlinie i Gdańsku, gdzie jego produkt „będący uosobieniem wspaniałych śląskich tradycji gorzelniczych” także cieszył się sporym uznaniem.

Powodzenie w interesach szło dla tego wrocławskiego przedsiębiorcy w parze ze szczęściem rodzinnym. Z jego dwóch małżeństw narodziło się pięcioro dzieci, którym mógł zapewnić najlepsze wykształcenie. Dwaj synowie poświęcili się medycynie i nauce. Eugen Galewsky, uczeń słynnego Alberta Neissera, został znanym dermatologiem, w 1912 roku uzyskał tytuł profesora. Jego młodszy brat Paul Galewsky był chemikiem. Najstarszy syn Louisa Galewsky’ego Joseph od najmłodszych lat namaszczony został do przejęcia rodzinnej firmy, co też się stało po śmierci nestora rodu w 1895 roku. Jedną z jego pierwszych decyzji była zmiana rodzinnego przedsiębiorstwa na spółkę akcyjną.

Niestety Joseph Galewsky trafił na trudny okres w prowadzeniu destylarni. Najpierw wybuchła wojna światowa, a po niej nastąpił kryzys gospodarczy, a w jego efekcie rodzina straciła udziały w fabryce likierów. Mimo tych trudności firma przetrwała we Wrocławiu niemal do końca lat 30. XX wieku, choć likiery, w tym „Wrocławska Katedra”, przegrywały konkurencję z alkoholami sprowadzanymi z Włoch czy Francji. Ten słynny wrocławski likier jest nadal produkowany przez jedną z norymberskich gorzelni, a jego butelkę wciąż zdobią charakterystyczne gotyckie okna. Natomiast na Starym Cmentarzu Żydowskim zachował się skromny nagrobek Louisa Galewsky’ego, a także groby innych członków tej wrocławskiej rodziny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto