Mirosław Sajewicz urodził się w Przemyślu, jednak młodość spędził w Dusznikach-Zdroju. To właśnie w miejscowej Pogoni stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Grający na pozycji napastnika zawodnik trafił stamtąd do czwartoligowej Ślęzy Wrocław. Po dwóch sezonach trafił do PKS Odra Wrocław, gdzie również spędził dwa sezony. Już w pierwszym wraz z kolegami uzyskał awans do II ligi. Po spadku zespołu trafił do Włókniarza Pabianice, skąd po zaledwie po pół roku przeszedł do Widzewa Łódź, któremu pomógł w zdobyciu dwóch pierwszych mistrzostw Polski w historii klubu. To właśnie tam grał w jednej drużynie ze Zbigniewem Bońkiem, Józefem Młynarczykiem, Włodzimierzem Smolarkiem czy Władysławem Antonim Żmudą.
To właśnie w barwach tej drużyny osiągnął największe sukcesy w swojej karierze, dwukrotnie zdobywając mistrzostwo Polski. Miłym akcentem był także występ w Pucharze Mistrzów (dzisiejsza Liga Mistrzów) w sezonie 1980/1981 w meczu przeciwko belgijskiemu Anderlechtowi. Spotkanie to Widzew przegrał 1:4, a Mirosław Sajewicz został zmieniony w przerwie przez Marka Filipczaka. W sumie w Widzewie zagrał 30 ligowych spotkań, w których strzelił 4 bramki.
Stamtąd przeniósł się do Motoru Lublin, któremu pomógł w awansie do I ligi, a po rocznym pobycie przeszedł do Radomiaka Radom. W tym klubie zyskał status legendy. Po raz kolejny pomógł w awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej, a wśród najlepszych został najskuteczniejszym strzelcem Radomiaka z ośmioma golami na koncie. Później grał jeszcze w Stali Mielec, GKS-ie Bełchatów, by wyjechać do Finlandii. Tam przez dwa sezony grał w OTP (Oulu, a przez rok w Mikkelin Palloilijat.
Po powrocie do ojczyzny grał jeszcze w MLKS-ie Konopnica, Metalowcu Łódź, Polonii Kępno i Starcie Łódź.
Swego czasu opowiadał o tym, jak miał pomagać w przenosinach wielkiej gwiazdy lat 90. Marka Citki, który był o włos od transferu do angielskiego Blackubrn Rovers. Niestety, reprezentant Polski złapał groźną kontuzję, która zahamowała jego karierę. Sam „Sajka” pomimo tego, że nie rozegrał wielu spotkań w Widzewie, W Łodzi był postacią niezwykle szanowaną. Co ciekawe, Mirosław Sajewicz spotkał w ówczesnym Widzewie Łódź kolejnego piłkarza wywodzącego się z ziemi kłodzkiej – Andrzej Grębosza. Razem trenowali przez sezon, a kiedy Sajewicz odszedł do Motoru Lublin, Grębosz rozgrywał historyczny sezon w europejskich pucharach. To właśnie wtedy Widzew dotarł do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, gdzie musiał uznać wyższość renomowanego Juventusu. Był to sezon 1982/1983.
To właśnie tam współtworzył zespół oldbojów Widzewa. Pośredniczył także przy zawarciu umowy sponsorskiej między klubem a firmą Wólczanka w 1995 roku. Jako pierwszy sprzedawał pamiątki łódzkiego klubu.
Po powrocie do Dusznik-Zdroju przez kilka sezonów był trenerem lokalnej drużyny, gdzie wychował wielu miejscowych piłkarzy. W Dusznikach-Zdroju zapamiętany jest jako "Sajka", który nigdy nie odmówił pomocy. Wielokrotnie dzielił się swoimi barwnymi opowieściami z czasów piłkarskich. Zmarł niespodziewanie 29 stycznia 2016 roku. Pochowano go na miejscowym cmentarzu.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?