Radna Marianna Jarząb przyznaje, że sytuacja w Posadowicach nie wygląda ciekawie. - Nasza wieś leży w pięknej okolicy, wśród lasów. To nasze atuty - mówi i zastrzega: - My naprawdę jesteśmy przyzwyczajeni do wiejskich zapachów, ale to co dzieje się u nas od kilku dobrych dni mocno nas niepokoi.
Chcą zniszczyć mir
Pola uprawne wokół Posadowic, Radzieszyna i Miłocic należą do prywatnej osoby. Już nieraz zdarzało się, że właściciel blisko 80 hektarów rolnych gruntów dzierżawił te ziemi innym przedsiębiorcom. - Problemy były tylko raz, gdy paliła się słoma złożona zbyt blisko lasu - mówi Jarząb. - Ale wtedy nasza stanowcza interwencja dała konkretny rezultat. Umowa z nieodpowiedzialnym najemcą została zerwana. Teraz właściciel nie odpowiada na nasze telefony. Nie mamy z nim żadnego kontaktu.
W poniedziałek, 9 marca na polach pod Posadowicami pojawił się ciężki rolniczy sprzęt oraz cysterna wypełniona nieznanym płynem.
- To wygląda jak gnojowica, ale nie wiemy dlaczego po wylaniu jej na pole, pracownicy wykonujący te prace od razu jej nie przykrywają. Tak jak to się powinno stać zgodnie z obowiązującym prawem - mówi sołtys Posadowic Wacław Bińkowski. - Zapach jest nie do zniesienia. Ludzie się bardzo denerwują. Pytają, co się dzieje, bo wcześniej nawet jeśli coś było na pola wylewane to szybko to przykrywano i był spokój. To wszystko trwa już ponad tydzień.
Sprawa cieczy wylewanej na pola pod Posadowicami i Radzieszynem została zgłoszona do Urzędu Miasta w Bierutowie i wydziałowi ochrony środowiska we Wrocławiu. Na miejscu pojawiła się też policja. Kiedy w piątek po południu pojawiliśmy się na wsi Marianna Jarząb miała nadzieję, że dzięki “szumowi” wokół tajemniczych prac na polu, prace wstrzymano. Ale w sobotę rano otrzymaliśmy informację, że ciężkie traktory i pojemniki wypełnione cieczą znów wyjechały na pola.
Będzie kontrola
Co ustalili urzędnicy, których zaangażowano do rozgryzienia śmierdzącej zagadki? - Cała sytuacja została przez nas dokładnie opisana i wraz z dokumentacją przesłana do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu - mówi nam Jerzy Pęciak z Urzędu Miasta w Bierutowie. - Inspektorzy nie muszą nas informować o terminie planowej kontroli. Mają podane numery działek i sami mogą pobrać próbki tego, co zostało na te pola wylane. Prawdopodobnie był to gnojownik z fermy tuczu trzody chlewnej, ale tego, dlaczego nikt go od razu nie przykrywał, nie potrafimy w żadnej sposób wyjaśnić.
Zobacz materiał wideo
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?