Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Boguszów-Gorce: My nie do pożaru, ale do psa

Elżbieta Węgrzyn
Elżbieta Węgrzyn
W ubiegły weekend, w rozmowach na przystankach i w kolejkach sklepowych w Kuźnicach, dzielnicy Boguszowa-Gorc, powracał wciąż temat czwartkowego pożaru. Pani Ewie Stachak trudno było wyjaśnić, że nigdzie się nie paliło i nic się nikomu nie stało. I tak nikt nie wierzył.

- Usłyszałam syrenę, a potem sąsiadka przybiegła do mnie alarmując, że pali się w przedszkolu – opowiada pani Ewa. Młoda matka wyszła z domu w pośpiechu. Poszła wprost do niszczejącego budynku przy ul. Bema, gdzie przed laty mieściło się przedszkole. Przy płocie otaczającym ruderę czekali strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Boguszowa-Gorc. Sąsiadka, pani Teresa twierdzi, że było ich sześciu. - Gdy strażacy powiedzieli, że nic się nie pali, tylko przyjechali ratować mojego psa, nie od razu uwierzyłam – wspomina pani Ewa. Kilkukrotne zapewnienia mundurowych upewniło roztrzęsioną młodą mieszkankę Kuźnic, że przyjechali pomóc maltretowanemu zwierzęciu.
Ośmioletni Nord, owczarek niemiecki, domownik państwa Stachaków biegał w tym czasie wokół przedszkola nieświadomy nieporozumienia. - Właściciele budynku prosili mnie, abym zwracała uwagę, czy nie dochodzi do dewastacji. Wypuszczam tam czasem psa. Tak było w czwartek – wyjaśnia boguszowianka. Ogrodzenie terenu jest szczelne i na tyle wysokie, że Nord zadowolony ze swobody nie próbował go dotąd przeskakiwać. Ktoś jednak dostrzegł zagrożenie zdrowia i życia zwierzęcia i zaalarmował służby. - Otrzymaliśmy doniesienie, że pies powiesił się na ogrodzeniu – mówi Paweł Kaliński.
Pani Ewa przekonała się wreszcie, że pożar nie grozi jej domowi, ani przedszkolu i poszła ze strażakami do rudery. - Nord biegał wokół, jak go zostawiłam, a panowie przekonali się, że nikt go nie wiąże, ani maltretuje. Jeśli ktoś zaalarmował straż dla dowcipu, powinien za to odpowiedzieć – mówi mieszkanka Kuźnic.
- Ludzie wzywają straż z powodu saren, zgłaszają, że po dachu chodzą zestresowane koty. Wezwano nas też kiedyś do sowy, która utknęła w przewodzie wentylacyjnym – wylicza Paweł Kaliński i dodaje, że lepiej zadzwonić niż zbagatelizować zagrożenie, bo nie każdy potrafi trafnie ocenić sytuację.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej 11 września 2012.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto