Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bielawa: Burzliwe dzieje miasta

Małgorzata Moczulska
– Los nie oszczędzał tego miasta – mówi Krzysztof Pludro, kronikarz Bielawy. Najpierw po wielkiej powodzi ludzie umierali tu z głodu, potem maszyny zastąpiły pracę setek tkaczy, którzy stracili chęć do życia. Tylko krasnoludki, dziś symbol miasta, pozwalały ludziom wierzyć w to, że dobro zwycięży.

Pierwsza udokumentowana wzmianka o Bielawie pochodzi z roku 1288. Wtedy zakończył się długoletni spór między biskupem Wrocławia Tomaszem II Zarembą, a księciem wrocławsko-krakowskim Henrykiem IV Prawym o wyjaśnienie wzajemnych stosunków między kościołem a państwem. Książę, chcąc rozwiązać spór, powołał fundację przykościelną, której podarował 48 łanów we wsi Biela. Kilkaset lat później tą nazwę zmieniono na Bielawa.

Jednak dopiero 350 lat później Bielawa zaczęła się rozwijać. Zaczęto budować domy, a ludność chętnie osiadała w tej malowniczej krainie. Ten rozwój i rozbudowa związana była z tkactwem. W każdym domu stało krosno, każda gospodyni zajmowała się przędzeniem. W całych Górach Sowich, u podnóża których leży miejscowość, tkactwo było zajęciem, które pozwalało im żyć dostatnio. W 1637 roku zarejestrowanych było tu ponad stu tkaczy, a pierwsze duże warsztaty tkackie powstały 80 lat później. Wydawało się, że szczęście tych pracowitych ludzi będzie trwać długo. Niestety.

Wielka powódź i nędza
W czerwcu 1804 roku niebo zachmurzyło się. Zaczął padać deszcz. Było ciemno i złowrogo. Lało kilka dni bez przerwy. Z brzegów wystąpiły potoki. Woda niszczyła wszystko, co napotkała na swojej drodze: domy, uprawy, zabijała zwierzęta. Zaczął się czas nieurodzaju i ogromnej nędzy. Ludzie umierali z głodu. Jedna z legend odpowiada o dwóch chłopcach, którzy znaleźli przy drodze spleśniałą kromkę chleba. Byli tak głodni, że zaczęli się kłócić, jak podzielić to jedzenie. Jeden z nich wyciągnął nóż i zabił kolegę. Zabił tylko po to, żeby dostać całość łupu. O tym wydarzeniu przypomina dziś jeden z kilku kamiennych krzyży pokutnych, które można zobaczyć na obrzeżach miasta. Po latach ludzie podnieśli się z biedy i znów dla miasta przyszły dobre czasy. Pieniędzy nikomu nie brakowało, bo w promieniu setek kilometrów nikt nie potrafił tak tkać. Materiały z domowych przędzalni w Górach Sowich były bezkonkurencyjne, a tkacze nie narzekali na brak zajęcia.

Bunt tkaczy
W 1805 r. powstała w Bielawie największa i najnowocześniejsza na Dolnym Śląsku fabryka włókiennicza zbudowana przez Christiana Dieriga. Pracowało w niej 9 tysięcy ludzi. W 1844 roku okazało się jednak, że wynalezione rok wcześniej maszyny zaczynają wypierać ręczną pracę. Mechaniczne krosno zastępowało prace 40 tkaczy, a maszyna przędzalnicza setki. Właściciele fabryk zaczęli zatrudniać tkaczy za grosze. Ci nie mieli za co żyć. W manufakturach pracowały nawet cztero-, pięcioletnie dzieci. Głód i nędza, powodowały tragedie. Ludzie topili swoje malutkie dzieci, po czym sami popełniali samobójstwa. Wielu nie potrafiło poradzić sobie w tych trudnych dla tkaczy czasach. To wszystko doprowadziło do krwawego powstanie opisanego w dramacie Gerharta Hauptmanna „Tkacze”. Zdesperowani ludzie ruszyli na fabryki.

Tam tkacze zaczęli niszczyć maszyny, które zabrały im wszystko, doszło do krwawej bitwy. Zginęło kilkunastu robotników, setki było rannych – opowiada Krzysztof Pludro. Nie udało się przywrócić ręcznego przędzenia, ale za to właściciele fabryk zaczęli im więcej płacić. Przez następne kilkadziesiąt lat w Bielawie zaczęło się osiedlać coraz więcej ludzi. Fabryki tkackie potrzebowały pracowników, ci, zwabieni pracą, przyjechali w Góry Sowie z całego kraju. W 1924 roku Bielawie nadano prawa miejskie. Podczas II wojny światowej mieściły się tu dwie filie obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Miasto nie zostało na szczęście mocno zniszczone. 8 maja 1945 roku Bielawę zajmują wojska radzieckie. Tego dnia kończy się niemiecka historia Langenbielau i rozpoczynają się dzieje polskiej Bielawy.

Krasnale i sowa symbole miasta
Przed laty w Bielawie mieszkał gospodarz o imieniu Adam. Był bogaty, ale bardzo skąpy. Nie dzielił się swoim dobytkiem z nikim i wciąż myślał tylko o złocie. Pewnego dnia podczas prac w polu natrafił na garnek pełen złota. Kiedy nachylił się nad nim, zobaczył krasnoludki, a obok nich szubienicę. Jeden z karzełków zapytał kompanów kogo będą wieszać. Kiedy gospodarz usłyszał, że krasnale wymieniają jego imię z wrażenia zemdlał. Ocknął się po kilku minutach. Po krasnalach nie było śladu. Adam wziął sobie do serca całe wydarzenie. Od tej chwili zaczął pomagać biednym. To na cześć tych krasnali oraz sów, które upodobały sobie pobliskie góry, wzniesiono w Rynku miasta pomnik.

Odsłonięto go 1 września 1939 roku, w dzień wybuchu II wojny światowej.

Kolej Sowiogórska
Historia i rozwój Bielawy łączy się też z kolejnictwem. Powstała w 1899 roku kolejka spełniała ważne funkcje gospodarcze.

Była także swego rodzaju turystyczną atrakcją. Jej wyjątkowość wzięła się natomiast stąd, iż część trasy wiedzie w podziemnych tunelach wydrążonych w skałach. Na początku lat trzydziestych, w wyniku ogólnoświatowego kryzysu, zamknięto pierwszy z odcinków kolei.

W maju 1977 roku na stację dworca kolejowego w Bielawie wjechał ostatni pociąg osobowy jadący do Srebrnej Góry.

Zobacz także:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto